Mołdawia vs Rosja: "Musimy analizować wszelkie scenariusze"

Zaledwie kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia Alexandru Musteaţă, dyrektor Służby Informacji i Bezpieczeństwa (SIS) czyli mołdawskich służb wywiadowczych udzielił jeden z lokalnych stacji telewizyjnych kontrowersyjnego wywiadu, który media natychmiast i niesłusznie zinterpretowały jako zapowiedź rychłej inwazji rosyjskiej na Mołdawię.

Alexandru Musteaţă (z lewej) – dyrektor Służby Informacji i Bezpieczeństwa (SIS). W centrum – prezydent Mołdawii Maia Sandu.
Zdj. investigative-report.ro

Mimo, że nie wydaje się by w najbliższych miesiącach kraj ten mógł stać się faktycznie celem bezpośredniego ataku zbrojnego ze strony Rosji, to od miesięcy mierzyć się on musi jednak z szeregiem prowadzonych przez i z inspiracji Kremla działań hybrydowych, obliczonych na destabilizację sytuacji społecznej i gospodarczej, a w rezultacie – na odsunięcie od władzy prozachodniej większości rządzącej w Kiszyniowie od połowy 2021 r. Dzięki wsparciu ze strony partnerów zachodnich, Mołdawia zdaje się jednak coraz lepiej radzić sobie z rosyjskim zagrożeniem i w niebywałym do tej pory tempie uwalnia się od rosyjskich wpływów.

Służby straszą inwazją?

– Pytanie nie brzmi: czy Rosja rozpocznie nową ofensywę w kierunku Mołdawii, ale kiedy to się stanie. Myślę, że może to się stać na początku roku, w marcu, kwietniu. Wedle posiadanych przez nas informacji Rosja zamierza iść dalej, dążąc do utworzenia połączenia z Naddniestrzem – stwierdził 19 grudnia w rozmowie z telewizją TVR Moldova.

Wypowiedź Musteacy błyskawicznie obiegła najpierw mołdawski, a później globalny internet. Media – zapewne dla przyciągnięcia uwagi – często jednak przekazywały ją w niedokładnej formie. W rezultacie zamiast o ofensywie „w kierunku Mołdawii” pisano o rosyjskim „ataku na Mołdawię”.

Tymczasem rzeczywisty sens słów dyrektora wywiadu dotyczył wysoce prawdopodobnej – zdaniem służb – nowej ofensywy rosyjskiej na terenie Ukrainy, która może rozpocząć się w ciągu najbliższych miesięcy. Ofensywa taka będzie najpewniej prowadzona w kierunku zachodnim lub południowym, a więc „w kierunku Mołdawii”. Dalsza część wypowiedzi urzędnika dotyczyła zaś hipotetycznego scenariusza, w którym skutecznie prowadzone natarcie na Ukrainie pozwoliłoby Rosji dotrzeć do Naddniestrza. To jednak żadna sensacja. Cel taki w ostatnich miesiącach wielokrotnie deklarowany był przez część rosyjskich polityków i dowódców wojskowych.

Wiadomości
Szef wywiadu Mołdawii: Rosja ma plan ataku na nasz kraj w 2023 r.
2022.12.19 18:17

Niejednoznaczne i alarmistyczne wystąpienie Musteacy jeszcze tego samego dnia doprecyzowała i złagodziła sama SIS, która na swej stronie internetowej wyjaśniła, że rozważania dyrektora dotyczyły kilku analizowanych przez służby scenariuszy, w ramach których Rosja mogłaby podjąć się w przyszłym roku nowej, skutecznej ofensywy na Ukrainie. Jednocześnie miała ona zwrócić uwagę na fakt, że Rosja niezmiennie zainteresowana jest przebiciem korytarza lądowego do Naddniestrza. Jak podkreślili przedstawiciele SIS, realizacja takiego scenariusza uzależniona jest jednak zdaniem SIS od przebiegu działań zbrojnych na Ukrainie.

Dzień później uspokajające oświadczenie w sprawie wypowiedzi Musteacy wydał szef MSZ Rumunii, Bogdan Aurescu, który podkreślił, że rosyjskie wojska na Ukrainie znajdują się obecnie w defensywie, zaś Mołdawii nic w tym momencie nie zagraża. Identyczną deklarację w ostatnich dniach 2022 roku złożyła także prezydent Mołdawii, Maia Sandu: „Musimy analizować wszystkie scenariusze (…) ale w tej chwili – dzięki męstwu armii ukraińskiej – nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Mołdawii. Dziś (…) jest ono odleglejsze niż jeszcze pół roku temu – oświadczyła 30 grudnia 2022 r. prezydent.

Wiadomości
Prezydent Mołdawii: nie ma zagrożenia inwazją Rosji w 2023 roku
2022.12.30 17:20

Broń energetyczna…

Brak realnego zagrożenia militarnego ze strony Rosji nie oznacza jednak, że Moskwa nie próbuje uderzać w Mołdawię za pomocą innych narzędzi. Przeciwnie. Licząc na destabilizację sytuacji w tym kraju, a docelowo na odsunięcie od władzy prezydent Sandu oraz związanej z nią partii Działania i Solidarności (PAS), Kreml z chęcią wykorzystuje w ostatnim czasie bardziej subtelne instrumenty ekonomiczne, polityczne oraz cybernetyczne.

Kluczowym z nich jest energetyka. Od końca ubiegłego roku Mołdawia, podobnie jak wiele innych europejskich krajów, zmaga się z rosnącymi cenami gazu. Obecnie mołdawscy konsumenci płacą za ten surowiec ok. 30 lei/m3 – tj. ponad sześciokrotnie więcej niż w październiku 2021 r (sic!). To ogromny cios dla społeczeństwa zamieszkującego jeden z najbiedniejszych krajów na kontynencie europejskim.

Co ważne, Rosja nie tylko winduje ceny gazu, ale też ogranicza jego dostawy do Mołdawii. W październiku wolumen dostarczonego do tego kraju surowca był niższy o 30% od zakontraktowanego. W listopadzie dostawy spadły do 50% a w grudniu do osiągnęły zaledwie 43% nominalnych objętości. Choć polityczny kontekst decyzji o zmniejszeniu ilości dostarczanego Mołdawii gazu wydaje się oczywisty, to Gazprom nie przyznaje się do winy zrzucając cała odpowiedzialność na stronę ukraińską. Rosyjski koncern twierdzi, że Kijów odmawia przyjmowania większych wolumenów gazu przechodzących przez stację Sochraniwka (w obwodzie rostowskim).

I jest to prawda, ale tylko połowiczna. Ukraiński operator faktycznie wstrzymał bowiem odbiór surowca tłoczonego na Ukrainę przez wspomnianą Sochraniwkę. Trudno się mu zresztą dziwić. Stacja ta znajduje się na terytoriach okupowanych przez Rosję. By nie blokować tranzytu, Kijów zaproponował jednak stronie rosyjskiej alternatywną trasę wykorzystującą punkt Sudża, który nie sąsiaduje z terytoriami okupowanymi. Gazprom mógłby więc przesyłać więcej gazu. Rzecz jasna – gdyby taka była wola Moskwy.

Wiadomości
Mołdawia. Główna elektrownia w kraju ogranicza dostawy prądu z powodu braku gazu z Rosji
2022.10.22 10:54

Ograniczenie dostaw zmusiło Mołdawię do wprowadzenia programu oszczędzania gazu, ale – także dzięki łagodnej zimie – w gruncie rzeczy nie wywołało poważniejszych problemów ani dla obywateli ani dla gospodarki kraju. Miało ono jednak istotne konsekwencje dla mołdawskiej elektroenergetyki. Zmniejszenie ilości dostarczanego do Mołdawii gazu doprowadziło w październiku do redukcji, a następnie, w listopadzie, do zupełnego wstrzymania dostaw energii elektrycznej z separatystycznego Naddniestrza do prawobrzeżnej Mołdawii (tj. na terytorium kontrolowane przez Kiszyniów). Leżąca w tym niezależnym od Kiszyniowa, kontrolowanym przez Moskwę regionie elektrownia Mołdawska GRES tradycyjnie stanowi największego producenta prądu dla prawobrzeża. Zabezpiecza ona od 50 do 80% całkowitej konsumpcji kraju.

Wstrzymanie dostaw doprowadziło więc do poważnych niedoborów energii elektrycznej, którą w trybie awaryjnym Mołdawia musiała zacząć sprowadzać z Rumunii. Ta jednak jest nawet czterokrotnie droższa od produkowanej przez naddniestrzańską siłownię. Import rumuńskiej energii musiał więc odbić się na taryfach dla odbiorców końcowych.

…alarmy bombowe i ataki cybernetyczne

Rosja stara się za wszelką cenę podsycać wśród mieszkańców Mołdawii poczucie zagrożenia i niestabilności. Jedną z metod pozwalających na osiągnięcie tego celu są fałszywe alarmy bombowe, z których bezprecedensową falą mierzy się od niedawna ten kraj. Od ostatniego półrocza służby mołdawskie kraju otrzymały ponad 400 zgłoszeń o rzekomym podłożeniu ładunków wybuchowych w różnych instytucjach publicznych, szpitalach czy węzłach komunikacyjnych. Regularną ofiarą tego typu gróźb było stołeczne lotnisko (jedyny międzynarodowy port lotniczy w kraju). Jak poinformowały władze w Kiszyniowie, zgłoszenia pochodziły z adresów IP w Rosji i na Białorusi.

Choć żaden z alarmów bombowych nie okazał się prawdziwy, nie ma wątpliwości, że w zamyśle Moskwy ich celem jest wprowadzenie atmosfery strachu w społeczeństwie i – co równie ważne – wytworzenie wśród Mołdawian przekonania, że władze nie kontrolują sytuacji w kraju i nie są w stanie uchronić go przed potencjalnym zagrożeniem.

Wiadomości
Sandu: rosyjskie służby destabilizują sytuację polityczną w Mołdawii
2022.11.02 17:25

Moskwa próbuje też uderzać we władze mołdawskie wykorzystując cyberprzestrzeń. Na początku listopada hakerzy włamali się na należące m.in. do prezydent Mai Sandu, ministra infrastruktury i rozwoju regionalnego Andreia Spînu czy ministra sprawiedliwości Sergiu Litvinienco konta w serwisach społecznościach. Uzyskane w ten sposób zapisy rozmów (których autentyczności nigdy jednak nie potwierdzono) tych polityków z innymi politykami, członkami administracji, sędziami czy doradcami, zostały następnie upublicznione. Choć rozmowy te nie zawierały żadnych szczególnie kontrowersyjnych treści, to szeroko komentowane były przez prorosyjską opozycję, próbującą za ich pomocą podważać zaufanie wyborców do władz.

Paliwo dla protestów

Zarówno rosnące ceny energii jak i utrzymujące się poczucie zagrożenia stanowią doskonałe paliwo dla prorosyjskiej opozycji, która przy jawnym wsparciu medialnym i politycznym Moskwy co najmniej od września ub. prowadzi regularne, antyrządowe protesty. Ich organizatorem jest partia parlamentarna ȘOR, która zajęła w ostatnich miesiącach miejsce głównej siły antyrządowej kraju. Jeszcze do niedawna rolę tę pełniła Partia Socjalistów (PSRM), z której szeregów wywodził się m.in. Igor Dodon, wieloletni twarz sił prorosyjskich i były prezydent Mołdawii.

Po przegranej Dodona w walce o reelekcję w 2020 r. (z Maią Sandu) oraz po sromotnej klęsce w przedterminowych wyborach parlamentarnych w lipcu 2021 r. partia ta straciła jednak w oczach Kremla na znaczeniu i znalazła się w kryzysie. Jej miejsce zajęła w rezultacie partia ȘOR, kierowana przez Ilana Șora, kontrowersyjnego (łagodnie mówiąc) polityka i przedsiębiorcę, który w 2019 r. zbiegł z kraju w związku z odsunięciem od władzy oligarchy Vlada Plahotniuca.

Wiadomości
Były prezydent Mołdawii twierdzi, że Kiszyniów przygotowuje się do zjednoczenia z Bukaresztem
2022.06.08 15:34

Ilan Șor oskarżany jest o współudział w wyprowadzeniu 1 mld dolarów z mołdawskiego sektora bankowego w 2014 r. W 2017 r. skazano go nieprawomocnym wyrokiem na siedem i pół roku pozbawienia wolności za związane z tą aferą oszustwa i pranie brudnych pieniędzy. Po ucieczce za granicę zamieszkał w Izraelu, którego obywatelstwo posiada. Fakt pozostawania poza krajem nie przeszkadza mu jednak kierować partią, organizować protesty antyrządowe ani nawet w nich uczestniczyć. Podczas każdego z marszów polityk zwraca się bowiem do swoich zwolenników z ekranu niesionego przez demonstrantów ekranu telewizyjnego.

Partia ŞOR cieszy się wyraźnym poparciem politycznym ze strony Rosji, która obecnie wydaje się postrzegać ją jako główną siłę w Mołdawii reprezentującą jej interesy. Główni propagandyści Kremla – Władimir Sołowjow i Margarita Simonjan – regularnie informują o organizowanych przez to ugrupowanie protestach, nazywając przy tym Ilana Șora liderem mołdawskiej opozycji i symbolem przemian.

Na początku września przedstawiciele partii zostali przyjęci przez przewodniczącego komitetu ds. międzynarodowych Dumy Państwowej Leonida Słuckiego, z którym rozmawiać mieli m.in. o obniżce cen na rosyjski gaz dostarczany do Mołdawii i cofnięciu embarga na produkty rolne, nałożonego na to państwo w sierpniu. Kilka dni po spotkaniu Słucki wysłał do Șora list, w którym obiecał pomoc w zniesieniu sankcji.

Wiadomości
Maia Sandu grozi odebraniem obywatelstwa osobom walczącym przeciwko Ukrainie
2022.09.26 14:25

Wedle mołdawskich dziennikarzy śledczych z grupy RISE.MD pracownicy mołdawskiego kontrwywiadu przyznają nieoficjalnie, że funkcjonariusze FSB kierują antyrządowymi protestami organizowanymi przez to ugrupowanie. O współpracy partii z Moskwą mówią zresztą także Amerykanie. W październiku Departament Skarbu USA objął sankcjami Ilana Șora, uznając m.in., że od czerwca 2022 roku “otrzymywał on rosyjskie wsparcie” oraz że współpracował z “podmiotami z siedzibą w Moskwie” w celu podważenia pozycji Mołdawii, gdy w UE trwało głosowanie nad przyznaniem jej statusu kandydata.

Impuls do zmian

Rosyjska presja na Mołdawię – mimo starań Kremla – przynosi jak dotąd bardzo ograniczone skutki. Poparcie dla prozachodnich władz w Kiszyniowie jest co prawda wyraźnie niższe niż jeszcze w połowie 2021 r. (wynosi ok. 20-25%), ale cieszący się samodzielną większością PAS pozostaje ugrupowaniem stabilnym i w najbliższym czasie nie straci raczej władzy. Nie zagrożą mu też antyrządowe protesty, które po objęciu Ilana Șora sankcjami wyraźnie straciły na intensywności. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że sankcje ograniczyły dostęp Șora do pieniędzy, co utrudnia temu politykowi organizację protestów i opłacanie ich uczestników. Co więcej, do tej pory w historii Mołdawii żadne antyrządowe demonstracje (nawet bardzo liczne) nie były w stanie ani obalić urzędującego prezydenta, ani też doprowadzić do zmiany rządzącej większości.

Wiadomości
Mołdawia: kilkadziesiąt tysięcy prorosyjskich manifestantów pod Prokuraturą Generalną w Kiszyniowie
2022.11.18 19:56

Jednocześnie działania rosyjskie zdają się przynosić zupełnie odwrotny do zamierzonego skutek. Intensywne wykorzystanie mołdawskiej zależności gazowej od Rosji do celów politycznych doprowadziło do radykalnego przyspieszenia starań uniezależnienia się kraju od rosyjskich surowców energetycznych. Już w marcu 2022 r. w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Mołdawia dokonała błyskawicznej synchronizacji swojej sieci energetycznej z siecią europejską (ENTSO-E), co w momencie kryzysu związanego z ograniczeniem dostaw prądu z Naddniestrza dało jej możliwość importu energii z Europy zachodniej (do marca było to fizycznie niemożliwe).

Opinie
Mołdawia. Potencjalny cel Putina
2022.03.24 10:44

Do jeszcze poważniejszych zmian doszło na początku grudnia 2022 r. To wówczas mołdawskie władze poinformowały, że od grudnia (przez czas nieokreślony) prawobrzeżna Mołdawia nie będzie korzystała z gazu importowanego od Gazpromu. Surowiec konsumowany przez kontrolowaną przez Kiszyniów część kraju dostarczany jest od początku tego miesiąca przez spółkę Energocom, należącą do państwa mołdawskiego spółkę handlu energią. Firma ta jest właścicielem szacowanych na ok. 250 mln m3 rezerw gazowych zgromadzonych w ostatnich miesiącach przez Mołdawię w Rumunii i na Ukrainie oraz ma możliwość importu błękitnego paliwa od nierosyjskich dostawców zarówno przez interkonektor z Rumunią (Ungheni-Jassy-Kiszyniów), jak i przez działający w trybie rewersu gazociąg transbałkański.

Co ciekawe, nie oznacza to, że Mołdawia zupełnie wstrzymała import z Rosji. Gaz od Gazpromu wciąż płynie do tego kraju, ale w całości trafia do Naddniestrza. Decyzja ta umożliwiła wznowienie dostaw taniej energii elektrycznej z Naddniestrza i ograniczenie importu z Rumunii. Co ważne, Mołdawia nie płaci za dostarczany do separatystycznego regionu surowiec, argumentując zgodnie z prawdą, że jego odbiorcom, operatorem i dystrybutorem (a wiec sprzedawcą) jest lokalna, naddniestrzańska spółka i że to ona powinna rozliczać się z rosyjskim koncernem.

Opinie
Światło na końcu gazociągu: jak Mołdawia postawiła się Gazpromowi
2021.11.07 12:10

Ani Gazprom, ani Kreml nie są zapewne zadowolone z takiego rozwiązania, ale niewiele mogą w tej sprawie zrobić. Ewentualne zupełne odcięcie dostaw rosyjskiego gazu do Mołdawii uderzy w obecnej sytuacji przede wszystkim w prorosyjskie Naddniestrze, a nie w Mołdawię, która przecież w ogóle nie korzysta z rosyjskiego surowca. W takim wypadku Mołdawia znów musiałaby wznowić import energii z Rumunii, ale nie zostałaby pozbawiona prądu. Tymczasem bez gazu stanąłby generujący kluczowe zyski dla nieuznanej republiki i jej elit naddniestrzański przemysł, a MGRES – choć dzięki zapasom węgla mogłaby kontynuować pracę jeszcze prze jakiś czas – prawdopodobnie zmniejszyłaby produkcję energii elektrycznej.

Energetyczne uniezależnianie się Mołdawii od Rosji prowadzi przy tym do bezprecedensowego wzrostu asertywności Kiszyniowa, który coraz śmielej upomina się o swoje prawa. 13 grudnia w wywiadzie dla Deutsche Welle minister infrastruktury i rozwoju regionalnego Mołdawii Andrei Spînu zapowiedział, że rząd w Kiszyniowie planuje złożenie pozwu przeciwko Gazpromowi za niedotrzymywanie warunków kontraktu. Kiszyniów domagał się będzie też kompensacji wynikających z tego tytułu strat. Taki zachowanie ministra, choć uzasadnione, jeszcze kilkanaście miesięcy temu byłoby nie do pomyślenia.

W Kiszyniowie coraz śmielej mówi się też o wystąpieniu Mołdawii z WNP. Coraz bardziej stanowcza jest też walka z rosyjską propagandą. W połowie grudnia władze tymczasowo zawiesiły licencje sześciu mołdawskich stacji telewizyjnych (w większości retransmitujących kanały rosyjskie) powiązanych z Șorem. Kilka miesięcy temu zaostrzono też przepisy zakazujące retransmisji rosyjskich audycji politycznych, analitycznych oraz filmów wojennych. Wprowadzono także zakaz posługiwania się w przestrzeni publicznej symbolami V, Z oraz wstążką św. Jerzego, uznając je za symbole nawołujące do wojny.

Wiadomości
Władze Mołdawii cofnęły koncesje sześciu telewizjom za emisję rosyjskiej propagandy
2022.12.17 11:47

Niewiele pozostało też z ostrożnej polityki Kiszyniowa, który choć od początku stawał jednoznacznie po stronie Kijowa, jeszcze w pierwszych miesiącach wojny starał się unikać wypowiedzi mogących drażnić Rosję. Świadczy o tym dobitnie wypowiedź prezydent Sandu, która pod koniec 2022 r. zapytana w jednej z audycji telewizyjnych o możliwość podjęcia dialogu z Rosją odparła: „Gdy doszliśmy do władzy oświadczyliśmy, że chcemy konstruktywnych relacji z Rosją. Ale po wybuchu obecnej wojny, jakie relacje możemy budować z krajem agresorem, krajem, który zabija swoich sąsiadów?”

Kamil Całus dla belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.