Szacunek, także po śmierci, należy się każdemu człowiekowi. Godność jego bowiem nie umiera. Tego nie rozumie dyktator Łukaszenka, który w jakimś opętańczym szale każe niszczyć groby polskich żołnierzy poległych na terytorium obecnej Białorusi.
Głos znad Niemna, organ zdelegalizowanego Związku Polaków na Białorusi doniósł o kolejnym zbezczeszczenie grobów żołnierzy Armii Krajowej. Tym razem w Mikuliszkach pod Oszmianą. Zbezczeszczenie to jednak eufemizm wobec tego co zrobiły służby podległe reżimowi w Mińsku. Ciężki spychacz zrównał je po prostu z ziemią. Kamienne krzyże potłuczono. By wymazać, że tu byli, że walczyli o niepodległą Polskę z niemieckimi okupantami i ich kolaborantami.
Wcześniej spotkało to inne nekropolie polskich żołnierzy z AK i poległych w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Dla Alaksandra Łukaszenki bowiem, AK była formacją nazistowską, a Polacy okupantami. Te akty barbarzyństwa są jednymi z wielu przejawów polityki historycznej Łukaszenki, w której Polska – w reżimowych mediach – jest przedstawiana jako wróg Białorusi i samych Białorusinów. Wbrew oczywistym faktom, wbrew powtarzanym z Warszawy zaprzeczeniom, że tak nie jest.
Owszem, Polska głosami swych przedstawicieli od momentu sfałszowanych wyborów prezydenckich domaga się ich powtórzenia z udziałem opozycji. Domaga się poszanowania ludzkiej godności i wolności oraz wprowadzenia zasad demokratycznego państwa prawa. Udziela i będzie udzielać wsparcia tym Białorusinom, którzy o to walczą. Często za cenę więzienia, a nawet śmierci.
Jednak umysł Łukaszenki jest jak umysł kagiebisty. Wszędzie widzi zagrożenie. Tropi wrogów. Często wyimaginowanych. Podkręca spiralę nienawiści i terroru, byle utrzymać się przy władzy jeszcze przez jakiś czas. A młyny propagandy mielą codziennie jego bełkot i sączą jad zatruwający umysły wielu Białorusinów, bo niezależnych mediów już tam prawie nie ma.
Nie mogąc inaczej zaszkodzić Polsce, Łukaszenka mści się na grobach. Bo one krzyczeć i protestować nie potrafią. Mści się, wysyłając na granicę polsko-białoruską migrantów z Bliskiego Wschodu. Szukających lepszego życia na mitycznym Zachodzie. Tylko na tyle go stać.
Ale pod tymi buńczucznymi groźbami wobec Polski, kryje się strach, że kiedyś – może przy wsparciu wolnego świata – straci władzę i odpowie za lata terroru oraz gnębienia swego własnego narodu. Strach ten musi być potężny skoro tak z ziemi jak i przestrzeni publicznej chce wyrugować wszystko co polskie. Nawet kamienne krzyże z przypiętym orzełkiem oraz tablice powieszone w miejscach upamiętniających śmierć polskich patriotów z Armii Krajowej.
Tym swoim strachem próbuje też zarazić swój naród, który jednak mu co chwilę pokazuje, że przestał się bać. I już nie będzie. Dlatego jego postępowanie jest z góry skazane na porażkę. Bo nie ma na świecie taki wysokiego muru, którego nie można obalić. Nie ma fortecy, której nie można sforsować.
Ludzka godność nie umiera. Nie leży pochowana w grobie wraz ze szczątkami zmarłego. Dlatego, w imię tej godności, miejscom pochówku należy się szacunek. I skoro ci co zmarli już nie mogą się o niego upomnieć, muszą to zrobić żywi. My musimy. Tak na szczeblu oficjalnym jak i osobiście. Bo ci, co są pochowani w zbeszczeszczonych nekropoliach, także za naszą wolność walczyli i zginęli.
Antoni Styrczula dla belsat.eu
Więcej tekstów autora w dziale Opinie
Redakcja może nie podzielać opinii autora.