W ten sposób Mińsk odpowiada na wczorajsze oświadczenie polskich władz o incydencie na granicy, do którego doszło w nocy z 1 na 2 listopada. Na terytorium Polski weszła wówczas grupa niezidentyfikowanych, uzbrojonych osób.
MSZ nazywa to oświadczenie gołosłownym, co -zdaniem Mińska- jest dziwne biorąc pod uwagę techniczne wyposażenie granicy.
– Nie ma ani zdjęć, ani wideo, ani czasu, ani żadnych danych obiektywnej kontroli. Oczywiście, ich być nie może, bo to kłamstwo – czytamy.
Resort podkreśla, że Polska nie wykorzystuje dwustronnych mechanizmów, które od lat służą wyjaśnieniu tego rodzaju incydentów.
– Warszawa celowo używa wyłącznie megafonowej dyplomacji, dogmatycznych oświadczeń dla mediów i bezsensownych populistycznych szturchań w stylu nieoczekiwanych przez nikogo konwojów humanitarnych – napisano.
MSZ przekonuje, że polskie władze chcą odwrócić w ten sposób uwagę społeczności międzynarodowej od swojego “rażąco niewłaściwego” postępowania z migrantami i “naruszeń praw człowieka”. Takie informacje mają jakoby uzasadnić w oczach Polaków budowę zabezpieczeń na granicy określonej przez MSZ mianem “warszawskiej żelaznej kurtyny” i militaryzację granicy. Według Mińska, Warszawa chce też bezpodstawnie zaangażować w konflikt NATO i UE.
Na koniec swojego oświadczenia, Mińsk podkreśla, że w żadnym wypadku nie odrzuca prawa Polski do obrony własnej granicy.
– Dla strony białoruskiej jakakolwiek eskalacja na granicy nie jest korzystna. Białoruś nigdy nie prowokowała i nie ma zamiaru prowokować incydentów na granicy – czytamy w oświadczeniu.
Stanowisko to zostało przedstawione chargé d’affaires Ambasady RP na Białorusi Marcinowi Wojciechowskiemu, który został wezwany do białoruskiego MSZ.
– Marcinowi Wojciechowskiemu stanowczo powiedziano o niedopuszczalności zaostrzania sytuacji na granicy i wykorzystywania do tego celu metod pracy, które są mocno wątpliwe z punktu widzenia zasad dobrosąsiedztwa i zdrowego rozsądku – oświadczył MSZ.
Resort całkowicie przemilcza to, co widać na wielu filmach publikowanych w internecie, na których białoruscy funkcjonariusze nie reagują, a nawet pomagają migrantom w przekroczeniu granicy. Mówią o tym także niektórzy z nich, którym udało dostać się do Polski i dalej do Niemiec.
pp/belsat.eu wg Biełta