Czescy detektywi, prowadzący śledztwo w sprawie eksplozji amunicji w Vrbieticach w 2014 r., utworzyli wspólną grupę z Brytyjczykami, badającymi próbę otrucia byłego oficera rosyjskich służb specjalnych Siergieja Skripala – poinformowała dziś Krajowa Centrala Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (NCOZ).
Zespół powstał w lutym br. Według rzecznika NCOZ Jaroslava Ibeheja wcześniej nie można było poinformować o powstaniu zespołu, którego celem jest wymiana informacji o podejrzanych.
Czescy śledczy podejrzewają, że w eksplozję na terenie zakładów amunicji w Vrbieticach na Morawach w 2014 r. zamieszani byli oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. W wybuchu zginęły dwie osoby.
Według zdjęć i nazwisk w paszportach podejrzanych Czesi poszukują tych samych mężczyzn, których podejrzewa się o próbę otrucia byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córki Julii w brytyjskim Salisbury w 2018 r. Poszukiwani przez czeską policję mężczyźni mieli przy sobie rosyjskie paszporty, wystawione na nazwiska: Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszyrow. Później posługiwali się paszportem mołdawskim na nazwisko Nicolai Popa i tadżyckim – na nazwisko Rusłan Tabarow.
Mężczyznom o takim samym wyglądzie i z takimi samymi rosyjskimi paszportami Wielka Brytania przypisuje atak na Skripala gazem bojowym nowiczok. Media zidentyfikowały ich jako agentów wywiadu wojskowego GRU, Aleksandra Miszkina i Anatolija Czepigę.
Według NCOZ podejrzani mężczyźni przebywali w Czechach od 11 do 16 października 2014 r. Jak pisały niektóre media, zamówili wizytę w magazynach amunicji, w których miała znajdować się broń rzekomo należąca do bułgarskiego handlarza bronią. Uzbrojenie miało dotrzeć na Ukrainę, która była już w konflikcie z Rosją o Krym. Według śledczych do wybuchu miało dojść nie w Czechach, a przy transporcie przez inne kraje.
Ustalenia czeskich śledczych w 2021 r. wywołały napięcie dyplomatyczne między Moskwą a Pragą. Oba kraje wydaliły wzajemnie kilkudziesięciu pracowników ambasad.
pj/belsat.eu wg PAP