Przed ambasadą Białorusi w Kijowie odbyła się akcja upamiętniająca Witala Szyszowa
Ciało szefa Białoruskiego Domu na Ukrainie Witala Szyszowa znaleziono rano w jednym z parków Kijowa. Policja rozpatruje 2 możliwości: samobójstwo albo zabójstwo pozorowane na samobójstwo.
Na akcji pamięci przed ambasadą zebrało się ok. 200-300 osób. Wiele z nich miało przy sobie biało-czerwono-białe flagi, wykorzystywane przez białoruską opozycję i zdjęcia Witala Szyszowa. Przed krzyżem stojącym naprzeciwko ambasady ludzie składali kwiaty, zapalono świece. Pamięć o aktywiście uczczono minutą ciszy.
– Dzień wcześniej chodziłem po lesie i szukałem Witalika. A później go znaleźliśmy… W głowie przerabiałem różne warianty, chciałem wierzyć, że się znajdzie, albo chociaż, że znajdzie się w białoruskim więzieniu, żywy – powiedział 33-letni Arciom z Homla.
Podkreślił, że razem z Szyszowem pomagał Białorusinom na Ukrainie w znalezieniu mieszkania, pomocy prawnej. Prowadzono też zbiórki pieniędzy.Według niego śmierć aktywisty “to zastraszanie przez służby specjalne”.
– Teraz rozumiem, że na jego miejscu może być każdy – dodał Arciom.
Ałena Tołstaja, stojąca na czele Ruchu Solidarności “Razam” podkreśla, że Szyszow był “spokojnym, zrównoważonym człowiekiem”.
– Jego morderstwo pokazuje, że nikt nie jest zabezpieczony przed politycznym zabójstwem. Niestety nikt nie może dziś czuć się bezpiecznie, dopóki istnieje łukaszenkowsko-putinowski reżim – powiedziała.
Zebrani skandowali: “Niech żyje Białoruś!”, “Nie zapomnimy, nie przebaczymy!”, “Nie politycznym zabójstwom!”, “Nie katowaniu w więzieniach!”, “Wolność białoruskim więźniom politycznym!”. Podczas akcji odpalono race.
Przemawiający apelowali do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o wzięcie pod osobistą kontrolę śledztwa w sprawie śmierci Białorusina, który według nich został zabity.
Powieszone ciało 26-letniego białoruskiego aktywisty znaleziono w jednym z kijowskich parków wczoraj rano. Dzień wcześniej o jego zaginięciu poinformował Białoruski Dom na Ukrainie. Mężczyzna wyszedł rano pobiegać i nie wrócił do domu.
W kontekście śmierci aktywisty niektórzy przypominają o historii białoruskiego dziennikarza Pawła Szeremeta, który zginął w zamachu bombowym w centrum Kijowa pięć lat temu. Zleceniodawców i wykonawców wciąż nie ustalono.
Podobna akcja odbyła się w Wilnie.
pp/belsat.eu wg PAP i inf. wł.
