Sprawa miała dotyczyć przygotowań do przejęcia “budynków władz państwowych” i “organizacji zamieszek”.
Wszyscy skazani to “mężowie zaufania” kandydatki opozycji Swiatłany Cichanouskiej w sierpniowych wyborach prezydenckich. Jeden z nich Jury Ułasaw został skazany na 6,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym reżimie, ma zapłacić też 2500 rubli (3750 złotych) milicjantom, którzy mieli ucierpieć z powodu jego działalności. Troje pozostałych członków sztabu: Taciana Kanieuskaja, Dzmitryj Iwaszkow i Alaksandra Szabalina spędzi po 6 lat w zwykłej kolonii.
Żaden ze skazanych nie przyznał się do winy. Adwokaci zwracali uwagę, że akt oskarżenia był oparty na nagraniu ukrytą kamerą, z którego wynika jedynie, że 5 sierpnia odbyło się spotkanie skazanych ze Swiatłaną Cichanouską, w czasie którego rozmawiano o różnych wariantach rozwoju wydarzeń po 9 sierpnia, czyli po wyborach prezydenckich. Nie ma dowodów na to, że zajmowali się oni “werbunkiem byłych funkcjonariuszy organów ścigania”, czy “planowali zdobycie budynków władz państwowych”.
Taciana Kanieuska w ostatnim słowie podziękowała wszystkim za wsparcie, a szczególnie za listy, które otrzymywała w areszcie, w tym z zagranicy. Podkreśliła, że sprawa ma charakter polityczny.
Jury Ułasau zaznaczył, że jego działania nie były przestępstwem, a miały jedynie na celu polepszenie losu Białorusinów.
Wczoraj ostatnie słowo wygłosił Dzmitryj Iwaszkou, który powiedział, że sąd to organ represyjny, a władza zapomniała, co to prawo. Powiedział także, że jego prezydentem jest Swiatłana Cichanouskaja.
– Niech żyje Białoruś – zakończył.
pp/belsat.eu wg nn, swaboda