Po wycofaniu się wojsk rosyjskich z Buczy w Internecie pojawiły się zdjęcia masowych grobów i rozstrzelanych cywilów. Według władz ukraińskich w marcu zginęło tu co najmniej 280 osób. Miasto zostało niemal całkowicie zniszczone. Korespondent rosyjskojęzycznego portalu Biełsatu Vot-Tak porozmawiał z mieszkańcem miasta Władysławem Kozłowskim, który był świadkiem wielu egzekucji mieszkańców i mieszkał w okupowanym mieście przez miesiąc.
– Jak znalazł się Pan w okupowanej Buczy?
– Przez ostatni rok mieszkałem i pracowałem jako sommelier w Kijowie, ale po wybuchu wojny wróciłem do dzielnicy Stiekłozawod (w Buczy), gdzie mieszkają moja mama i babcia. 2 marca do naszego miasta wkroczyły wojska okupacyjne, a ja wraz ze znajomymi znalazłem się w pobliżu sztabu Obrony Terytorialnej. Wszyscy, którzy nie posiadali broni, otrzymali polecenie ukrycia się w schronie przeciwbombowym w pobliżu sztabu. Schron zabezpieczały dwie pary drzwi. Okupanci przedarli się przez pierwsze drzwi, a drugie otworzyliśmy sami, bo rozumieliśmy, że i tak się tu dostaną, a potem będą mogli po prostu wszystkich pozabijać. Wśród nich przeważali Rosjanie i Białorusini, których można było łatwo rozpoznać po charakterystycznym akcencie.
– Co się wtedy stało?
– Dostali się do naszego bunkra, w pierwszych dniach dobrze nas traktowali, pomagali z jedzeniem. Ale mieli wyprane mózgi przez propagandę, normalni ludzie nie przyszliby przecież na cudzą ziemię. W tym czasie w mieście trwały intensywne walki, nie wypuszczano nas na zewnątrz. Siedzieliśmy w całkowitej ciemności. Oczywiście bez światła, wody i ogrzewania. Potem tamtych żołnierzy zamienili inni, 7 marca wyprowadzono najpierw kobiety i dzieci, a potem mężczyzn.
-Kazali nam klęczeć i zaczęli nas przeszukiwać. Miałem przy sobie pieniądze i zegarek. Zabrali wszystko, tak samo u innych, to znaczy po prostu nas okradli.
Znali niektóre osoby, sprawdzali ich dokumenty, a jeśli ktoś brał udział w ATO [Antyterrorystyczna Operacja na wschodzie Ukrainy – okres działań bojowych w obwodach donieckim i ługańskim od 2014 do 2018 roku – belsat.eu] lub był zarejestrowany w wojsku, natychmiast go rozstrzeliwali. Sprawdzali też tatuaże i szukali “nazistów”. Rozstrzeliwali nawet tych, którzy mieli wytatuowany oficjalny herb Ukrainy.
– Strzelali im w tył głowy lub w serce. Wśród nich byli Rosjanie i najprawdopodobniej Buriaci, co wywnioskowałem z ich wyglądu.
– Ile osób w sumie zginęło na Pana oczach?
– Rozstrzelali chyba osiem osób. Ich ciała widziałem wczoraj za kamiennym budynkiem przy stercie rzeczy na jednym ze zdjęć z Buczy.
– Zadawali jakieś pytania?
– Pamiętam to wszystko jak przez mgłę, bałem się i byłem pewien, że nigdy już nie wrócę do domu. Mojego znajomego, u którego nic nie znaleźli, postrzelili w bok ze słowami: “To po to, żebyś się nie spieszył do domu”. Pytali mnie, gdzie mieszkają weterani ATO lub nacjonaliści, ale nic nie wiedziałem i nie potrafiłem odpowiedzieć. W rezultacie zostałem dotkliwie pobity i dostałem kolbą w głowę.
– Jak zachowywali się żołnierze, którzy zajęli miasto?
– Kilka tygodni po zajęciu miasta wkroczyli kadyrowcy [żołnierze z czeczeńskich jednostek specjalnych – Belsat.eu]. Poza wyglądem różnili się od Rosjan mundurami: były czarne lub ciemnozielone.
– Przez ostatni tydzień chodzili od rana po osiedlach i strzelali do każdego, kogo zobaczyli, codziennie trzeba było kogoś pochować.
Pod koniec marca zabili naszego sąsiada, emeryta o nazwisku Strelec. Siedział po prostu na ławce, nigdy w życiu nie zrobił nic złego i oczywiście nie był żadnym nazistą.
Wszyscy kadyrowcy zachowywali się w sposób brutalny i barbarzyński, Rosjanie byli inni. Wśród nich było wielu młodych mężczyzn. Niektórzy pukali do domów i prosili o nocleg, inni po prostu bili właścicieli i wyrzucali ich na ulicę.
Zostałem pobity po raz drugi w połowie marca. Siedziałem w domu kolegi, paliłem papierosy. Nagle wszedł rosyjski żołnierz w wieku około 25 lat z karabinem maszynowym, wyglądał na pijanego, wycelował w nas broń i zaczął mówić, żebyśmy nie chodzili po ulicy, a potem wysłał wszystkich spać.
Po chwili wrócił, ja leżałem w pokoju najbliżej wyjścia, on krzyknął: “Co, bronisz Ukrainy?” i zaczął mnie bić. Miałem rozbity nos i całe ubranie pokryte było krwią. Bił mnie mocno, nawet straciłem przytomność na kilka sekund.
– Ilu Pana znajomych zginęło w tym czasie?
– Już nie dzielę ludzi w ten sposób. Wszystkich jest mi żal. Mój znajomy, Serhij Semenow, miał jakieś 40 lat, postanowił przejść z przyjacielem przez hutę szkła do miasta Irpień. Ich ciała zostały odnalezione kilka dni później. Serhij zginął od strzału w tył głowy, a jego przyjaciel był torturowany – wycięli mu policzek i strzelili w serce, pochowaliśmy ich na terenie zakładu.
W czasie walk o miast 2 marca o zabili pięciu cywilów: trzech mężczyzn, kobietę i emeryta. Ich ciała kilka tygodni leżały w autobusie, a nam nie wolno było ich wywieźć.
– W Mariupolu wiele osób zostało pochowanych w pobliżu domów albo placów zabaw. Jak to było w Buczy?
– Nie wolno nam było chodzić na cmentarz, więc zmarłych chowano, gdzie się dało. Te pięć osób z autobusu załadowaliśmy do traktora. Gdy żołnierze odjechali, kierowca pojechał trochę dalej, wykopał dół i wszystkich pochował.
Dwóch innych mężczyzn zostało zastrzelonych przez kadyrowców, gdy uruchomili samochód, by pojechać po wodę. Dopiero po kilku dniach udało nam się pochować ich za garażami, w kocach.
– W moim budynku starszy mężczyzna zmarł na zawał serca. Przyszliśmy do niego kilka dni później. Siedział martwy i zesztywniały na krześle. On również został pochowany w kocu.
Takich przypadków było wiele, ale nie mogliśmy oddalić się od domu, a nie chcę opowiadać plotek. Na pewno widzieliście zdjęcia z miasta.
– Jak się odżywialiście przez cały ten czas? Czy wystarczało jedzenia?
– Było bardzo ciężko, bo nie było prądu, wody ani ogrzewania. Mieliśmy szczęście, że w naszej okolicy były domy ze studniami, przynajmniej mogliśmy brać stamtąd wodę. Jedzenie gotowaliśmy na ogniskach: stawialiśmy siatki na cegłach, a ludzie przynosili jedzenie z domu i gotowali na nich. Dzieliliśmy się jedzeniem ze wszystkimi, ponieważ wiele osób nie miało nic, a w naszej okolicy było wiele osób starszych.
– Gdzie jest Pan teraz? Jak się Pan czuje?
– Po powrocie wojsk ukraińskich udało mi się wraz z rodziną opuścić Buczę przez Irpień. Przez wysadzony most przedostaliśmy się do Kijowa, gdzie zatrzymaliśmy się u znajomych. Zdziczeliśmy przez ten miesiąc. Nawet prysznic stał się dla nas luksusem. Nie zapomnę, jak ludzie płakali na widok chleba, bo od dawna byli głodni.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński opublikował zdjęcia zabitych w Buczy z podpisem:
– Radzę matkom rosyjskich żołnierzy, aby go obejrzały. Zobaczcie, jakich drani wychowaliście. Mordercy, szabrownicy, kaci.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony przedstawiło swoją wersję sytuacji w Buczy. Resort stwierdził, że rosyjskie wojsko nie brało udziału w masowych rozstrzelaniach cywilów: “Żaden z mieszkańców nie ucierpiał w wyniku jakichkolwiek aktów przemocy, gdy miasto było kontrolowane przez rosyjskich żołnierzy”. Kreml zapewnia, że zdjęcia i materiały wideo z wyzwolonej Buczy są “zainscenizowane przez kijowski reżim na potrzeby zachodnich mediów”.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel napisał, że jest wstrząśnięty okrucieństwami rosyjskich wojsk w okolicach Kijowa. Zaznaczył, że Unia Europejska pomaga Ukrainie w zbieraniu dowodów zbrodni wojennych i zapowiedział przygotowanie nowych sankcji wobec Moskwy.
Przywódcy Francji i Niemiec, Emmanuel Macron i Olaf Scholz, obiecali zbadać zbrodnie popełnione przez rosyjskie wojsko w Buczy i zagrozili, że władze rosyjskie będą musiały odpowiedzieć za to, co zrobili ich żołnierze.
Alik Spiridonow/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu