Dziś w Mińskim Sądzie Miejskim odbył się kolejny epizod procesu blogera i aktywisty ruchu anarchistycznego. 32-letni Mikałaj Dziadok jest oskarżony m.in. o organizację zamieszek. Obrońcy praw człowieka uznali go za więźnia politycznego.
Bloger został zatrzymany 11 listopada 2020 roku w wiejskim domu, w którym się ukrywał wiedząc, że służby będą chciały go wrobić w organizację protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Podczas zatrzymania został mocno pobity przez funkcjonariuszy Głównego Wydziału do Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją (HUBAZiK), o czym świadczy wideo opublikowane przez białoruskie MSW.
Został oskarżony o przestępstwa z aż trzech artykułów Kodeksu Karnego. Przeciwnikowi reżimu Alaksandra Łukaszenki zarzuca się: organizację i udział w zamieszkach (art. 342 KK), wzywanie do działań mających zaszkodzić bezpieczeństwu państwa (art. 361 KK) oraz nielegalne działania z płonącymi substancjami (art. 295.3 KK).
Podczas wcześniejszych posiedzeń sądu Mikoła Dziadok opowiedział m.in. innymi, jak był torturowany podczas śledztwa i w jaki sposób funkcjonariusze sfabrykowali dowody w jego sprawie. Zmuszano go między innymi, by pluł do butelek, które potem przedstawiono jako przygotowane przez niego “koktajle Mołotowa”.
Dzisiejsza rozprawa rozpoczęła się z opóźnieniem z powodu fałszywej informacji o bombie w budynku sądu. Prokurator Anton Ciumiencau stwierdził, że wina blogera została w pełni udowodniona i zażądał dla niego kary w postaci 5 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. Wyrok zapadnie 10 listopada – poinformowało Centrum Obrony Praw Człowieka “Wiasna”.
Więźnia politycznego nie będzie tego dnia broniła adwokatka Natalla Mackiewicz, obrończyni takich opozycjonistów jak Siarhiej Cichanouski i Wiktar Babaryka. Została odsunięta od wykonywania zawodu.
hh,pj/belsat.eu