Podwójni uchodźcy: jak wywiezieni z Mariupola uciekają z Rosji do Europy


Uchodźcy z Ukrainy na pokładzie estońskiego promu MS Isabelle w porcie w Tallinie. 7 kwietnia 2022 r.
Zdj. Ints Kalnins / Reuters / Forum

W Rosji, według różnych szacunków, znalazło się od 600 do 860 tys. uchodźców z zaatakowanych regionów Ukrainy. Większość z nich trafiła do Rosji nie z własnej woli. Chodzi między innymi o mieszkańców oblężonego, ale wciąż walczącego Mariupola. Korespondent naszego rosyjskojęzycznego serwisu Vot Tak Aleksiej Baranowskij sprawdził, w jaki sposób działacze społeczni pomagają Ukraińcom ewakuowanym do Rosji.

Według ukraińskiej rzeczniczki praw obywatelskich Ludmyły Denisowej, do Rosji przymusowo wywieziono aż 600 tys. Ukraińców. Źródła rosyjskie podają liczbę 860 tys. uchodźców z Ukrainy. Denisowa twierdzi, że są to przymusowe deportacje, które w świetle prawa międzynarodowego można zakwalifikować jako ludobójstwo.

Konwencja genewska zabrania przymusowego przesiedlania lub deportacji mieszkańców z terytoriów okupowanych na terytorium państwa okupującego. Dlatego w dłuższej perspektywie przymusowe wywiezienia Ukraińców, w tym dzieci, do Rosji będą rozpatrywane przez sądy międzynarodowe.

Rozmawiamy z obrońcą praw człowieka Grigorijem Michnowem-Wajtienką, byłym duchownym Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej (RCP), który jest obecnie arcybiskupem Apostolskiego Kościoła Prawosławnego. Uważa on, że wśród tych 600-860 tys. osób mogą być obywatele Ukrainy, którzy mieszkali w Rosji jeszcze przed początkiem wojny, ale zgadza się, że i tak mowa jest o setkach tysięcy Ukraińców.

Rosyjski obrońca praw człowieka Grigorij Michnow-Wajtienka, arcybiskup Apostolskiego Kościoła Prawosławnego. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Apostolski Kościół Prawosławny jest niekanoniczną (tzn. samozwańczą i nieuznawaną) organizacją kościelną, założoną w 2000 roku przez osoby wywodzące się z Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i wspólnot Katakumb.

Pierwotnym centrum informacyjnym i koordynacyjnym dla ukraińskich uchodźców w Rosji była strona internetowa UA-RU-EU, założona przez grupę rosyjskich działaczy na rzecz praw człowieka. Można tam znaleźć szczegółowe instrukcje dla migrantów chcących dostać się z Rosji do Europy, informacje prawne oraz dane kontaktowe w przypadku, gdy ktoś potrzebuje, by udzielono mu pomocy. Jednak stopniowo rozpowszechnianie informacji przeszło na znaną od dawna formę “szeptanego marketingu”.

– Dzwonią do mnie ludzie, mówią na przykład, że są od Hałyny, której wcześniej pomagaliśmy, a ja już nie pamiętam, kto to jest ta Hałyna. Za duży przepływ ludzi – mówi Michnow-Wajtienko. Mówiąc “my”, ma na myśli różne osoby. – W dużych miastach są nas setki. Są wśród nas duchowni różnych wyznań, działacze na rzecz praw człowieka, lokalni urzędnicy oraz zwykli nieobojętni obywatele. W kraju, który pokonał faszyzm, udział w misji humanitarnej na rzecz pomocy uchodźcom ukraińskim jest naszą formą oporu wobec faszyzmu.

Ewakuacja mieszkańców z terenów Mariupola kontrolowanych przez Rosjan, 1 maja 2022 r.
Zdj. Alexander Ermochenko/Reuters

Z jego doświadczeń z uchodźcami wynika, że zorganizowano dla nich bezpieczną ewakuację z Mariupola, ale tylko w autobusach jadących w kierunku Rosji.

– Czy można to uznać za przymus? Można, ale z drugiej strony nikt ich nie wpychał do autobusów kolbami karabinów. To delikatna kwestia. Nie istniały jednak bezpieczne korytarze na terytoria kontrolowane przez Ukrainę. Można więc było tylko wyjechać do Rosji albo pozostać pod ostrzałem – mówi działacz.

Wywiad
“Nie mieli wyboru”. Rosyjska obrończyni praw człowieka o ukraińskich uchodźcach w Rosji
2022.04.14 13:55

Jak twierdzi Michnow-Wajtienko, wiele osób w chwili ewakuacji było pod wpływem stresu i do momentu przybycia do Rostowa nad Donem nie wiedziało, w jakich autobusach jadą i dokąd. To właśnie to miasto stało się głównym punktem przesiadkowym. W Rostowie nad Donem utworzono tymczasowe obozy dla Ukraińców wywiezionych przez armię rosyjską, skąd są oni wysyłani dalej w głąb Rosji.

– Pociągi ewakuacyjne Kolei Rosyjskich kursują we wszystkich kierunkach – od Briańska do Władywostoku. Urzędnicy otrzymali jakieś kwoty i coś z tym robią – takie informacje przekazało nam nasze źródło.

Nasz informator zauważa jednak, że nie nikt nie jest zmuszany siłą do wyjazdu, a nawet przed wyjazdem mówią każdemu Ukraińcowi, dokąd pojedzie.

– Teraz mamy taką sytuację: rodzina z dziećmi z Mariupola została wcześniej przewieziona do Petersburga, a ojciec dopiero teraz będzie wyjeżdżać z Rostowa. Mężczyzna otrzymał propozycję wyjazdu do Chabarowska, a do Petersburga może pojechać tylko na własny koszt. Kupiliśmy mu bilety, żeby mógł dołączyć do rodziny – mówi Michnow-Wajtienko.

Ewakuacja mieszkańców z terenów Mariupola kontrolowanych przez Rosjan, 1 maja 2022 r.
Zdj. Alexander Ermochenko/Reuters

Obrońca praw człowieka codziennie pomaga Ukraińcom, dla których Rosja jest krajem tranzytowym na drodze do Unii Europejskiej. Działacz oferuje im tymczasowe zakwaterowanie w Petersburgu, załatwia transport na przejścia graniczne oraz pomaga kupić artykuły pierwszej potrzeby. Udziela również pomocy psychologicznej (a raczej duszpasterskiej) oraz porad prawnych dotyczących procedur przekraczania granic i zasad pobytu na terenie Rosji.

Michnow-Wajtienko podaje przykład trudnej sytuacji związanej z dokumentami. Estonia przyjmuje uchodźców z Ukrainy na podstawie zwykłego paszportu, natomiast Finlandia akceptuje tylko paszporty biometryczne. Dodaje, że zasoby są ograniczone, więc działacze społeczni traktują priorytetowo rodziny wielodzietne, osoby niepełnosprawne i starsze, a także uchodźców, którzy z Ukrainy ewakuowali się bez dokumentów.

Jest też zapotrzebowanie na pomoc duszpasterską.

– W Tichwinie, w pensjonacie, w którym mieszkają ukraińscy uchodźcy, matki niemowląt prosiły mnie o chrzest – opowiada Grigorij.

Na pytanie, czy matki rozumieją, że nie jest on duchownym Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, odpowiada ze śmiechem:

– Tylko w Rosji ludzie mają wyobrażenie, że nie ma nic poza RCP.

Ewakuacja mieszkańców z terenów Mariupola kontrolowanych przez Rosjan, 1 maja 2022 r.
Zdj. Alexander Ermochenko/Reuters

Michnow-Wajtienko był duchownym RCP w latach 2008-2014, ale wkrótce po zakończeniu walk pod Iłowajskiem w Donbasie odszedł od posługi kapłańskiej. Wcześniej na 20 lat zabroniono przyjmować komunię świętą “wszystkim, którzy dobrowolnie chwycili za broń, aby wziąć udział w bratobójczej wojnie na Ukrainie” oraz na 11 lat tym, “którzy swoją działalnością i słowami ustnie lub pisemnie podżegali do udziału w bratobójczej wojnie”.

Nasz rozmówca nie używa już określenia “bratobójcza” w odniesieniu do wojny rosyjsko-ukraińskiej, ale zauważa, że w 2014 roku było to stosunkowo adekwatne określenie. Pomimo zerwania z Patriarchatem Moskiewskim, Michnow-Wajtenko nie komentuje działań Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej wobec uchodźców z Ukrainy. Mówi jedynie, że “RPC powinna była podjąć wszelkie wysiłki, aby zapobiec wojnie, a nie przyczyniać się do jej eskalacji”.

Według szacunków duchownego, każdego dnia kilkuset ukraińskich uchodźców przejeżdża przez Petersburg w kierunku granicy z Estonią.

– Trzy tygodnie temu nastąpił gwałtowny wzrost [liczby uchodźców] z powodu sytuacji w Mariupolu, a teraz stopniowo liczba się zmniejsza, ponieważ ludzie wyjeżdżają z Rosji do Europy. Jednocześnie, jak twierdzi Grigorij niewielu uchodźców zgadza się na przyjęcie rosyjskich paszportów – większość chce wrócić na Ukrainę lub wyjechać do Unii Europejskiej.

Wiadomości
“Tak długo nie widzieliśmy słońca”. Z Azowstalu ewakuowano pierwszych 100 cywilów
2022.05.02 08:54

Aleksiej Baranowskij/vot-tak.tv, ksz/belsat.eu

Aktualności