Pod koniec marca adwokatowi Siarhiejowi Zikrackiemu odebrano prawo do wykonywania zawodu.
– Pozbawiono mnie mojego ukochanego zawodu, pozbawiono mnie mojego biznesu (…) Kocham Białoruś i rozumiem, że to zło, które dzieje się obecnie w moim kraju, czynią konkretni ludzie. I ci ludzie nie mają nic wspólnego z Białorusią – napisał Zikracki w Facebooku. – Dlatego nie mogę złościć się na Białoruś, ale mam zamiar zrobić wszystko co w mojej mocy, aby zmienić sytuację na Białorusi. Niestety, w obecnych realiach nie mogę tego robić w Mińsku.
Zikracki poinformował, że od maja jego „tymczasowym domem” stało się Wilno. Wyraził przy tym nadzieję, że wkrótce wróci do „wolnej Białorusi”.
24 marca prawnik został wezwany do Kolegium Adwokackiego, w celu przejścia powtórnej atestacji. Dowiedział się, że posiada „niedostateczne kwalifikacje, aby w dalszym ciągu pracować jako adwokat”. Powodem wezwania stały się komentarze dotyczące procesów politycznych, udzielane przez Zikrackiego niezależnym mediom. Ministerstwo Sprawiedliwości uznało, że jego wypowiedzi nie są zgodne z prawem, a więc świadczą o tym, że adwokat nienależycie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
31 marca Mińskie Obwodowe Kolegium Adwokackie podjęło decyzję o wykluczeniu Zikrackiego ze swoich szeregów. Musiał potem zamknąć swoje biuro i zwolnić pracowników. W swoim wpisie w Facebooku przypomina, że w ciągu 8 lat, kiedy był członkiem Kolegium, stworzył niewielki biznes, zapłacił kilkadziesiąt tysięcy euro podatków, a także dał pracę młodym prawnikom.
– Brałem ich z ław studenckich lub od razu po ukończeniu studiów. I jestem dumny, że dałem ludziom pojęcie o zawodzie prawnika i umiejętność nie tylko czytania przepisów, ale także stosowania ich w praktyce – napisał.
cez/belsat.eu wg tut.by