Anonimowy internauta pokazał, jak sprawnie i bezrefleksyjnie białoruscy urzędnicy (w tym przypadku nauczyciele) wykonują polecenia “z góry”. O wynikach jego prowokacji napisał portal Centrum Obrony Praw Człowieka “Wiasna”.
W tym celu Białorusin założył fejkowy adres e-mail. Jako nieistniejący A.I. Siarhiejewicz, “koordynator ds. konsultacji społecznych na temat poprawek do konstytucji dzielnicy Leninski Rajon miasta Mińska” wysłał pismo do jednaj z “podległych mu” szkół. Polecił w nim zorganizowanie zebrania kadry szkoły w celu przedyskutowania proponowanych przez władze zmian w ustawie zasadniczej. Jako potwierdzenia zażądał wysłania zdjęć.
Na przygotowanie pokazówki dla nieznanego sobie urzędnika nauczyciele potrzebowali mniej niż czterech godzin – po takim czasie fikcyjny “koordynator” otrzymał raport z wykonania zadania. Na opublikowanych przez niego zdjęciach widać kadrę pedagogiczną studiującą rządowe gazety zawierające projekt zmian. Za nimi na ekranie telewizora wyświetlona jest okładka białoruskiej konstytucji.
Komentujący fotografie internauci są podzieleni. Część twierdzi, że nauczyciele powinni się wstydzić udziału w organizowanej przez reżim referendalnej farsie. Nazywają ich też bezwolnymi niewolnikami. Inni zwracają uwagę, że niewykonanie polecenia oznaczałoby dla nauczycieli utratę pracy, a może i wolności.
Alaksandr Łukaszenka wyznaczył referendum w sprawie zmian w konstytucji na 27 lutego. Zakładają one m.in. ograniczenie liczby kadencji prezydenckich do dwóch, przy jednoczesnym “wyzerowaniu licznika” samemu Łukaszence. W nowej wersji konstytucji ma też zniknąć zapis o neutralności Białorusi. Opozycja wzywa obywateli do okazania swojego sprzeciwu poprzez oddanie nieważnych głosów.
pj/belsat.eu