“Mści się na społeczeństwie za własną traumę”. Białoruski historyk o ewolucji politycznej Alaksandra Łukaszenki


Prawie 12 lat temu, pod koniec 2010 roku, w Mińsku odbyła się prezentacja książki historyka, politologa i analityka białoruskiej redakcji Radia Swaboda Walera Karbalewicza “Alaksandr Łukaszenka. Portret polityczny”.

Książka została wydana w Moskwie przez wydawnictwo Partizan w nakładzie 7 tys. egzemplarzy. Na 700 stronach autor opisuje wszystkie etapy kariery politycznej przywódcy Białorusi, zamieszcza cały stos jego cytatów, poprzez które stara się jak najtrafniej opisać charakter i intencje “bohatera” książki. Korespondent BIełsatu porozmawiał z Walerym Karbalewiczem o tym, w jakim stopniu, z historycznego punktu widzenia, postać Alaksandra Łukaszenki rzeczywiście wpływa na rozwój kraju.

Historyk, politolog i analityk Radia Swaboda Waler Karbalewicz. Zdjęcie: liberalclubbelarus / Facebook

– Nazywa Pan Łukaszenkę interesującym zjawiskiem historycznym, politycznym i społeczno-psychologicznym, a jednocześnie zjawiskiem niszczenia demokracji. Skąd wzięła się chęć zgłębienia jego biografii i historii kształtowania się jego postaci?

– Powód zainteresowania tym tematem jest dość oczywisty. Człowiek ten jest u władzy od wielu lat i, wbrew wszelkim kanonom, nie zamierza odejść, stworzył prywatny reżim, reżim władzy autorytarnej. A na Białorusi od jego poglądów, jego przyzwyczajeń zależą zarówno gospodarka, jak i polityka, wewnętrzna i zewnętrzna.

Poza tym nie jestem pierwszy. Wcześniej ukazała się książka “Łukaszenka. Biografia polityczna” Alaksandra Fiaduty [obecnie w areszcie KGB – przy. red.] oraz “Przypadkowy prezydent” Swiatłany Kalinkiny i Pawła Szeremeta [zamordowany w zamachu bombowym w Kijowie w 2016 r. – przyp. red.]. Najmądrzejsi dociekali, dlaczego takie zjawisko wystąpiło w naszym kraju.

I dlaczego on tak szybko zmienił się z jednego Łukaszenki w drugiego. Gdzieś między 1989 a 1992 rokiem był prawdziwym demokratą. Wyrażał te wartości, publicznie je eksponował lub podążał za trendami, które dominowały. Zdawał sobie sprawę, że zwykły dyrektor kołchozu może stać się politykiem tylko wtedy, gdy spróbuje znaleźć się w centrum zainteresowania opinii publicznej, wyrażając myśli, które kłębią się w głowach większości. Był krytycznie nastawiony do partii komunistycznej, do własności państwowej. W książce przytaczam taki cytat z wywiadu z nim:

– Zawsze walczyłem przeciwko władzy. Przeciwko głupocie. I dlatego moje życie wiele razy wisiało na włosku.

Był też bardzo dumny z tego, że jako kierownik gospodarstwa mógł rozdysponowywać mieszkania, niektóre świadczenia socjalne i bony, traktując ludzi niemal jak chłopów pańszczyźnianych. Wtedy, być może, zaczęła się rozwijać jego “mania wielkości”. Kolejny kompleks przejawiał się w jego chwaleniu się, że słuchają go wysoko postawieni przywódcy. Jak wspominał, Michaił Gorbaczow często zwoływał zebrania, a Łukaszenka został wysłany na jedno z nich przez Komunistyczną Partię Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.

– Przez 13 minut dosłownie dręczył mnie pytaniami o moje najlepsze praktyki w zakresie najmu i rolnictwa i wdałem się z nim w polemikę.

Przy okazji tego cytatu można zastanowić się nad ulubionym tematem Łukaszenki “ja i wielcy”, który psychologowie uważają za klasyczny przykład kompleksu niższości. Ma również bardzo słabe zdolności adaptacji społecznej. Jest osobą bardzo konfliktową. Dlatego też często zmieniał miejsce pracy. Ale jego marzeniem było przede wszystkim zrobienie kariery. Dlatego też ukończył dwa kierunki studiów. Być może osobliwości jego charakteru długo mu przeszkadzały.

Alaksandr Łukaszenka, 3 lipca 2015 roku. Zdjęcie: Vasily Fedosenko / Reuters / Forum

Cały okres władzy Łukaszenki to ciągłe konflikty: z Zachodem, z sąsiadami, z Rosją. Rosja z nikim nie prowadziła takich sporów, jak z Białorusią. Przynajmniej przed 2014 rokiem, przed Krymem. Nie jest więc przypadkiem, że Białoruś jest jedynym krajem, który nie został członkiem Rady Europy, krajem, który wciąż nie przystąpił do Światowej Organizacji Handlu. Dlaczego? Istnieją tam pewne zasady, których musi przestrzegać każde państwo członkowskie tej struktury. Jednak dla Łukaszenki wszelkie struktury, które w jakikolwiek sposób ograniczają jego politykę, są nie do przyjęcia. W wielu wywiadach o tym mówił:

– Nie wyobrażam sobie życia bez władzy. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co bym zrobił, gdybym pewnego ranka wstał, nie będąc już prezydentem. Co wtedy robić?

Dla niego ta sytuacja jest nie do przyjęcia, niezrozumiała i nierealna. I bardzo go denerwuje, że się go nie docenia, że nie szanuje się jego długiego doświadczenia politycznego, ale z drugiej strony jest w nim pewien kompleks mesjanistyczny.

Analiza
Kręta droga dyktatury. Jak zmieniała się retoryka Łukaszenki w czasie rosyjsko-ukraińskiego konfliktu
2022.05.04 18:05

– W książce pisze Pan, że według jego nauczycieli w szkole dużo czytał. Czasami jednak jego wypowiedzi mogą sprawiać inne wrażenie.

– W serialu “Gra o tron” jest takie ciekawe powiedzenie, że człowiek u władzy jest cieniem człowieka na ścianie. Oznacza to, że człowiek może być mały, ale jego cień jest ogromny. To są skojarzenia, które można przywołać w naszym przypadku. Te tendencje, które pojawiły się w poprzednich czasach, osiągnęły swój kres, stały się bardzo wyraźne w roku 2020 i w ostatnich dwóch latach.

Marsz Niedarmozjadów w Mińsku. 15 marca 2017 r. Zdjęcie: Viktor Drachev / TASS / Forum

– A więc nie rozwinął się, nie zmienił, nie poprawił, tylko pogorszył?

– Prognozy, o których mówiłem wtedy, sprawdziły się, a jeden z rozdziałów ostatniej części książki nosi tytuł “On nie może odejść”. W końcu on sam stał się zakładnikiem systemu, który stworzył. Nie tylko Białoruś jest zakładnikiem, ale także on sam w swoim systemie. A rok 2020 pokazał, że naprawdę nie może odejść, bo będzie musiał odpowiedzieć za wszystko, co zrobił. Cofa on kraj nie tylko do epoki sowieckiej, ale do czasów Józefa Stalina. Bo na przykład w okresie Leonida Breżniewa za działalność opozycyjną nie wsadzano ludzi do więzienia, choć w niektórych przypadkach umieszczano w psychiatrykach. W okresie Breżniewa dysydenci nie dostawali takich wyroków jak 18, 20 lat kolonii karnej. To czysto “stalinowskie wyroki”, “stalinowskie prawo”, kiedy działalność opozycyjną zrównuje się z terroryzmem. Znamy historie reżimów politycznych, które inaczej reagowały na oburzenie opinii publicznej. Weźmy na przykład rewolucję rosyjską z początku XX wieku. Piotr Stołypin (premier i minister spraw wewnętrznych w okresie rządów cara Mikołaja II – belsat.eu) użył brutalnej siły, aby zdławić rewolucję, ale zdawał sobie sprawę, że bez reform może ona się powtórzyć. Została więc przeprowadzona reforma rolna Stołypina, a w Rosji powstał parlament. Chociaż jego funkcje były ograniczone, przetrwał i nie został zlikwidowany.

Chińscy komuniści po placu Tiananmen w 1989 roku zrozumieli z kolei, że rośnie niezadowolenie społeczne i że jedynym sposobem na legitymizację reżimu jest zdecydowane przyspieszenie reform rynkowych w gospodarce. Chiny dokonały takiego skoku naprzód, że legitymizowano władzę partii komunistycznej, choć nie była to władza demokratyczna.

I tu zauważyłem jedną ważną kwestię. Łukaszenka był pewien, że rzeczywiście jest prezydentem narodu. Że został bezsprzecznie wybrany w wyborach powszechnych i przez cały czas cieszył się poparciem społecznym. Wielokrotnie opowiadał zagranicznym dziennikarzom, zwłaszcza rosyjskim, jak w 1994 roku chorzy ludzie, którzy przez wiele lat byli sparaliżowani, w czasie wyborów prezydenckich nagle wstali z łóżek i poszli głosować, bo zobaczyli, że wreszcie do władzy dochodzi człowiek z ludu, a nie z koniunktury. To przekonanie, że jest skąpany w miłości ludu, było silnie zakorzenione w jego świadomości. Masowe protesty przeciwko jego władzy były dla niego traumą. A to, co dzieje się teraz, te brutalne represje, ten terror, to zemsta na społeczeństwie za jego własną traumę, próba jej zrekompensowania. To trauma, która z pewnością nie zniknie przez całe jego życie. I dlatego nie może zatrzymać tych represji.

Jeśli chodzi o urzędników z jego otoczenia, to ludzi, którzy mogliby z nim polemizować, już dawno nie ma. Przez te prawie 28 lat cały czas trwał naturalny, ale negatywny proces selekcji. Ludzie, którzy mieli jakieś osobiste przemyślenia, jakieś elementy profesjonalizmu, po prostu odchodzą. A na ich miejsce pojawiają się ślepi wykonawcy, którzy z natury raczej nie chcą się kłócić, starają się utrzymać swoje pozycje.

– Pańska prognoza: gdyby Putin odszedł, to czy Łukaszenka od razu zniknie? Czy Białoruś stanie się inna, nowoczesna, wolna?

– Na to pytanie nikt nie może odpowiedzieć. Nawet astrologowie. Nikt nie wie, czym skończy się wojna na Ukrainie, czym skończy się globalna konfrontacja między Rosją a Zachodem, jak wpłynie ona na reżim Władimira Putina. Wszystko może potoczyć się w różny sposób. W wyniku porażki w tej wojnie może nastąpić proces demokratyzacji. Rosja może też, wręcz przeciwnie, powrócić do systemu totalitarnego. To jest właśnie proces, który obserwujemy dziś. To samo dzieje się na Białorusi.

Mogę tylko powiedzieć, że degradacja reżimu Putina, osłabienie reżimu Putina w Rosji, jest wielką szansą dla demokratyzacji Białorusi. Ale podkreślę też, reżim Łukaszenki na Białorusi nie jest możliwy bez Łukaszenki. Nie zastąpią go ani jego synowie, ani Rada Bezpieczeństwa, ani Natalla Kaczanowa (przewodnicząca izby wyższej białoruskiego parlamentu – belsat.eu), ani nikt inny, nawet jeśli następcę wyznaczy sam Łukaszenka.

Nowy przywódca będzie musiał podążać ścieżką “dełukaszenkizacji”, ponieważ reżim Łukaszenki jest rozmytą drogą donikąd. Ktokolwiek zastąpi Łukaszenkę, będzie musiał po prostu zliberalizować politykę, unormować stosunki z Zachodem i przeprowadzić poważne reformy w gospodarce rynkowej. Ponieważ tylko w ten sposób będzie można legitymizować nową władzę.

Dziś wahadło życia politycznego jest tak wychylone w jednym kierunku, że nie ma już gdzie go pchnąć. Zgodnie z prawem wahadła, musi ono przejść na drugą stronę. I jest oczywiste, że bez Łukaszenki system nie ma szans na utrzymanie się.

Wiadomości
Łukaszenka chwali się, że na Białorusi panuje “dyktatura dobrobytu”
2022.04.30 08:53

Rozmawiał Alaksandr Puciła, ksz/ belsat.eu

Aktualności