Polskie MSZ poinformowało dziś, że trzy polskie działaczki więzione przez reżim Alaksandra Łukaszenki, zostały uwolnione z aresztu i są bezpieczne w Polsce. Biełsat rozmawiał z córką Ireny Biernackiej, uwolnionej liderki polskiej mniejszości w Lidzie.
Dyrektorka polskiej szkoły w Brześciu Anna Paniszewa, oraz członkinie zarządu Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka i Maria Tiszkowska zostały 25 maja uwolnione z aresztu śledczego w Żodzinie i wywiezione do Polski. Polskie MSZ poinformowało o tym dopiero dzisiaj zapewniając, że byłym więźniarkom politycznym udzielono wsparcia i są pod dobrą opieką. Za kratami pozostaje dalej prezes ZPB Andżelika Borys i polski dziennikarz z Grodna, członek zarządu ZPB Andrzej Poczobut. Całej piątce białoruska Prokuratura Generalna zarzuciła “rehabilitację nazizmu” i “szerzenie nienawiści na tle narodowościowym”, za co grozi nawet 12 lat kolonii karnej.
Biełsat rozmawiał z Weroniką Piutą, córką Ireny Biernackiej, która także dopiero dziś dowiedziała się, że mama jest już bezpieczna.
Z nieoficjalnych źródeł Biełsat wiedział, że jedna z uwolnionych działaczek przekroczyła granicę bez paszportu. Okazuje się, że była to przewodnicząca struktur ZPB w Lidzie, co potwierdziła jej córka.
– Paszport mamy był u mnie. Poproszono mnie, żeby przywiozła go 25 maja do Mińska. Ale 25 maja miałam USG w Grodnie i powiedziałam, że nie mogę przełożyć tej wizyty. Wtedy śledczy powiedział mi, żebym zabrała paszport ze sobą do Grodna. Miałam nikomu o tym nie mówić. Jeszcze 25 maja szwagier pojechał do aresztu w Żodzinie, przekazał mamie telewizor, rzeczy osobiste, wszystko zostało przyjęte. To było około południa – powiedziała Weranika Piuta.
Następnego dnia rodzina dowiedziała się o odwołaniu czynności śledczych.
– Jeszcze rano przesłuchiwano Poczobuta i Borys, a potem odwołano przesłuchania Biernackiej i Ciszewskiej. Zadzwonili do adwokata, żeby nie przyjeżdżał. Wtedy zrozumieliśmy, że coś się dzieje.
W piątek 21 maja administracja kolonii karnej w Szkłowie poinformowała o śmierci więźnia politycznego Witolda Aszurka, nie tłumacząc jednak przyczyny zgonu. Aszurak był liderem opozycji demokratycznej w Lidzie, znajomym Ireny Biernackiej, która została też ukarana za akcję solidarności podczas jego procesu. Więzień polityczny został pochowany 25 maja w Brzozówce pod Lidą.
– Gdy zmarł Witold Aszurak, bardzo się niepokoiliśmy, zadzwoniłam nawet do śledczego. Baliśmy się, że będą ich torturować, że w Żodzinie będą się nad nimi znęcać.
Weranika Piuta nie wie, gdzie obecnie przebywa jej matka i pozostałe działaczki polskiej mniejszości uwolnione z białoruskiego aresztu. Na swoim Facebooku poinformowała, że jeszcze nie rozmawiały. Za uwolnienie więźniarek politycznych podziękowała prezydentowi RP.
pj/belsat.eu