Chińczycy nie chcą finansować projektu przyjaciela Łukaszenki. Z powodu sankcji UE


Michaił Gucerijew jest uznawany za większego sojusznika Łukaszenki wśród rosyjskich oligarchów. Ta przyjaźń jednak może pokrzyżować jego biznesowe plany, gdyż w czerwcu br. został objęty unijnymi sankcjami.

Sankcje sprawiły, że pod znakiem zapytanie stanęło zakończenie projektu budowy Niżyńskiego Zakładu Wydobywczo-Przetwórczego na Białorusi, zajmującego wydobywaniem i oczyszczaniem soli potasowych, wykorzystywanych do produkcji nawozów sztucznych. Za budowę odpowiada spółka Sławkalij należąca do Gucerijewa. Inwestycja jest finansowana przy pomocy chińskiego kredytu udzielonego przez państwowy Chiński Bank Rozwoju za poręczeniem białoruskich władz. Chiny miały w projekt włożyć 1,4 mld dol., 600 mln dol. rosyjski biznesmen.

Jak informuje białoruska internetowa gazeta Nasza Niwa, w związku z unijnymi sankcjami Chiny zamroziły jednak wydawanie kolejnych transz kredytu. Prace budowlane zostały zawieszone od końca czerwca – na projekt wydano już 820 mln USD, a Chińczycy mieli wypłacić jeszcze 580 mln USD. Tymczasem Slawkalij nie otrzymał kolejnej oczekiwanej transzy 103 mln dolarów z powodu sankcji.

Firma Michaiła Gucerijewa wraz z białoruskimi strukturami państwowymi próbuje przekonać Chińczyków do kontynuowania kredytowania inwestycji. Tymczasem firmy budowlane obsługujące inwestycję opuszczają teren budowy, mimo że Sławkalij jest im winny pieniądze. Budowlańcy mieli usłyszeć, żeby sami poszukali finansowania dla swoich prac, a „nasz boss, miliarder” potem się z wszystkimi rozliczy.

“To jest osoba, której prezydent Białorusi niezmiennie ufa”

62-letni rosyjski oligarcha jest prezesem zarządu spółek naftowych Safmar Group i Russneft, a jego osobisty kapitał szacowany jest na dwa miliardy dolarów. Przez pięć lat rodzina Gucerijewów plasowała się na pierwszym miejscu listy najbogatszych klanów współczesnej Rosji i dopiero w ubiegłym roku spadła na trzecie miejsce w rankingu Forbesa.

Analiza
Nie tylko Białorusini. Kim są biznesmeni, których obejmą nowe sankcje UE przeciwko reżimowi w Mińsku?
2021.06.21 19:20

Przyjaźń Gucerijewa i Łukaszenki rozpoczęła się w latach 2000, kiedy oligarcha został prezesem spółki Slavneft i zaczął budować stacje benzynowe i magazyny ropy na Białorusi. Ani Łukaszenka, ani Gucerijew nigdy nie skrywali, że łączą ich dobre stosunki.

– To jest osoba, której prezydent Białorusi niezmiennie ufa – mówiła w 2018 roku rzeczniczka prasowa Łukaszenki Natalla Ejsmant w wywiadzie dla magazynu Forbes.

Dzięki Łukaszence rosyjski oligarcha mógł zrealizować duży projekt inwestycyjny – budowę nowego zakładu wydobycia soli potasowych w południowej części obwodu mińskiego.

– Jesteś jednym z nielicznych, którzy otrzymali dostęp do białoruskich złóż mineralnych – powiedział kiedyś Łukaszenka Gucerijewowi.

Gucerijew zbudował w Mińsku hotel Renesans, a także terminal dla lotnictwa biznesowego na lotnisku w Mińsku i zrealizował szereg innych projektów. Według nieoficjalnych doniesień to właśnie on (wraz z Wiktarem Prakapienią) namówił Łukaszenkę do podpisania dekretu „O rozwoju gospodarki cyfrowej”. Syn oligarchy Said Gucerijew, wkrótce potem stał się współwłaścicielem pierwszej giełdy kryptowalut na Białorusi. W 2020 roku Said kupił także białoruski Parytetbank.

By się odwdzięczyć, Gucerijew regularnie pomagał Łukaszence w różnych kwestiach i darował drogie prezenty. Jak donoszą media, w 2013 roku to właśnie oligarcha podarował Łukaszence na urodziny jeden z najdroższych samochodów na świecie – Maybach 57/62, którego cena to około pół miliona dolarów.

Rosyjski oligarcha wybudował w podmińskich Radoszkowiczach willę, którą regularnie odwiedza Łukaszenka, a także kupił helikopter dla VIP-ów w barwach flagi białoruskiej za około 12 milionów euro. Zorganizował dla Łukaszenki również koncert, na którym wystąpiły gwiazdy rosyjskiego show-biznesu.

W 2020 roku oligarcha kilkukrotnie udzielał Łukaszence pomocy. W szczytowej fazie konfliktu z Rosją w kwestii dostaw nafty firmy Gucerijewa były jedynymi dostawcami tego surowca do białoruskich rafinerii. W sierpniu oligarcha zorganizował „agitacyjny desant” – wtedy to kilku pracowników rosyjskiej telewizji w trybie pilnym wysłano na Białoruś w celu zastąpienia pracowników BT, którzy odeszli z pracy w znak protestu. Dopiero po przybyciu Rosjan oficjalną propagandę wzbogacano o bardzo agresywne i siejące nienawiść treści.

Toksyczne aktywa

Wiadomo, że po wprowadzeniu zachodnich sankcji rosyjski biznesmen przekazał cześć pakietów akcji przedsiębiorstw swojemu bratu Saitowi-Salamowi. Były to GCM Global Energy PLC, brytyjska firma będąca współwłaścicielką Sławkalija oraz firma naftowa Russneft.

Sankcje miały też pośrednie konsekwencje dla biznesu Saida, syna Michaiła Gucerijewa. Według niektórych ekspertów był on zmuszony sprzedać trzy giełdy kryptowalut – Currency.com, Capital.com i Zubr.io, gdyż należące do niego biznesy stały się toksyczne dla zachodnich parterów.

jb/ belsat.eu

Aktualności