Grzywny za kwiat i szalik, przymusowa praca za użycie słowa „uzurpator”


O kolejnych przypadkach kuriozalnych wyroków wydawanych przez białoruskie sądy informuje Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna.

Budynek sądu dzielnicy Frunzeński Rajon w Mińsku. Fot.: AK / belsat.eu

16 maja 78-letnią emerytkę Halinę Iwanawą oskarżono o udział w nielegalnej manifestacji. Została zatrzymana w Mińsku, w pobliżu stacji metra Puszkinskaja, gdzie podczas powyborczych protestów 10 sierpnia 2020 roku poniósł śmierć Alaksandr Tarajkouski. To drugie zatrzymanie kobiety w ciągu ostatniego roku; wcześniej, za uczestnictwo w marszu emerytów, nałożono na nią grzywnę w wysokości 600 białoruskich rubli (ok. 870 zł).

Sama Iwanawa tak opisuje całą sytuację: idąc ulicą, zobaczyła leżący na ziemi ładny, ale już przyschnięty kwiat tulipana. Położyła go razem z innymi, znajdującymi się w miejscu śmierci Tarajkouskiego, i poszła dalej. Powołany na świadka milicjant twierdzi natomiast, że widział, jak kobieta „usiłowała zwrócić na siebie uwagę kierowców”.

– A czy w ogóle jest jakiś przepis, zakazujący składania kwiatów? – zapytała oskarżona sędzinę Maryję Jarochiną z sądu dzielnicy Frunzeński Rajon.

Pytanie oburzyło sędzinę. Kobieta usłyszała wyrok: grzywna w wysokości 4.350 białoruskich rubli (ok. 6.300 zł).

Na grzywnę 870 białoruskich rubli (ok. 1.300 zł) skazała z kolei Alena Żukowicz z sądu mińskiej dzielnicy Sawiecki Rajon w dniu 31 maja 62-letnią emerytkę Zinaidę Smirnawą. Powód – biały szalik w czerwone paski. Kobieta opowiedziała, że idąc ulicą w pobliżu uroczyska Kuropaty, zauważyła, że śledzą ją nieznani mężczyźni. Przestraszona rzuciła się do ucieczki z krzykiem „ratunku! milicja!”. Mężczyźni ją dogonili i oświadczyli, że to oni są milicją. Powołani na świadków zeznali, że emerytka wznosiła okrzyk „Żywie Biełaruś” – „Niech żyje Białoruś”, machając szalikiem w stronę przejeżdżających samochodów. Oskarżona zaprzeczyła tej wersji, powołując się na… raport milicji, według którego szalik miała zawiązany w talii. Mimo to skazano ją za udział w nielegalnym zgromadzeniu.

Tego samego dnia 47-letni Wiaczasłau Kulba w sądzie rejonowym w Baranowiczach był sądzony za „publiczną zniewagę prezydenta”. Według aktu oskarżenia z 20 listopada 2020 roku, znajdując się na należącej do Biełaruśnafty stacji benzynowej, „umyślnie, mając na celu publiczne znieważenie urzędującego prezydenta Alaksandra Łukaszenki, świadom tego, że jego słowa mają charakter obelżywy i licząc na to, że będą dostępne dla nieokreślonego grona osób, w księdze skarg i wniosków dokonał wpisu o następującej treści:

– Nie mam zastrzeżeń. Nie rozumiem tylko pracowników obsługi waszej stacji, która wspiera reżim uzurpatora Łukaszenki.”

Mężczyzna przyznał się do winy. Wyraził żal i oświadczył, że nie miał wówczas świadomości, iż swoim wpisem znieważa Łukaszenkę. Sędzina Juliana Szczerba skazała go na dwa lata aresztu domowego.

md / belsat.eu

Aktualności