Czworonożne ofiary wojny. Mieszkańcy zbombardowanego Czernihowa ratują bezdomne zwierzęta


Bezdomne zwierzęta na ruinach ukraińskich miast są żywym symbolem nieszczęścia ich bezbronnych właścicieli. Armia rosyjska niszcząc dzielnice mieszkaniowe zepchnęła zwierzęta domowe, które jeszcze do niedawne były domowymi ulubieńcami, na skraj przetrwania. Człowiek, w przeciwieństwie na przykład do kota, rozumie, przed czym należy uciekać. Zwierzęta porzucone przez swoich właścicieli, jeśli przeżyją, pozostają w pobliżu swoich domów. W jednej z dzielnic Czernihowa, która została poważnie zniszczona przez bombardowania, korespondent naszego rosyjskojęzycznego serwisu Vot Tak Aleksiej Baranowskij natknął się na kilkanaście kotów żyjących na gruzach swoich domów.

Od prawie miesiąca wierny pies rasy Akita-inu o imieniu Rini czekał na drzwi swojego właściciela, który tragicznie zginął.
Zdj. riamelitopol / telegram

Na ulicy Tarasa Szewczenki w Czernihowie różnej maści koty zaczynają ocierać się o nogi i głośno mruczeć, gdy tylko zatrzyma się przy nich człowiek. Zachowane specjalnie na taką okazję opakowania z kocią karmą stały się tak samo nieodzownym atrybutem dziennikarza wojskowego jak kamizelka kuloodporna i kask. Od razu zauważyłem, że są to byli pupile, którzy znaleźli się na ulicy. Moje przypuszczenia potwierdza Ołeksij, mieszkaniec sąsiedniej ulicy, który podchodzi z puszką konserw.

Ołeksij, mieszkaniec Czernihowa, który opiekuje się kotami na ulicy Szewczenki.
Zdj. Aleksiej Baranowskij dla Vot Tak

Chłopak przychodzi tu codziennie, aby karmić i głaskać bezdomne zwierzęta. Mówi, że to jest jego dzisiejsza linia frontu:

– Każdy robi, co może. Mój brat jest teraz na wojnie, broni naszego kraju, a ja pomagam ofiarom wojny. Zwierzęta też są ofiarami.

Ołeksij ma siedemnaście lat. Chłopak uczy się w koledżu i czeka na osiągnięcie pełnoletności, aby móc udać się do biura poborowego, a następnie wyruszyć na front jako ochotnik. W czerwcu skończy osiemnaście lat. W międzyczasie cały swój wolny czas poświęca opiece nad futrzanymi ofiarami wojny. Podrapać za uchem i potrzymać w ramionach trzeba każdego z kilkunastu bezdomnych czworonogów.

Wywiad
Psi migranci. Rozmowa o tym, jak Polacy adoptują zwierzęta z Ukrainy
2022.04.19 17:04

W ośrodku weterynaryjnym i sterylizacyjnym “Krok w Stronę Zwierząt” w Czernihowie przebywa obecnie 200 psów i 60 kotów.

– Początkowo ośrodek był przeznaczony tylko dla psów, ale nie możemy odmówić ochrony także kotom, byłoby to co najmniej nieuczciwe w stosunku do nich – mówi Tetiana Didenko, dyrektor ośrodka.

Od pierwszego pani Tetiana nie opuszczała swojego miejsca pracy, aby zostać ze swoimi czworonożnymi pupilami.

– Dachy zagród były pozrywane, wybuchały pożary, odłamki zniszczyły ogrodzenia – tak straszne dni pod ostrzałem wspomina pani Tetiana.

Ośrodek dla zwierząt położony na obrzeżach Czernihowa znalazł się na linii ognia między pozycjami ukraińskimi a rosyjskimi. W tym czasie zginęło 30 psów: niektóre pod ostrzałem, inne uciekły i nie wróciły po zniszczeniu zagród. Obecnie, dzięki wysiłkom pracowników i wolontariuszy ośrodka, pomieszczenia i zagrody są remontowane.

– Potrzebujemy 80 kilogramów karmy dziennie. Przychodzi do nas tona – to dużo, czy mało? Dla mieszkania, w którym mieszka jedno lub kilka zwierząt, jest to dużo, a dla nas musi to wystarczyć na 12 dni – wylicza pani Tetiana. – Dlatego potrzebujemy pomocy i jesteśmy wdzięczni wszystkim: wolontariuszom, darczyńcom, fundacjom zagranicznym i miastu Czernihów. Mamy nadzieję, że ich finansowanie i wsparcie będzie kontynuowane – mówi.

Tetiana Didenko, dyrektor ośrodka weterynaryjnego i sterylizacji “Krok w Stronę Zwierząt”, nie zostawiła zwierząt nawet pod ostrzałem.
Zdj. Aleksiej Baranowskij dla Vot Tak

Dziś “Krok w Stronę Zwierząt” stanowi centrum pomocy dla zwierząt z całego obwodu czernihowskiego. Przywożona jest tu karma dla schronisk i ośrodków dla zwierząt w regionie.

– Przyjeżdża na przykład pięć ton karmy od zwierząt przekazanych przez UA-animals. Jedna tona dla nas i cztery tony, które musimy przekazać innym potrzebującym schroniskom, a to jest kłopotliwa praca – koordynacja, logistyka, pakowanie, magazynowanie itd. Ale to nic, działamy, każdy potrzebuje pomocy – mówi kierowniczka ośrodka.

Zapytana, czy czuje się jak bohaterka na pierwszej linii frontu, bo przecież nie każdy zdecydowałby się pozostać pod ostrzałem, a tym bardziej w miejscu pracy, odpowiada:

– Nie, nie jest heroizmem kochać swój kraj, kochać swoją pracę, nie jest heroizmem ponosić odpowiedzialność, którą się wzięło na siebie. Wzięłam odpowiedzialność za ten ośrodek i za życie zwierząt, które tu mieszkają, nie mogę z tego zrezygnować – odpowiada pani Tetiana i dodaje, że nie tylko ona, ale i inni pracownicy pozostali w miejscu pracy w najtrudniejszych dniach wojny, za co jest im bardzo wdzięczna.

Reportaż
Kijów: ucieczka i opór REPORTAŻ
2022.03.15 15:44

Prawnie “Krok w Stronę Zwierząt” jest komunalnym przedsiębiorstwem, czyli instytucją miejską. Finansowanie z budżetu jest niewielkie – około 3 mln hrywien rocznie (ok. 440 tys. złotych), a pracownicy ochrony zwierząt muszą płacić podatek VAT. Jak mówi pani Tetiana, praca Ośrodka jest ważnym programem społecznym dla Czernihowa, ponieważ jest to zarówno humanizacja społeczeństwa, jak i wizerunku miasta: duża liczba bezpańskich zwierząt jest szkodliwa zarówno dla ludzi, jak i dla czworonogów. Pani Tetiana od 12 lat zajmuje się ochroną zwierząt, brała czynny udział w modernizacji przepisów dotyczących zwierząt oraz w tworzeniu instytucji, którą później (od 2018 roku) kierowała.

Ośrodek nie przyjmuje zwierząt od osób prywatnych. Schronienie znajdują tu tylko zwierzęta ranne oraz psy ras niebezpiecznych – owczarki środkowoazjatyckie, owczarki niemieckie itp.

– Tak duże psy nie mogą żyć na ulicy, zostaną po prostu zabite. Takie przypadki miały już miejsce we wsiach w regionie – wyjaśnia kierowniczka ośrodka. – Nawet po sterylizacji nie mogą być wypuszczane i nie ma dokąd ich wypuścić – dodaje.

Podczas naszej rozmowy na teren ośrodka przyjechał bus z wolontariuszami – przywieźli dziesiątki opakowań karmy. Pani Tetiana od czasu do czasu jest rozpraszana przez telefony i sprawy administracyjne. Gdy dyrektor ośrodka nie może rozmawiać, ja idę zobaczyć królestwo kotów. Mieszkają tu w osobnym, odgrodzonym od psów miejscu w budynku administracyjnym z podwórkiem do ćwiczeń.

Wywiad
Szpitalnicy XXI wieku. Kim są ochotnicy ratujący żołnierzy na Ukrainie?
2022.03.09 16:07

Los kotów też nie jest usłany różami: niektóre nie mają ogona, inne kuleją, są też zwierzęta z ranami na ciele. Wolontariuszka opiekująca się kotami wyjaśnia, że są wśród nich takie, które na ulicy umrą i dlatego nie można ich wypuścić w dzielnicach mieszkalnych.

– Są to zwierzęta niepełnosprawne, niektóre z nich mają niewydolność serca, przewlekłe choroby, są też jednookie, które ucierpiały z rąk właścicieli zwierząt lub zostały potrącone przez samochody. Ciężko jest znaleźć dom dla takich zwierząt, ale niektóre mają szczęście – mówi wolontariuszka.

Dwie i pół setki zwierząt w ośrodku weterynaryjnym “Krok w Stronę Zwierząt” w Czernihowie potrzebuje ponad 80 kg karmy dziennie. Wolontariusze i dobroczyńcy pomagają je znaleźć.
Zdj. Aleksiej Baranowskij dla Vot Tak

W Czernihowie, podobnie jak w wielu innych miastach na Ukrainie, obowiązuje system TNR (ang. trap-neuter-release) – program sterylizacji lub kastracji bezdomnych zwierząt (dosł. złap-wykastruj-wypuść). Jest to współczesna światowa praktyka humanitarnej regulacji (redukcji) liczby bezdomnych zwierząt.

Ośrodek “Krok w Stronę Zwierząt” jest organizacją, która wdraża zasady TNR w Czernihowie.

– Od 2009 roku w mieście obowiązuje zakaz wyłapywania i usypiania zwierząt ulicznych, ale w ciągu jednego roku, dzięki wysiłkom wolontariuszy i obrońców zwierząt, udało się wysterylizować zaledwie 300-400 zwierząt. Od 2018 roku, kiedy powstał nasz ośrodek, sterylizujemy już około dwóch tysięcy zwierząt rocznie. Część programu jest finansowana z budżetu, a część przez organizacje charytatywne – wyjaśnia pani Tetiana.

Wideo
Korespondenci Biełsatu trafili pod rosyjski ostrzał pod Charkowem WIDEO PL
2022.04.26 13:02

Jednak z powodu wojny cały wysiłek osób zajmujących się ochroną zwierząt poszedł na marne.

– Działania wojenne cofnęły nas o 8-10 lat – mówi dyrektor ośrodka. – Z powodu zniszczenia budynków mieszkalnych na ulicach znalazły się nawet nie setki, ale tysiące zwierząt domowych. Niektórzy nieodpowiedzialni właściciele nie chcieli brać ze sobą swoich czworonożnych przyjaciół podczas ewakuacji, inni nie mieli na to czasu – dodaje.

Wolontariuszka Tetiana z kotami, które utraciły dom, w centrum weterynaryjnym “Krok w Stronę Zwierząt” w Czernihowie.
Zdj. Aleksiej Baranowskij dla Vot Tak

W ośrodku pojawiają się obecnie osoby, które chcą adoptować psa. Procedura nie jest jednak tak łatwa, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Trzeba sporządzić odpowiednią umowę, podając wszystkie dane osobowe adoptującego i przesłać zdjęcia z nowego domu zwierzęcia.

– Takie warunki zniechęcają beztroskich i nieodpowiedzialnych właścicieli psów i kotów, ale jest to środek konieczny – wyjaśnia pani Tetiana. – Odpowiedzialny stosunek do zwierząt zaczyna się od pierwszego kroku – wyjaśnia.

Na ulicy Szewczenki, gdzie na ruinach osiedla mieszka dziesięć kotów, zwierzęta również są traktowane w sposób odpowiedzialny. Oprócz Ołeksija, który przychodzi tu z sąsiedniej ulicy, spotykam jeszcze dwie kobiety – Halynę i Annę. Jedna przyniosła kotom skrawki z mięsa, druga parówki.

– Sama nie jem parówek, kupuję je dla kotów – mówi ze śmiechem Anna.

Każdy z opiekunów na ulicy Szewczenki ma w domu swojego kota, niektórzy nawet kilka. Nie mogą jednak zostawić swoich bezdomnych futrzaków w potrzebie, dlatego przychodzą do nich codziennie.

Reportaż
“Nie możemy siedzieć bezczynnie”. Białoruscy taksówkarze z Gdańska jeżdżą 700 km do granicy, by pomagać uchodźcom
2022.03.24 10:51

Aleksiej Baranowskij/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu

Aktualności