12 maja sąd w Mohylewie ma zacząć rozpatrywać sprawę lidera białoruskich chrześcijańskich demokratów Pawła Siewiaryńca oraz działaczy inicjatywy Europejska Białoruś.
Rozprawa będzie odbywać się za zamkniętymi drzwiami, o czym dowiedziała się żona polityka.
– Sąd na Pawłem i Europejską Białorusią będzie zamknięty nawet dla członków rodzin. Szkoda, nie dowiemy się niczego o sensacjach ze śledztwa. A może po prostu sprawa jest o niczym i wstyd, żeby ktoś to zobaczył – napisała w Facebooku Wolha Siewiaryniec.
Poinformowała też, jak 23 kwietnia jej mąż był transportowany (w ramach tzw. etapu) z mińskiego aresztu nr 1 do Mohylewa:
– Wieźli pociągiem w „stołypinowskim wagonie” całą noc z rękami w kajdankach. Koło 8 rano dostarczyli do aresztu w Mohylewie. Potem cały dzień przetrzymali w „szklance” (ciasne pomieszczenie tymczasowe, np. w samochodach-więźniarkach – belsat.eu). Dopiero pod wieczór przenieśli do celi.
Więzień musiał zostawić w areszcie w Mińsku większość swoich rzeczy i ponad 2 tys. listów, które nadesłano mu z wolności. Dlatego, że nie miał jak ich zabrać mając ręce skute kajdankami.
– Oddać rzeczy rodzinie nie pozwolono i ostatecznie chyba wszystko wyrzucono – napisała żona więźnia politycznego.
Paweł Siewiaryniec został zatrzymany i aresztowany w czerwcu 2020 roku – jeszcze przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi. Razem z działaczami inicjatywy Europejska Białoruś – Jauhienem Afnaglem, Pawłem Juchniewiczem, Zmitrem Kazłowem, Maksimem Winiarskim i Andrejem Wojniczem – został oskarżony o organizowanie masowych zamieszek.
mh, cez/belsat.eu