Według nieoficjalnych informacji Biełsatu, dziś i jutro zarzuty mogą usłyszeć prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys oraz działacze tej organizacji Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Andrzej Poczobut.
Andżelikę Borys zatrzymano we wtorek 23 marca w związku z oskarżeniami o “organizację nielegalnej imprezy masowej”, za jaką władze uznały doroczny jarmark Kaziuki. W środę została za to skazana na 15 dni aresztu.
W czwartek, tydzień temu, członkowie Zarządu Głównego ZPB – Andrzej Poczobut, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska – zostali zatrzymani przez milicję w związku ze sprawą karną.
Cała czwórka jest objęta postępowaniem karnym. Dotyczy ono podżegania do nienawiści na tle narodowościowym i “rehabilitacji nazizmu”. Grozi za to kara pozbawienia wolności od 5 do 12 lat.
Biełsat nieoficjalnie dowiedział się, że zarzuty już wczoraj miano postawić Annie Paniszewej, zatrzymanej i aresztowanej dyrektor polskiej szkoły społecznej z Brześcia. Nie potwierdzono tego jednak oficjalnie i nie wiadomo, czego dotyczą zarzuty – według naszego źródła rodzina działaczki postanowiła na razie nie udzielać szczegółowych informacji.
W rozmowie z PAP żona Andrzeja Poczobuta, Aksana mówi, że zeszłotygodniowa rewizja odbiegała od tego, jak ta procedura wygląda zazwyczaj. Funkcjonariusze wyraźnie szukali rzeczy związanych z Polską, polskich książek i dokumentów.
– Znaleźli certyfikat pamiątkowy, dyplom nagrody dziennikarskiej Grand Press z 2011 r., tam była napisana kwota – 50 tys. zł. Mówili, że to jest “polski grant”, dołączyli go do materiałów śledztwa. Zabrali nawet stary wniosek o wydanie Karty Polaka dla córki, chociaż ta karta już dawno wygasła – wspomina.
Poczobut był już w przeszłości skazany – za znieważenie Alaksandra Łukaszenki. Wtedy w areszcie śledczym spędził trzy miesiące – dostał wyrok trzech lat w zawieszeniu na dwa.
– Tym razem było inaczej, bo było wyraźnie widać, że chodzi o Polskę, a nie o działalność dziennikarską – ocenia Oksana Poczobut.
Jak mówi, wcześniej oboje z mężem liczyli się z tym, że może dojść do jakichś działań władz przeciwko ZPB.
Andrzej Poczobut, w areszcie w Mińsku, przekazał adwokatce, że “czuje się dobrze, na ile dobrze można się czuć w areszcie”.
– On jest niewybredny, nawet w domu ma niewielkie potrzeby. Powiedział, żeby nawet jedzenia nie przekazywać w paczkach – mówi
Ze sobą zabrał książkę Olgi Tokarczuk, ale nie wiadomo, czy pozwolono mu ją zabrać do celi.
pp/belsat.eu wg inf.wł., PAP