Białoruscy graficiarze skazani na wysokie grzywny - wybronili się od więzienia


Mało jednak brakowało, że na Białorusi pojawiliby się kolejni więźniowie polityczni. Trzech artystów, którzy malowali patriotyczne murale, milicja potraktowała jak szczególnie groźnych przestępców, a prokuratura domagała się wręcz wiezienia.

Sędzia mińskiej dzielnicy „Frunzeńska” Ała Suratowicz w piątek wieczorem  uznała Maksima Piakarskiego,  Wiaczesława Kasinierawa i Wadzima Żaromskiego winnymi jedynie zniszczenia mienia i skazała na grzywny w wysokości, w przeliczeniu: od 2 tys. do 1,2 tys. zł.

Дуболомов сдавать не будут

Wiaczesłau Kasinierau na sali sądowej

Zdaniem komentatora politycznego Alaksandra Kłaskouskiego – to znak, że białoruskie władze w nadziei poprawienia stosunków z Zachodem przyczyniły się do zmiękczenia wyroku. Mimo to, to sposób w jaki zostali potraktowani twórcy graffiti, było pokazem milicyjnego bezprawia.

„Nie wódka i szaszłyk”

Podczas zatrzymania mężczyźni zostali pobici, potraktowano ich elektrycznymi paralizatorami i trafili na kilka tygodni do aresztu. Jeden z nich w wyniku interwencji zatrzymującego go funkcjonariusza trafił do szpitala ze złamaną szczęką. Osobliwy stosunek białoruskich stróżów prawa można było zaobserwować również podczas procesu. Omonowcy będącymi jednocześnie  świadkami w sprawie, silnie pobili  dwóch opozycyjnych aktywistów, którzy przeprowadzili akcję protestacyjną na sali sądowej oraz dziennikarza portalu TUT.by.

Czytaj więcej>>> Białoruski OMON pobił dziennikarza i aktywistów w budynku sądu

 „Strach stał się przyczyną presji wywieranej od ubiegłego roku na kulturę niszową. Oni boją się naszej energii i młodości. Wyrosło nowe pokolenie, dla którego główną wartością nie jest już wódka i szaszłyk” – powiedział  swoim ostatnim słowie oskarżony Wadzim Żaromski.

Najprawdopodobniej milicjantom nie spodobała się poruszana przez nich patriotyczna tematyka. Najbardziej znaną ich pracą był mural „Białoruś musi być białoruska”, który zawierał przekreślone: swastykę i symbol sierpa i młota. Za malowanie kilku murali oraz zniszczenie przy pomocy bomb z farbą reklamy społecznej z wizerunkiem milicjanta zostali oskarżeni o złośliwe chuligaństwo dokonanego przez grupę osób, za co grozi kara do 6 lat więzienia.

Jak powstawał mural „Nadchodzi rewolucja świadomości”:

„Usta wypełniły mi się krwią, która połykałem, żeby nie lała się na ziemię”

Maksim Piakarski, Wiaczasłau Kasinierau, Wadzim Żaromski, Jarasłau Ulianieńkau oraz obywatel Rosji Paweł zostali zatrzymani 11 sierpnia ub.r. podczas równoległej akcji przypominającej zatrzymanie szefów gangu. Do mieszkania 32 letniego Ulianieńkowa, w którym przebywała również jego roczna córka i żona  milicjanci usiłowali dostać się udając hydraulików. Na końcu, gdy otworzył drzwi został rzucony na kolana, a do mieszkania wdarli się ludzie w maskach z bronią i w kamizelkach kuloodpornych. Ulianieńkau został jednak oczyszczony z zarzutów i występował w procesie jedynie jako świadek. Podobnie stało się z obywatelem Rosji o nieznanym nazwisku, którego milicja wypuściła i nakazała niezwłoczne opuszczenie kraju.

Mniej szczęścia miał 27 letni Wiaczesłau Kasinierau, z wykształcenia historyk i b. pracownik Białoruskiego Muzeum Architektury Ludowej. Podczas zatrzymania milicjant złamał mu ciosem pięści szczękę za to, że zbyt cicho się przedstawił. „Usta wypełniły mi się krwią, która połykałem, żeby nie lała się na ziemię” – tak opisywał ten moment zatrzymany. Kasinierau trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację wszczepienia metalowej szyny. Podczas pobytu w szpitalu był przykuwany do łóżka, a strzegący go milicjanci grozili mu zastrzeleniem jeśliby próbował uciec.  Podczas przeszukania Kasinierawowi skonfiskowano dwa komputery prawie całe obuwie i odzież

„Suki – co nie podoba się wam władza radziecka?”

Zatrzymanie Piakarskiego i Żeromskiego wyglądało jeszcze bardziej absurdalnie. Milicyjni specnazowcy wdarli się do znajdującego się na trzecim piętrze mieszkania przez okno z okrzykiem „Suki – co nie podoba się wam władza radziecka?” oraz „osiemdziesiąt osiem” – który w slangu neofaszystów oznacza inicjały hasła Heil Hitler. Podczas zatrzymania milicjanci kopali i potraktowali paralizatorem dwójkę graficiarzy.

Jak okazało się, błahą z pozoru sprawą namalowania kilku graffiti zajął się wydział walki z zorganizowana przestępczością. Zniszczenie bilbordu z milicjantem przekwalifikowano z uszkodzenia mienia na chuligaństwo. Dziwnym trafem, mimo, że ściany, gdzie malowali swoje graffiti było pokryte licznymi malunkami i napisami – milicja akurat zwróciła uwagę na ich prace. Śledczy usiłowali na siłę „przyszyć” zatrzymanym łatkę ekstremistów – twierdząc w ekspertyzach  np., że przekreślona swastyka jest w rzeczywistości symbolem faszystowskim.

„My w ten twórczy sposób wyrażamy swoje przekonania, zniszczyliśmy ścianę – dobrze zapłacimy, jednak gdzie tu przestępstwo kryminalne i oskarżenia o ekstremizm.” – mówili graficiarze w rozmowie z gazetą Nasza Niwa.

Obrońcy praw człowieka uznali ich za więźniów politycznych. Zatrzymani odsiedzieli w areszcie do końca sierpnia ub.r i zostali wypuszczeni po podpisaniu zobowiązani do nieopuszczania  swojej miejscowości.

Więcej o sprawie materiale programu informacyjnego  “Obiektyw”

Jb, belsat.eu/pl

Aktualności