Na miejscu masowych pochówków ofiar stalinizmu znowu pojawili się wandale.
O zdarzeniu poinformował jeden z obrońców Kuropat – lider Młodego Frontu Zmicier Daszkiewicz. Na zamieszczonym na jego profilu Facebooka wideo widać na środku polany trzy powalone krzyże ze śladami podpaleń.
– W czasie, gdy jedynie przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego ustawiają nowe krzyże, inni po cichu w nocy je obalają i co więcej próbują je podpalić – podkreśliła żona opozycjonisty Nasta Daszkiewicz.
Obrońcy miejsca pamięci wezwali milicję i złożyli doniesienie o dokonaniu aktu wandalizmu. Na miejscu znaleziono butelkę z łatwopalnym płynem – śledczy zapowiedzieli zdjęcie odcisków palców.
W podmińskim lasku Kuropaty pod koniec lat 30 ub.w. NKWD dokonywało masowych egzekucji, a także pochówków osób straconych w mińskich więzieniach. Historycy oceniają, że w zlokalizowanych pod koniec lat 80 ub. w. masowych grobach może spoczywać nawet kilkadziesiąt tysięcy ofiar stalinowskiego terroru. W Kuropatach spoczywają też szczątki osób narodowości polskiej straconych w czasie tzw. operacji polskiej NKWD, oraz prawdopodobnie oficerów wziętych do niewoli w 1939 r.
Przez długi czas białoruskie władze prawie zupełnie ignorowały istnienie miejsca pamięci. Upamiętnieniami zajmowali się jedynie opozycyjni aktywiści. Regularnie dochodziło tam do aktów wandalizmu – łamania krzyży. Ostatnio w białoruskich państwowych mediach rozpoczęto dyskusję na postawieniu pomnika.
jb/ belsat.eu