Już w najbliższą sobotę – na Białorusi powszechny czyn społeczny!


Pochodząca z czasów wczesnego ZSRR idea „subotników” przetrwała tu do dziś. Datę masowego sprzątania kraju co roku wyznacza Rada Ministrów.

I zazwyczaj w jedną z kwietniowych sobót, w skwerach, parkach i podwórkach można zobaczyć ludzi z miotłami i grabiami. W wielkich wiosennych porządkach bierze udział jedna trzecia ludności Białorusi – uczniowie, studenci, emeryci, przedstawiciele organizacji społecznych, załóg państwowych zakładów oraz władz. Wśród tych ostatnich oczywiście Alaksandr Łukaszenka.

Rok temu białoruski przywódca pracował na placu budowy Centrum Przygotowań Olimpijskich w Gimnastyce Artystycznej. Wcześniej uczestniczył w pracach modernizacyjnych na stadionie mińskiego Dynama, budowie oddziału położniczego, przychodni dziecięcej oraz aquaparku. A w 2007 roku właśnie podczas „subotnika” po raz pierwszy pokazał publicznie swojego najmłodszego, nieślubnego syna Kolę.

Jednak część Białorusinów pracuje tego dnia, kiedy w kraju trwa czyn społeczny. Ale jest sposób na to, aby oni również przyłączyli się do wspólnego dzieła. W tym dniu obywatele nie tylko są zobowiązani do własnoręcznego sprzątania, ale również dzielenia się z państwem swoimi pieniędzmi. Zgodnie z rządowym postanowieniem, pracodawcy przekazują część ich pensji na cel, któremu poświęcony jest aktualny czyn społeczny.

Czytajcie również:

Np. w ubiegłym roku część środków zarobionych podczas czynu społecznego miała zostać przeznaczona na restaurację zabytków. Reszta – trafić na konta Ministerstwa Finansów. Teraz połowa pieniędzy będzie wydana na uporządkowanie tzw. agromiasteczek, miejsc pamięci oraz dziecięcych i młodzieżowych ośrodków wypoczynkowych. Pozostała suma będzie wykorzystana na zakup wyposażenia medycznego dla miejskiego szpitala klinicznego pogotowia ratunkowego w Mińsku.

Czytajcie również:

Tradycja “subotników” sięga wiosny 1919 roku, kiedy na apel Lenina 15 komunistów z jednej z moskiewskich parowozowni wyremontowało w czasie wolnym od pracy 3 lokomotywy. Pracowali przez 10 godzin w nocy z piątku na sobotę i stąd właśnie pochodzi późniejsza nazwa tej inicjatywy.

W 1920 roku bolszewicy ogłosili „tygodnie frontu”, podczas których tysiące ludzi pracowały w soboty na potrzeby Armii Czerwonej. Wtedy też 1 maja „subbotnik” odbył się na Kremlu i wziął w nim udział również Włodzimierz Lenin. Wydarzenie to zostało wykorzystane propagandowo, a z czasem obrosło legendami – m.in. z roku na roku na rok pojawiały coraz to nowe osoby niosące wówczas wraz Leninem jedną i tę samą belkę. W końcu ich liczba doszła podobno do kilkudziesięciu…

Po śmierci wodza rewolucji „subotniki” poświęcono jego osobie i zaczęto nazywać je leninowskimi. Organizowano je w sobotę przypadającą jak najbliżej daty urodzin Lenina – 22 kwietnia.

Idea obumarła wraz z ZSRR, a pojęcie to jest znane obecnie tylko w jego byłych republikach oraz (pod nazwą „czyn społeczny”) w byłych państwach tzw. demokracji ludowej. Dziś oprócz Białorusi są one organizowane jeszcze w Uzbekistanie.

Alternatywą dla nich jest znany na całym świecie ruch wolontariacki i działalność organizacji pozarządowych, które codziennie i na autentycznie dobrowolnych zasadach wykonują podobną pracę na co dzień. Jednak ten model – w przeciwieństwie do „dobrowolno-przymusowych” czynów społecznych, nigdy nie znalazł uznania w oczach białoruskich władz.

DR, cez/belsat.eu

Aktualności