Łukaszenka planuje tajemnicze referendum konstytucyjne


15 marca białoruski prezydent „poprosił” Sąd Konstytucyjny o opracowanie poprawek do konstytucji. Tymczasem szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna oświadczyła, że referendum, w którym zostałyby one przegłosowane, można przygotować już w 70 dni i do tego za środki ze społecznej zbiórki.

Nie wiadomo jednak, czego miałyby dotyczyć zmiany w Ustawie Zasadniczej:

– Gdy mówiąc po ludzku, utkniemy głową w tej konstytucji, to szybko powstanie problem. To, dlatego że społeczeństwo się zmienia i my się zmieniamy. A konstytucja musi być o krok czy dwa przed społeczeństwem – podkreślał Łukaszenka.

O tym, co miał na myśli białoruski prezydent może sugerować propozycja wysunięta dwa lata temu przez Liberalno-Demokratyczną Partię Białorusi – czyli białoruski odpowiednik ugrupowania Żyrinowskiego. Ta marionetkowa i całkowicie zależna od Łukaszenki partia zaproponowała wydłużenie kadencji prezydenta z 5 do 7 lat, a kadencji parlamentu z 4 do 5. Wszystko po to, by system polityczny Białorusi uczynić „mocniejszym”.

– LDPB usiłuje zmaterializować marzenie Łukaszenki i wyjść przed szereg. Ta kwestia jest dyskutowana, Łukaszenka o zmianie konstytucji mówił już w 2016 r. Jednak nie ma decyzji, co do jej ostatecznego kształtu – uważa białoruski politolog Waler Karbalewicz.

Za rządów Łukaszenki na Białorusi odbyły się trzy referenda i za każdym razem były one narzędziem do wprowadzania zmian wygodnych dla prezydenta. W 1995 r. w ten sposób wprowadził rosyjski jako drugi język państwowy i zastąpił historyczny herb Pogoni i biało-czerwono-białą flagę – symbolami nawiązującymi do czasów sowieckich. W 1996 r. referendum dało mu praktycznie nieograniczone pełnomocnictwa, czego następstwem było siłowe rozwiązanie Rady Najwyższej. W 2004 r. z konstytucji wykreślono ograniczenie ilości prezydenckich kadencji, dzięki czemu Łukaszenko może rządzić dożywotnio.

Zdaniem komentatora politycznego Alaksandra Klaskouskiego, białoruski prezydent waha się, bo wie, że referendum może rozdrażnić Białorusinów – gdyż sytuacja ekonomiczna w kraju nie zachwyca. I dlatego nieustanie pogania swoich urzędników, by doprowadzili do podwyżek płac.

Zdaniem białoruskich ekspertów oświadczenia Łukaszenki i Jarmoszynej to balony próbne mające na celu wysondowanie nastrojów społecznych na temat zmiany konstytucji.

jb belsat.eu

Aktualności