Cena wolności słowa. Sądy prześladują dziennikarzy Biełsatu WIDEO PL


Prawie każdego dnia odbywają się procesy dziennikarzy Biełsatu. Sądy wielokrotnie skazują te same osoby na wysokie grzywny – chcą zmęczyć i zniechęcić najlepszych dziennikarzy stacji. A wszystko w oparciu o przepis sprzeczny z białoruską konstytucją.

Oglądaj z polskimi napisami – włącz je w prawym dolnym rogu okna YouTube

Zwyczajny wtorek w Biełsacie – trzy procesy na raz za współpracę z naszym kanałem. Pierwszy nad dziennikarzem-wolnym strzelcem Kastuciem Żukouskim. Dziennikarz, mimo chęci, fizycznie nie daje rady chodzić na wszystkie procesy.

– Wczoraj otrzymałem sześć wyroków – różnych sadów i różnych instancji, kilka pozwów, parę orzeczeń. Nic mnie nie zdziwiło, bo dziś miał miejsce kolejny proces – otrzymałem grzywnę wysokości 50 „kwot bazowych” – (2 150 złotych) w związku z dwoma pozwami. Jeden dotyczył pomoru świń, bo drugiego pozwu na oczy nie widziałem.

Grzywny za „brak akredytacji”, której nie potrzebują

W tym samym czasie jego koledzy z pracy Lubou Łuniowa i Zmicier Krauczuk odpowiadali przed sądem za swój sierpniowy materiał o zamknięciu szkoły nr 210 w Mińsku.

Biełsat na burzliwą debatę z urzędnikami Dzielnicowego Wydziału Oświaty zaprosili oburzeni rodzice. Z kolei sąd oburzyła praca bez akredytacji, więc ukarał dziennikarzy grzywną po 690 białoruskich rubli (130 złotych).

Nie ma już sądów, w których nie sądzono biełsatowców

– Na dzień dzisiejszy w Mińsku nie ma już sądów, w których nie rozpatrywano by spraw przeciwko dziennikarzom i operatorom Biełsatu. Dziś odbędzie się rozprawa w Zawodzkim Sądzie – ostatnim, w którym jeszcze nie rozpatrywano naszej sprawy – zaznaczyła Lubou Łuniowa.

W czwartek kolejne sądy

Wszystkie według tego samego artykułu Kodeksu Administracyjnego: nielegalny wyrób mediów i praca bez akredytacji. Naszą koleżankę z pracy Łarysę Szczyrakową petrykowski sąd będzie sądzić za relację z wizyty białoruskiej noblistki Swiatłany Aleksijewicz w jej szkole średniej w Kapatkiewiczach. W piątek w Głębokiem za współpracę z Biełsatem będzie sądzony głębocki dziennikarz Zmicier Łupacz.

Antyrekordy wymiaru sprawiedliwości

Liczba tegorocznych kar już jedenaście razy przekroczyła ubiegłoroczne osiągnięcia białoruskiej Temidy. W przeliczeniu na średnie pensje szeregowych milicjantów, kar Biełsatu tylko z tego roku wystarczy, na ponad trzy roczne pobory. Gdy weźmiemy pod uwagę sumę wszystkich grzywien od początku istnienia stacji, to pieniądze te równe są pięciu rocznym pensjom białoruskich milicjantów. Tym nie mniej, a może i dzięki takiemu zainteresowaniu milicji, zaufanie wobec Biełsatu ciągle wzrasta.

– Zgodnie z ostatnimi badaniami naszej widowni, znak towarowy Biełsatu rozpoznaje 30%, a stałymi widzami jest 10% Białorusinów. To bardzo wysokie wskaźniki, jeżeli chodzi o białoruskie media. Właśnie dlatego władze wywierają presję na naszych dziennikarzy. Bo nas się ogląda, jesteśmy wpływowym medium, które może nazywać się ogólnonarodowym – tłumaczy Alaksiej Minczonak, przedstawiciel stacji na Białorusi.

Do dziesiątków tysięcy dolarów kar warto doliczyć niezliczone zatrzymania naszych dziennikarzy, ponad sto dni aresztu, przeszukania w biurach i mieszkaniach. I, najwyraźniej, by nie stracić możliwości skazywania naszych kolegów, Biełsatowi cztery razy odmówiono akredytacji i zgody na otwarcie na Białorusi punktu korespondencyjnego.

Usiewaład Szłykau, PJr, Biełsat

Supermoce prześladowanych dziennikarzy Biełsatu

Dziękujemy białoruskim służbom za odkrycie naszych supermocy. Dzięki nim możemy lepiej służyć białoruskiemu społeczeństwu.

Opublikowany przez Biełsat po polsku Wtorek, 12 września 2017

Aktualności