Ministerstwo Kultury zatwierdziło plan prac remontowych w XII-wiecznej grodzieńskiej Kołoży. Drewniana ściana pozostanie, ale zostanie całkowicie odnowiona.
W tym tygodniu zakończyło się ostatnie posiedzenie w resorcie kultury poświęcone zagadnieniom remontu cerkwi p.w. Borysa i Gleba w Grodnie. Na remont Kołoży przeznaczono 200 tys. rubli (ok. 400 tys. zł) ze specjalnego funduszu prezydenckiego. Na dopracowanie szczegółów planowanego remontu pozostały dwa tygodnie – mówi proboszcz Alaksandr Bałonnikau.
– Mam wielką nadzieję, że za dwa tygodnie rozpoczną się prace i przed chłodami wszystko się zakończy. Jestem zadowolony, ponieważ dzięki temu projektowi będziemy mogli bezpiecznie modlić się i odprawiać nabożeństwa w cerkwi. Najważniejsze to bezpieczeństwo. Dlatego, że obecny stan drewnianych przegniłych krokwi i słupów, na których trzyma się dach i ściana jest bardzo niebezpieczny i prawie awaryjny.
Jak przypomina ojciec Alaksandr, pierwsze badania stanu budynku przeprowadzono w 2015 roku przy udziale naukowców z Białoruskiego Narodowego Uniwersytetu Technicznego. Oprócz nich przyjechali naukowcy z Uniwersytetu Połockiego – z georadarem do skanowania gruntu wewnątrz cerkwi i wokół niej.
– Kiedy odsłaniano drewnianą ścianę, okazało się, że to nie przybudówka z XIX wieku, jak przypuszczano wcześniej. Przebudowa odbywała się najprawdopodobniej w 1947 roku. Po wojnie ludzie sami przynosili ze swoich podwórek deski i słupy, które stawiano zamiast tych, które ustawiono na przełomie XIX i XX wieku. To stare, rozebrane budynki drewniane, bo w słupach są ślady po wkrętach i gwoździach. Przewracano je do góry nogami, żeby ukryć te otwory i wykorzystano tu, aby wzmocnić ścianę.
Do 1977 roku w cerkwi nie było nawet okien. Nie było też podłogi, było posypane piaskiem klepisko.
– A kiedy odsłoniliśmy tu, to co zobaczyliśmy? Keramzyt i wełnę mineralną. Część ściany była docieplona keramzytem, a część wełną mineralną. Dlatego, że użyto też nie najlepszego drewna, które wkrótce przegniło. Niby nie stare drewno, a całe zniszczone – mówi ojciec Alaksandr.
Zgodnie z planem remontu, w pierwszej kolejności zostaną wzmocnione części ściany i dachu: wszystko co przegniło i pełni swoich funkcji. Zostanie usunięta szalówka i szyny, które zasłaniają dziś dziury między deskami.
– Przede wszystkim wzmocnimy ten róg drewnianej ściany. Raczej zostanie wymieniona cała zewnętrzna szalówka. I to co zgniło w środku – a niestety zgniło sporo – też będzie wymieniane. Postanowiono, że nikt nie będzie wymieniać samej ściany. Zostanie tylko wyremontowana – pokazuje proboszcz.
Przyznaje on, że dzisiejszy widok przypomina obecnie to, co niektórzy nazywają wprost słowem „chlew”.
Chcemy zrezygnować z tych szyn i zamiast nich wstawić to, co będzie przypominać pilastry – elementy na murze. Wszystko będzie z drewna. Wzmocni się tylko ten róg, który osiadł. Będzie zrobiona na nowo cała elektryczność, rozprowadzenie będzie w środku. Obiecują nam najlepsze drzewo jakie jest na Białorusi. Mam wielką nadzieję, że nowa szalówka będzie ładniejsza, bo oczywiście bardzo wstydzimy się takiego stanu cerkwi – nie ukrywa duchowny.
Rekonstrukcję Kołoży planowano jeszcze w odległych latach 90. Swoje usługi w tym zakresie oferowali wówczas Francuzi, którzy zaproponowali projekt zastąpienia drewnianej ściany – szklaną. Byłoby to swoiste połączenie historii z nowoczesnością, a z zewnątrz można by obserwować, jak palą się cerkiewne świece i trwają nabożeństwa.
Niestety planów tych nie sfinalizowano, a za remont ściany, która znajduje się już niemal w awaryjnym stanie, zabrano się dopiero teraz. Ojciec Alaksandr podkreśla, że bardzo ważne jest, iż pozostawi on możliwość późniejszej rekonstrukcji z prawdziwego zdarzenia.
– Były dwie konferencje, na których poszukiwaliśmy najlepszej koncepcji restauracji, ponieważ wiemy, że obecnie z restaurowaniem nie wszystko jest takie proste. I nie powinniśmy się śpieszyć, ale dojść do takich wniosków, które będą najlepsze dla cerkwi. I żeby można było powiedzieć: „Co za zuchy, ci Białorusini! Rzeczywiście zdołali odrestaurować cerkiew tak, że może to stanowić przykład dla innych” – mówi duchowny.
PW, belsat.eu