“Kartoteka Stalina” – pod taką nazwą Radio Swaboda opublikowało listę nazwisk 60 tys. ofiar represji stalinowskich na Białorusi. O „Stalinowskiej liście” opowiada jej twórca – białoruski dziennikarz Siarhej Dubawiec.
W jaki sposób udało się panu dotrzeć do listy osób represjonowanych na Białorusi w czasach stalinowskich?
– Pochodzą one z Archiwum Centralnego KGB Białorusi znajdującego się w Mińsku. Na początku lat 90. otrzymałem te zestandaryzowane dane w formie tabel. Wraz z dojściem do władzy Łukaszenki dostęp do archiwów jednak zamknięto.
Kto przygotował listę do publikacji?
Jest to moja praca – musiałem informację z tabel „rozszyfrować”. Informacja była ustandaryzowana i przedstawiana w postaci liczb. Na przykład, pochodzenie społeczne przedstawiano w formie liczbowych kategorii: 1 – robotnik, 2 – chłop itd. I wszystko trzeba było rozpisać w formie indywidualnych biogramów. Jest takie powiedzenie, że jedna śmierć to tragedia, a 1000 śmierci to statystyka, i to co otrzymałem w KGB to była właśnie taka sucha statystyka – trzeba było to przerobić w formę bardziej literacką.
60 tysięcy nazwisk to według pana 1/10 wszystkich ofiar stalinizmu na Białorusi – gdzie znajduje się informacja o pozostałych?
600 tys. ofiar represji politycznych to liczba oficjalna, podawana w białoruskich encyklopediach do momentu przyjścia do władzy Łukaszenki. W tych listach, które opublikowaliśmy, brakuje regionu homelskiego – prawdopodobnie listy tamtejszych skazanych nadal znajdują się w archiwum homelskiego KGB.
Praktycznie również brakuje informacji z Grodzieńszczyzny. Za to mamy pełną informację o skazanych z regionów brzeskiego, mińskiego, witebskiego i mohylewskiego. Nie wiemy dokładnie, co jeszcze znajduje się w archiwach KGB, być może informacje o skazańcach politycznych zostały zniszczone.
W spisie zatem znajdują się informację o obywatelach Polski z terenów przyłączonych po 17 września 1939 r.
– Tak, na liście znajdują się tysiące osób represjonowanych z tych terenów– zarówno Polaków jak i Białorusinów.
Czy w wydawanych wyrokach można znaleźć jakąś prawidłowość?
– Jednym z najczęstszych zarzutów było szpiegostwo na rzecz Polski. I co ciekawe, o ile na Witebszczyźnie (wchodzącej w skład ZSRR – red.) w latach 1937-38 wydawano na tej podstawie wyroki śmierci, to na Grodzieńszczyźnie i innych terenach przyłączonych w 1939 oskarżeni otrzymywali za to już tylko 3-5 lat łagru lub zsyłki.
I dlaczego tak nagle sowiecki „system sprawiedliwości” stał się mniej surowy?
– W 1937 i 1938 r. w całym ZSRR skazano i stracono ogromną rzeszę ludzi na podstawie zmyślonych zarzutów. Wtedy też ukazał się słynny artykuł Stalina „Zawrót głowy od sukcesów”. Był to sygnał dla organów, by zmniejszyć „przerób” i karać nie tak surowo i nie tak masowo.
Ile lat mogła mieć najmłodsza ofiara represji i za co została skazana?
– Najmłodsza ofiara mogła być nawet tygodniowym niemowlęciem, które oczywiście sądzili razem z rodzicami jako członka rodziny represjonowanych. Jednak nawet w stosunku do niego wszczynano osobną sprawę kryminalną. Rozstrzeliwać można było osoby skazane od 12 roku życia. Przed 1937 r. w tej sprawie wprowadzono niejawną dyrektywę.
Jeżeli chodzi o narodowość skazanych – jakie można zauważyć prawidłowości?
– Dość oczywiste – Polacy właściwie automatycznie trafiali do kategorii „polskich szpiegów”. NKWD otrzymywało „zamówienia” na konkretne kategorie skazanych i łatwo było przypisać do tej kategorii sowieckich obywateli polskiego pochodzenia. Choć nie tylko Polacy, ale również Białorusini, Żydzi i Rosjanie „szpiegowali” na rzecz Polski. Jeśli trafiał się Łotysz to z automatu stawał się agentem łotewskiego wywiadu, choć ta kategoria była znacznie miej liczna niż „polskij szpion”.
Co ciekawe, wielu Polaków było określych mianem niepiśmiennych chociaż raczej ich pochodzenie społeczne mówi o czymś innym.
– Polacy po prostu nie znali języka rosyjskiego i w oczach śledczych, którzy byli przewożeni z głębi Rosji, byli niepiśmiennymi. Zresztą przeciętny przesłuchujący enkawudzista kończył edukację na drugiej klasie, więc nie można zbyt wiele wymagać od takich ludzi.
Za co byli karani etniczni Białorusini?
– Oprócz szpiegowania na rzecz Polski, Białorusinów skazywano jako „element niebezpieczny społecznie”. Np. żołnierzy gen. Bułaka – Bałachowicza – armii walczącej przeciwko bolszewikom w 1920 r., skazywano jako członków „Białoruskiego Centrum Narodowego” – wymyślonej na potrzeby terroru kontrrewolucyjnej organizacji.
Jakie było najbardziej kuriozalne oskarżenie, z jakim się pan spotkał?
– W Witebsku działała pralnia prowadzona przez Chińczyków – prawdopodobnie imigrantów z Mandżurii, która była centrum życia kilkusetosobowej chińskiej diaspory. Wszyscy oni zostali rozstrzelani jako japońscy szpiedzy.
Opublikowanie pańskiej listy to inicjatywa również Radia Swaboda. Czy białoruskie państwo zrobiło coś, by ujawnić prawdę o losie ofiar represji stalinowskich?
– W ciągu ostatnich 20 lat w tej sprawie nie robi się nic. Gdy Łukaszenka doszedł do władzy, pojawiły się nawet próby odwrócenia negatywnych ocen stalinizmu i powrócenia do sowieckich wykładni. Represje polityczne miały być niezbędnym etapem procesu historycznego. W tej wersji gwałtowna industrializacja wymagała właśnie takich metod mobilizacji i pojawiła się konieczność usunięcia tych, którzy w tym procesie przeszkadzali. Białoruś nie mogła zignorować tego co działo się w sąsiedniej Rosji, nie mówiąc o Polsce i krajach bałtyckich, gdzie zaczęto prezentować odmienne poglądy. Dlatego właśnie białoruskie władze postanowiły sprawę represji po prostu zignorować i tak jest do dziś.
Rozmawiał Jakub Biernat