Uładzimir Mackiewicz – politolog i prowadzący program Biełsatu „Rozmowa dnia” został oskarżony o uczestnictwo w nielegalnej demonstracji indywidualnych przedsiębiorców w Mińsku 15 lutego br. Jednak dane w jego paszporcie i bilety lotnicze świadczą, że w tym samym czasie przebywał w Warszawie.
Poważny orzech do zgryzienia miała sędzia Wiktora Szabunia, gdy podczas rozprawy przeciwko uczestnikom demonstracji przedsiębiorców Mackiewicz poprosił, by do akt dołączyć kopie biletów lotniczych i stron paszportu. Świadczą one jednoznacznie świadczą , że w czasie, gdy odbywał się miting, on sam przebywał w sąsiedniej Polsce.
„Twarz Szabuni(sędzia) zabłysnęła zdrowym rumieńcem. Fizjonomie omonowców (funkcjonariuszy białoruskiego ZOMO) – jak u zabalsamowanego Ilicza” – skomentował na swoim profilu Facebooka opozycjonista Antol Labiedźka, który był obecny na sali rozpraw.
Milicjanci występujący w aktach jako Jakauleu i Szyszko zeznali bowiem, że na własne oczy widzieli na demonstracji Mackiewicza trzymającego plakat z napisem „Pracy!”.
Prowadząca rozprawę nie miała więc wyjścia i skierowała protokół „w celu dopracowania” do komisariatu mińskiej dzielnicy „Centralna”.
Zdjęcia stron paszportów Mackiewicza z pieczęciami wskazującymi, że w dniach 14-16 lutego był poza granicami Białorusi opublikował białoruski dziennikarz Zmicier Łukaszuk.