Zmicier Bandarenka: Zachód oddaje pole Rosji w wojnie informacyjnej


Białoruski opozycjonista – koordynator kampanii „Europejska Białoruś”, który uciekł przed prześladowaniami do Polski zwraca uwagę na wysoki stopień infiltracji Białorusinów rosyjską propagandą i popularności Putina, co dotyczy również białoruskiej elity.

„Dotyczy to np. środowiska inteligencji technicznej, wiemy również, że 50 proc. Białorusinów popiera aneksję Krymu i faktyczną rosyjską agresję na Ukrainie. To świadczy o tym, że brakuje informacyjnego sprzeciwu wobec rosyjskiej propagandy na Białorusi”

Według Bandarenki, możliwe  zmniejszenie pomocy mediom działającym na Białorusi z zagranicy może doprowadzić do tego, że rosyjskie agresywne projekty będzie popierało nie 50, ale 70 proc. Białorusinów:

„I wtedy okaże się, że nie ma różnicy między Białorusią, a obwodem kaliningradzkim” – dodał.

Polityk pytany o przyczyny pojawiających się zapowiedzi  zmniejszenia zachodnich dotacji dla projektów skierowanych na Białoruś uważa, że jest to związane z pracą rosyjskich środków wpływu.

„Moja wersja jest taka, że Rosja użyła różnych narzędzi, by wpłynąć na zachodnich polityków i doprowadzić  do obcięcia środków dla białoruskich mediów.”

Zdaniem opozycjonisty, w obliczu rosyjskiej wojny informacyjnej wszelkie próby ograniczania środków na media białoruskie m.in. Biełsatu, pod pretekstem, że nadaje po białorusku, byłyby posunięciami absolutnie nielogicznymi.

„I dlatego wracam do swojej pierwszej myśli, że to sugerują rosyjskie służby specjalne. I sugerują w bardzo skuteczny sposób, a potem po latach dowiemy się, kto stał się obiektem nacisku, czy podkupienia ze strony rosyjskich służb.”

Bondarenka przypomina też, że na Białorusi działają aktywnie rosyjskie projekty medialne takie jak Sputnik, Lifenews, czy Russia Today, które nazywa projektami rosyjskiego ministerstwa obrony. A Sputnik np. przyjmuje sprytną strategię podkupywania ludzi zasłużonych dla opozycji. Jego zdaniem, obecność takich mediów na Białorusi jest oddawaniem pola przez Zachód w wojnie informacyjnej. O zbyt dużym wpływie rosyjskich mediów na Białorusi mówili ostatnio zresztą przedstawiciele białoruskich władz.

„Może Łukaszenka chciałby coś tej sytuacji zmienić, jednak Rosjanie działają systemowo i wkładają olbrzymie środki, skupują najlepszych białoruskich dziennikarzy.”

„My europejczycy i patrioci powinniśmy tłumaczyć naszym zachodnim partnerom i kolegom dziennikarzom niebezpieczeństwo wynikające z tej sytuacji. Wiadomo, że zachodni biurokraci mają gdzieś bezpieczeństwo Białorusi , jednak jeżeli ona stanie się obwodem Rosji, będzie to niebezpieczne  dla wszystkich – i dla Polski i dla NATO.” – dodał w rozmowie w programie publicystycznym Biełsatu „Gorący komentarz”.

jb/ www.belsat.eu/pl/

Aktualności