Ze sklejki i taśmy. Rosjanie pokazali „zaawansowane technicznie drony terrorystów"


W grudniu Moskwa kolejny raz ogłosiła swoje zwycięstwo w Syrii, jednak od tego czasu rosyjscy żołnierze przynajmniej dwa razy trafili pod ogień bojowników. Ostatnim razem, jak informuje rosyjski MON, lotnisko wojskowe zaatakowało naraz 13 bezzałogowych bombowców. Jednak oficjalne komentarze Rosji zadziwiają.

Rosja traci samoloty… na ziemi

Początkowo na syryjskich kontach w Internecie pojawiły się zdjęcia i informacje o ataku dronów, ostrzale rakietowym i eksplozjach na lotnisku Hmejmim.

Potem pojawiła się informacja, że odpowiedzialność za atak wzięli na siebie alawiccy opozycjoniści. Zgodnie z komunikatem uszkodzony lub zniszczony został jeden samolot, bojownicy uszkodzili lub zniszczyli także jeden rakietowy system obrony przeciwlotniczej S-400 Triumf (Sa-21 Growler wg. kodu NATO).

Przez dwa dni informacje te nie były oficjalnie komentowane przez stronę rosyjską. Ale w poniedziałek na koncie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej na Facebooku pojawił się komunikat.

Opublikowany przez Минобороны России Poniedziałek, 8 stycznia 2018

13 latających „cudów techniki”

Według rosyjskiego MON, w nocy z 5 na 6 stycznia jednocześnie zaatakowane zostały dwie rosyjskie bazy – lotnisko wojskowe Hmejmim i port wojenny w mieście Tartus.

– Z nastaniem wieczora rosyjska obrona przeciwlotnicza zaobserwowała 13 niezidentyfikowanych obiektów latających niewielkich rozmiarów, które z dużej odległości podchodziły do rosyjskich baz wojskowych. Dziesięć dronów uderzeniowych leciało w kierunku bazy Hmejmim, trzy inne w kierunku punktu obsługi floty wojennej w Tartusie – czytamy w komunikacie.

Moskwa dodała, że siedem samolotów bezzałogowych zostało zestrzelonych zestawem przeciwlotniczym Pancyr-S, a pozostałe zostały przechwycone przez systemy walki elektronicznej. Trzy z nich wylądowały i zostały przejęte w całości, reszta wybuchła podczas lądowania. – Strat nie ma – ogłosiło MON.

Drony przeleciały ponad 50 kilometrów i były naprowadzane za pomocą GPS. Według biura prasowego ministerstwa: „Rozwiązania techniczne wykorzystane przez terrorystów mogły być uzyskane od jednego z państw posiadającego wysokie możliwości technologiczne w nawigacji satelitarnej i z możliwością zdalnego zrzucania profesjonalnie skonstruowanych improwizowanych ładunków wybuchowych w wyznaczonych współrzędnych. Drony typu samolotowego, które należały do terrorystów, przenosiły urządzenia wybuchowe z detonatorami zagranicznej produkcji. Samoloty są wyposażone w czujniki ciśnienia atmosferycznego i cyfrowy system kierowania sterami wysokości.

Na swoją niekorzyść Ministerstwo Obrony pokazało przy tym „zaawansowany technologicznie bezzałogowy statek powietrzny”, który od razu stał się obiektem żartów i oburzenia w rosyjskim Internecie.

„Bomby” wyraźnie są przerobionymi granatami od granatnika podwieszanego

Zdjęć innych dronów czy ich resztek w rejonie rosyjskich baz ministerstwo nie pokazało.

– Rosyjskie bazy nie poniosły żadnych strat w ludziach lub sprzęcie – mówi oficjalna wersja rosyjska.

Wypowiedział się i Pentagon, którego „wysokie technologie” najprawdopodobniej miała na myśli Moskwa.

Amerykanie zwrócili uwagę na to, że pokazane na zdjęciach urządzenia są domowej produkcji i można je zbudować z części powszechnie dostępnych na prawie całym świecie, może z wyjątkiem Korei Północnej.

– Takie systemy są szeroko dostępne, łatwo je kontrolować i w żadnym wypadku nie potrzebują wysokiego wsparcia technologicznego. Te systemy wykorzystywane były [przez bojowników] do prowadzenia rozpoznania i dostaw materiałów wybuchowych – odpowiedział pracownik biura prasowego Pentagonu major piechoty morskiej Adrian Rankine-Halloway na pytanie rosyjskiego korespondenta.

Dziadek Mróz przyniósł nie te prezenty

Pierwsze uderzenie na rosyjski kontyngent w Syrii spadło w Nowy Rok. Wtedy, jak poinformowała gazeta Kommiersant powołując się na „źródło wojskowo-dyplomatyczne”, główna rosyjska baza lotnicza w kraju – lotnisko w Hmejmim – była ostrzelana z moździerzy.

W wyniku ostrzału zniszczono siedem drogich nowoczesnych samolotów – cztery myśliwsko-bombowe Su-24, dwa wielozadaniowe Su-35S i wojskowy samolot transportowy An-72. Poinformowano o ponad 10 rannych. Ministerstwo obrony Rosji nie negowało faktu ostrzału, jednak podało, że zginęli daj żołnierze, a sprzęt wojskowy nie został uszkodzony.

Władimir Putin w bazie Hmejmim ogłasza zwycięstwo w Syrii. Źródło: kremlin.ru

3 stycznia, 15 kilometrów od bazy lotniczej z nieznanych powodów spadł na ziemię rosyjski śmigłowiec Mi-24. Zginęli dwaj piloci, ranny został mechanik pokładowy. Helikopter mógł przenosić na pokładzie 8 żołnierzy desantu. Jednak o obecności desantowców i ich stratach wiadomości nie ma.

Zwycięstwo za zwycięstwem

Oświadczenie Moskwy z 11 grudnia 2017 roku o wyprowadzeniu wojsk z Syrii w związku z „osiągnięciem zwycięstwa” jest już trzecim takim w ciągu ostatnich dwóch lat. O wyprowadzeniu wojsk informowano już w 2016 roku.

Syria pozostaje podzielona na strefy pod kontrolą różnych sił: prezydenta Asada, Turcji (na północy), opozycji demokratycznej z Kurdami na czele i pod protektoratem USA (na północnym wschodzie) oraz mniej lub bardziej islamistycznych ugrupowań.

Przetrwanie reżimu Asada z dużym prawdopodobieństwem jest niemożliwe bez znaczącego wsparcia Rosji i Iranu.

Poza tym, w Syrii jak u siebie w domu czuje się izraelskie lotnictwo, które z godną pozazdroszczenia regularnością bombarduje współpracujące z Asadem oddziały libańskiego Hezbollahu. Rosyjska obrona przeciwlotnicza, która miała osłaniać terytorium Asada przed wszelkimi uderzeniami z powietrza, w żaden sposób nie reaguje na izraelskie bombowce.

Dlatego noworoczne wydarzenia wokół rosyjskich baz w Syrii – prawdopodobnie najlepiej umocnionych punktów na tyłach wojsk Baszszara al-Asada – stawiają kolejne rosyjskie „Wielkie Zwycięstwo” pod znakiem zapytania.

Zobacz też:

Alaksandr Hiełahajeu, PJ, belsat.eu

O dronach w służbie ISIS mówiliśmy w lutym ubiegłego roku. Zobacz nasz materiał z polskimi napisami:

Aktualności