Zawód płatnerz. Jak teraz powstają na Białorusi rycerskie pancerze?


Płatnerz Dzianis Wasin

Płatnerz, mistrz sztuki wytwarzania pancerzy, jest jednym z zawodów, które odeszły do lamusa. Teraz jednak adepci tej sztuki wracają, tak jak na średniowieczne pola bitew powrócili rycerze – rekonstruktorzy. Do najmłodszego pokolenia białoruskich płatnerzy należy Dzianis Wasin.

-Czy można Cię nazwać kowalem?

-Nie, powinno się mnie nazywać płatnerzem [rzemieślnikiem wytwarzającym pancerze – belsat.eu], – odpowiada 29 letni Dzianis Wasin, w środowisku rekonstruktorskim znany jako M. Kasmaty. Do warsztatu współczesnego mistrza w produkcji zbroi zaszliśmy specjalnie, by na własne oczy zobaczyć, w czym chodzili rycerze Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Pośrodku maleńkiego zakładu lśnią niewykończone pancerze. Obok, ze specjalnego pieca rzucają czerwoną poświatę rozżarzone węgle. Warsztat znajduje się w Paharanach, wioseczce pod Grodnem. Dzianis jest jednym z nielicznych białoruskich rzemieślników, którzy kontynuują sięgającą czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego tradycję płatnerską.

„Ten pancerz, na przykład, jest dokładną rekonstrukcją fragmentu pancerza z grodzieńskiego muzeum, który został znaleziony w czasie wykopalisk. Fotografujcie, to unikalny pancerz. Zbroja płytkowa. Koniec XIV – początek XV wieku, czasy Witolda. W 1937 roku w czasie wykopalisk znaleźli całą masę płytek. W takiej zbroi płytki nakładane są na podstawę – taka technologia jest jedną z pierwszych, jest bardzo prosta. Więc dlaczego jest unikalna? Ma specjalny kształt, każda płytka dopasowana jest do sąsiedniej, bo są położone warstwami. Jest to charakterystyczne dla Grodna” – prezentuje z dumą swój wyrób młody płatnerz.

Pod koniec XII wieku rozpoczęła się nowa epoka w obróbce metalu. Ludzie nauczyli się wtedy wykuwać większe płyty.

„To dzięki hamerniom, – tłumaczy Dzianis. – Hamernia, inaczej kuźnica, to potężny młot napędzany kołem wodnym. Rzemieślnicy nauczyli się wytwarzać jeszcze większe odkuwki, a jak widzicie, ten pancerz składa się z wielkich długich pasów. To właśnie płaty, stąd nazwa płatnerz.”

Swoje pancerze Dzianis wytwarza na podstawie źródeł archeologicznych, głównie wyników badań Grodzieńskiego Muzeum Archeologicznego, które przechowuje liczne ciekawe eksponaty. Samodzielnie uczy się nowych technik, projektuje pancerze, a potem je wykuwa.

„Dla mnie najciekawsze jest rekonstruowanie XVI wieku, czasów bitwy pod Orszą – mówi rzemieślnik.

Według niego, waga pancerzy mogła być różna: najczęściej wahała się od 20 do 50 kilogramów. Czasami na turniejach rycerskich trzeba było szlachcica sadzać na konia za pomocą dźwigu. Wszystko zależało od możliwości finansowych: im grubsza warstwa stali, tym droższy był pancerz.

„Zgodnie z ówczesnym obowiązkiem wojskowym, magnaci powinni do bitwy wystawić pewną ilość żołnierzy. I gdy byłeś którymś z Radziwiłłów, Sapiehów, czy Paców, gdy miałeś liczną służbę, to powinieneś wystawić niemały oddział. Na przykład Gasztołdowie, jeśli się nie mylę, pod Orszę zaprowadzili trzystu konnych. Każdego trzeba było ubrać, a to przecież masa ludu. Musieli robić ogromne zamówienia. Dlatego też często pancerze dla zwykłych żołnierzy były wytłaczane.

Stan rycerski wyposażał się na swój koszt. Przy czym nie tyle ze względów praktycznych, ale dla szpanu. Na przykład tu mamy niemiecki import, zrobiony na podstawie wzorów z muzeum w Wiedniu. Jedyną różnicą jest to, że zamiast znaku Habsburgów, nabiłem swój” – tłumaczy Dzianis.

Średniowieczny naplecznik to dobre koryto dla świń

Autentyczne egzemplarze pancerzy białoruskiego rycerstwa rozrzucone są po całym świecie. Często były sprzedawane lub oddawane do muzeów przez samych potomków rodów szlacheckich.

„W Wiedniu są pancerze Radziwiłłów, które były dawno temu zostały wysłane do sal bohaterów… Wszyscy wielcy magnaci pooddawali zbroje swoich przodków. Możliwe, że są tam przechowywane pancerze Mikołaja Radziwiłła Rudego i Mikołaja Radziwiłła Czarnego. Ostatnio w amerykańskich muzeach znalazłem kolczugi, podarowane im przez Radziwiłła” – opowiada płatnerz.

Dzieli się też najświeższymi anegdotami:

„Na aukcji sprzedawano naplecznik, element zbroi kostiumowej. W Nieświeżu znalazł go jakiś polski kolekcjoner antyków. Wcześniej było to koryto dla świń. On je kupił, oczyścił, sprzedał, a potem jeszcze wracał się, by znaleźć inne fragmenty. To były części przepięknych pancerzy, którym mistrz nadał kształt kostiumu z bufiastymi rękawami. Ostatecznie, ktoś tam jeszcze coś sprzedał. Teraz kawałek jest w Nowym Jorku, a kawałek w Domu Inwalidów w Paryżu. Taka sprawa. Wykorzystywano je tak długo, jak tylko można było, do samego końca. Ale to nie była tylko nasza praktyka: kiedyś czytałem, że jakiś pancerz w Anglii pocięto, by jego fragmentami wzmocnić drzwi.

Z punktu widzenia rzemieślnika, pancerze były surowcem. W dawnych czasach stare pancerze przekuwano, i tak służyły przez stulecia.”

Majtki z kolczugi

W średniowieczu kolczugi nazywano w Wielkim Księstwie Litewskim „gaczami”, „gacami” lub „gaciami”. Do dziś w niektórych regionach Białorusi i Polski tym słowem nazywa się spodnie, czy majtki. W XV i XVI wieku nazywano tak bieliznę, ale z czasem nazwa przeszła na inną część garderoby. Była do pleciona (kolcza) osłona pachwin, których nie zakrywały płyty pancerza. Pod koniec XVI wieku pojawiły się tak zwane pludry kolcze, szerokie nogawice z rozporkiem, sięgające poniżej kolan.

„Radziwiłłowie, jeżeli się nie mylę, sprzedali takie na aukcji w Genewie. W katalogach widnieją jako gacie kolcze. Składały się z dwóch części, które były od dołu podwiązywane do pancerza. Jeśli nastała konieczność, można je było odwiązać. W rzeczy samej, było to bardzo praktyczne” – opowiada Dzianis Wasin.

Stworzenie kolczugi, pancerzu z plecionki, wymagało wiele czasu i pracy nie jednej osoby. Każda kolczuga składała się z 20-30 tysięcy kutych kółek, które zamykano młotem. Na naszych oczach Dzianis momentalnie zakuł kilka kawałków kolczugi.

Nie mięśnie, lecz rozum

Dzianis Wasin zaczął interesować się uzbrojeniem już w dzieciństwie. Odpowiednie książki miał w domowej bibliotece, w której siedział godzinami, bo nie było wtedy jeszcze Internetu. W dziewiątej klasie zobaczył ogłoszenie jednego z grodzieńskich bractw rycerskich, które powstawały na początku lat dwutysięcznych. Dołączył do bractwa „Krom”, w którym po raz pierwszy spróbował coś wykuć. Póki studiował na politechnice, miał dostęp do narzędzi i metalu, mógł też rozwijać swoje umiejętności. Oprócz walenia młotem, zajmował się też średniowiecznymi tańcami. Ostatecznie, już od dziewięciu lat zajmuje się wytwarzaniem średniowiecznych pancerzy.

Na swoim koncie młody rzemieślnik ma około dwudziestu ukończonych kompletów pancerzy z różnych epok. Przy czym, na stworzenie najprostszego potrzebuje on około dwóch miesięcy.

Na pytanie, czy potrzeba wielkiej siły, by zostać płatnerzem, uzyskaliśmy taką odpowiedź:

„Po pierwsze, trzeba mieć rozum. Trzeba dokładnie zbadać, nauczyć się, jak się to robiło. Analizować. A potem wymyślić, jak to wykonać.”

No tak. Jak głosi mądrość ludowa: “człowiek nieuczony, jest jak topór nietoczony”.

Czytaj także:

Zbrodnia i kara w Wielkim Księstwie Litewskim. Jak i za co karano

Rosyjski biznesmen wykupił dwór na Białorusi i zakłada muzeum szlachty WIDEO

Fundacja „Kraj Zamków” zbiera pieniądze na drukarki 3D, żeby zbudować miniaturowe Wielkie Księstwo Litewskie

Paulina Walisz, PJr, belsat.eu

Aktualności