Siarhiej Mazur zbiera zabytkowe naczynia. Kupuje je przez Internet, robi im zdjęcia i pisze artykuły o antykach.
– Fotografuję sobie tu w Marinej Horce, mamy tu taki rozwalony mur. I wczoraj poszedłem tam robić zdjęcia zabytkowych przedmiotów. A tu podbiega patrol wojskowy i mnie zatrzymuje. Kazali iść ze sobą na posterunek – powiedział nam kolekcjoner.
Na początku nie zamierzał tego robić, ale pomyślał sobie, że pomoże „przypunktować” żołnierzom, którzy wykazali się czujnością i schwytali dywersanta. Jednak na posterunku okazało się, że sytuacja wygląda znacznie poważniej. Przyjechała milicja i przedstawiciel KGB, któremu przekazano zatrzymanego.
– Wszyscy jesteśmy stąd, więc milicjanci, którzy mnie znali, potwierdzili: „Tak, to kolekcjoner” – opowiadał Mazur.
Jednak szef miejscowego KGB zainteresował się jego aparatem i zaczął przeglądać zdjęcia.
– Naczynia tam były, zdjęcia z Dnia Miasta. Potem znalazł kilka zdjęć z Kuropat, z biało-czerwono-białą flagą. I koniec! Jak zobaczył te zdjęcia, to podtykał ten aparat wszystkim funkcjonariuszom. – “Trzeba dobrze popracować” – powiedział.
Zatrzymanie trwało trzy godziny. Zaczęto sporządzać protokół o wykroczeniu, chociaż KGB-ista nie wiedział nawet, na podstawie jakiego artykułu. W końcu przyjęto od niego pisemne wyjaśnienia i zabrano kartę pamięci z aparatu – właśnie z powodu zdjęć z flagą narodową.
I z tego też powodu kolekcjonerowi jest najbardziej przykro:
– Wypuścić to wypuścili, ale humor tak popsuli… Pytali, gdzie kupiłem tę flagę, gdzie ją przechowuję. Dlaczego muszę znosić te niedogodności? Bo jak są te ćwiczenia i przyjechali Rosjanie, to we własnym kraju nie mogę już zboczyć z drogi?
Zmicier Kustouski, belsat.eu
Czytajcie również: