Zapad-2017: „Tyle żeśmy wypili i się nie otruliśmy” - co robią rosyjscy żołnierze w Borysowie?


Kiedy rosyjscy czołgiści w rzeczywistości opuszcza Białoruś? Z jakimi ograniczeniami w czasie manewrów mają do czynienia mieszkańcy okolic borysowskiego poligonu? W jaki sposób rosyjscy oficerowie spędzają czas wolny i dlaczego do grupy reporterskiej białoruskiej państwowej TV wysłano oddział kontrwywiadu? Odpowiedzi w kolejnym reportażu Belsat.eu.

17 września rozpoczął się drugi etap białorusko-rosyjskich ćwiczeń Zapad-2017. Na położonym pod Borysowem [środkowa Białoruś – Belsat.eu] poligonie, rozpoczęły się ćwiczenia praktyczne. Według danych białoruskiego ministerstwa obrony, właśnie tu białoruscy wojskowi razem z rosyjską 1 Armią Pancerną ćwiczą prowadzenie rozpoznania artyleryjskiego, odbijanie ataków przeciwnika z powietrza, a także szkolą oddziały w dziedzinie zachowania ogólnego bezpieczeństwa.

Rosyjscy żołnierze bez oznaczeń

Jak informują świadkowie, wyładunek sprzętu na miejscowej stacji kolejowej rozpoczął się jeszcze w sierpniu. Obecnie na ulicach Borysowa czasem można spotkać samochód wojskowej drogówki z obwodu moskiewskiego, samochód rosyjskiego patrolu wojskowego, czy pojedynczych rosyjskich żołnierzy.

– Chodzą po mieście nie wiedzieć czemu z zasłoniętymi naszywkami, bez znaków rozpoznawczych, i dlatego nigdy nie wiesz – czy to Rosjanin przyszedł, czy nasz? – relacjonuje kasjer ze sklepu koło dworca kolejowego.

Tu też spotykamy dwóch żołnierzy służby zasadniczej. Chłopaki służą w jednostce w Pieczach [na zachodzie Białorusi – Belsat.eu], jednak w manewrach nie uczestniczą.

– Rosjanie mieszkają bezpośrednio na poligonie w namiotach. Prawdę mówiąc, często ich nie widzieliśmy. Oni żyją sobie tam, a my tu. Wiemy jednak, że często jeżdżą patrole rosyjskiej żandarmerii. Mówili nam, że oni mogą sprawdzać książeczki wojskowe. Manewry są do 25 września, a potem mają około trzech dni na zebranie się i 28 wracają do domów – mówi jeden z żołnierzy.

Inną informacje otrzymaliśmy od kierowcy taksówki, który niemal codziennie podwozi Rosjan z poligonu do centrum miasta i z powrotem.

– Jeden z nich powiedział, że najaktywniejsze działania odbędą się 25 i 26 września, a na razie się wstrzeliwują. A jeszcze oficerowie mówią, że podobno Putin ma do nich przyjechać…

Tymczasem Zapad-2017 ma się oficjalnie zakończyć 20 września i przedstawiciele białoruskiego ministerstwa obrony niejednokrotnie podkreślali, że rosyjskie oddziały opuszczą terytorium Białoruś do 30 września. Co do wizyty Putina, Moskwa informuje, że odwiedzi on jedynie poligony w obwodzie leningradzkim.

„Przyjechał kontrwywiad z bronią”

Na razie mieszkańcy domów znajdujących się w okolicach poligonu mówią, że rzadko widać przelatujące samoloty. Za to w całym mieście dobrze słychać kanonadę. W niektórych miejscach drżą nawet szyby w oknach, a dzieci na podwórkach omawiają „silne strzelanie”.

“Stój strzelają! Przejazd i przejście zabronione!”

Borysowski poligon ściśle przylega do miasta: z jednej strony szosy stoją bloki, a po drugiej tabliczki „Stój strzelają”. W głównym punkcie kontrolnym służbę pełni mieszana białorusko-rosyjska załoga: białoruskim wojskowym towarzyszą pracownicy rosyjskiej drogówki wojskowej w zielonych kamizelkach zaopatrzonych w odpowiednie naszywki.

Gdy podchodzimy, Białorusini cierpliwe objaśniają starszej kobiecie, która razem z koleżanką postanowiła pospacerować po lesie, że teraz wstęp do lasu jest zakazany.

– Regularnie łapiemy i zatrzymujemy grzybiarzy – opowiada nam przedstawiciel komendantury – bywa, że przychodzą od razu do punktu kontrolnego, a my im przez pół godziny tłumaczymy, że nie wolno. Tam przecież są miny pułapki, tam strzelają – dokąd leziecie k..wa? Tu w ogóle nie wolno chodzić, nigdzie nie wolno fotografować. Niedawno przyjeżdżał WojenTV (kanał telewizyjny białoruskiego MON-Belsat.eu), z tamtej strony drogi nagrywali. Przyjechał do nich kontrwywiad z bronią i zostali zatrzymani.

Nie udaje nam się dowiedzieć więcej o losie grupy reporterskiej WojenTV. Przedstawiciel komendantury prowadzi z nami dość swobodną rozmowę. Jednak, gdy przychodzi jego rosyjski kolega – milknie. Staje się nagle surowy i nie udziela więcej żadnych odpowiedzi. Prosi o pokazanie telefonu chcąc sprawdzić, czy przypadkiem rozmowa nie została nagrana. „A teraz proszę idziemy ładnie do radiowozu milicji” – mówi. Na szczęście rozmowa nie została nagrana i dlatego spokojnie opuszczamy punkt kontrolny.

Główny punkt kontrolny

„Tyle żeśmy wypili i się nie otruliśmy ”

Na poligon można się dostać przez drugi punkt kontrolny znajdujący się po wschodniej stronie miasta. Obok niego znajduje się ścieżka, po której udają się na tzw. „samowolki” grupy rosyjskich żołnierzy. Ścieżkę pokazuje nam taksówkarz, który nie raz zabierał stamtąd grupki wojskowych.

Ścieżka dla chodzących „na samowolkę” Rosjan

Oficerowie pod wieczór często przebierają się w cywilne ubrania i jadą do starego miasta do klubów i restauracji.

– Albo po prostu regularnie jeżdżą po wódkę – opowiada taksówkarz – Podobno musieli wzmocnić oddział żandarmerii, bo jak rosyjscy oficerowie pojechali sobie do sauny, trzeba ich było wyłapywać.

Wizyta w miejscowych sklepach potwierdza słowa taksówkarza. Sprzedaż wódki i piwa miała niesamowicie wzrosnąć.

– Wódkę, piwo i mielonkę rozkupują od ręki – mówi jeden z pracowników sklepu – Pod koniec dnia roboczego półki z alkoholem stoją u nas puste. A na następny dzień Rosjanie przychodzą i się dziwią – Tyle żeśmy wypili i się nie otruliśmy! Jak to możliwe, że macie tak tanią i dobrą wódkę?… Pewnie, w Rosji za takie pieniądze można kupić jedynie nalewkę Bojarysznik [tanie lekarstwo na alkoholu zastępujące wódkę – Belsat.eu].

Miejscowi starają się bez potrzeby z Rosjanami nie rozmawiać. Boją się, że jeżeli zaczną zadawać za wiele pytań to ich „zabiorą do KGB”. Jednak zazwyczaj nie mają nic przeciwko rosyjskiej armii, a do manewrów odnoszą się ze zrozumieniem.

– Tak musi być. Jak to mówią, to są nasi bracia” – mówi jeden z mieszkańców Borysowa. – Co prawda Łukaszenka mówi, że i Chińczycy są naszymi braćmi, i Hindusi, i Syryjczycy. Kto to go tam wie!” – śmieje się.

Kaciaryna Andrejewa/Ihar Ilasz/ICZ/JB/belsat.eu

Aktualności