Zapad-2017 - czyli „geostrategiczne zagubienie” Białorusi


Białoruscy i ukraińscy niezależni eksperci omówili znaczenie białorusko-rosyjskich manewrów dla pozycji Białorusi w regionie.

Ze względu na demonstrowaną chęć poprawy relacji z Zachodem dla Mińska ćwiczenia Zapad-2017 to kłopot, ale Białoruś nie może odmówić  udziału – ocenili niezależni eksperci z Białorusi i Ukrainy, podsumowując w piątek w Mińsku rosyjsko-białoruskie manewry.

– Sytuację Białorusi można obecnie określić jako „geostrategiczne zagubienie” – uważa białoruski analityk Arsen Siwicki. – Mińsk chciałby podtrzymać swój wizerunek donatora bezpieczeństwa w regionie. To nie znaczy, że Moskwa ma takie same cele – mówił analityk podczas podsumowującej Zapad-2017 konferencji zorganizowanej w Mińsku przez Belarus Security Blog.

– W oczach innych państw lata 2014-16, to były próby równoważenia przez Mińsk oddziaływania Moskwy przez stopniowe otwieranie się na Zachód, ale manewry 2017 r. niejako potwierdziły tezę o powrocie do rosyjskiej strefy wpływów” – stwierdził.

– Białoruś jest głównym zasobem geopolitycznym Rosji na kierunku zachodnim – powiedział ukraiński ekspert Mychajło Samuś.  – Po aneksji Krymu i wojnie w Donbasie, gdy Ukraina przestała być neutralna, znaczenie Białorusi dla Moskwy jeszcze bardziej wzrosło – ocenił.

Ekspert ds. wojskowości Alaksandr Alesin przekonywał, że Białoruś ma ograniczoną możliwość podejmowania autonomicznych decyzji w kwestiach strategiczno-politycznych. – Od połowy lat 90. relacje Mińska i Moskwy to była wymiana: Białoruś zgadza się gwarantować strategiczne interesy Rosji, a w zamian otrzymuje wsparcie gospodarcze – mówił Alesin. Jego zdaniem ten „cyrograf podpisany z diabłem” z czasem zaczął kosztować coraz drożej: –Rosja chce coraz więcej w zamian za to, co oferuje, a białoruska gospodarka jest niemal całkowicie zależna od rosyjskiej.

– W sensie czysto operacyjnym manewry pozwoliły Białorusi podszkolić swoją armię, ale geopolitycznie Zapad-2017 osłabia Mińsk – oświadczył Samuś.

„Między liderami znowu przebiegł czarny kot”

Zdaniem Siwickiego dalsze działania Rosji wobec Białorusi będą polegały na próbach nakłonienia jej do zrezygnowania z normalizacji stosunków z Zachodem i ograniczenia bezpośredniej współpracy z Chinami, a także na próbie umieszczenia na jej terytorium stałych baz wojskowych.

– Trzecim bardzo ważnym elementem będzie próba przeorientowania najważniejszych kontaktów gospodarczych Białorusi z innymi partnerami na Rosję jako pośrednika – prognozował analityk.

Jako przykład przedstawił niedawną propozycję Moskwy, by Mińsk transportował eksportowane przez siebie benzynę i inne produkty ropopochodne nie przez porty państw bałtyckich, a przez rosyjskie.

Zakończone właśnie manewry – mówili eksperci – pokazały, że doszło do kolejnego zgrzytu między Alaksandrem Łukaszenką i Władimirem Putinem, o czym świadczyła nieobecność rosyjskiego prezydenta na białoruskiej – głównej – części wspólnych manewrów.

– Między liderami znowu przebiegł czarny kot – mówił Alaksandr Kłaskouski, komentator Biełorusskich Nowosti.

Według Alesina, Putin „wskazał Łukaszence jego miejsce w szeregu”.

Eksperci zwrócili jednak uwagę, że białoruski lider również nie udał się w trakcie manewrów do Rosji, czego oczekiwała, a nawet oficjalnie to zapowiedziała Moskwa.

O próbie zdyskredytowania Białorusi przy okazji manewrów Zapad-2017 świadczył zdaniem analityków szereg innych działań Moskwy, mających wskazywać na niesamodzielność Mińska.

“Zasłona dymna”

Wymieniono m.in. zdementowane przez białoruskie ministerstwo obrony informacje o rzekomym przerzucie na Białoruś rosyjskiej brygady pancernej w czasie ćwiczeń, a także historię porwania na Białorusi przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa Pawła Griba, syna ukraińskiego wojskowego, do której doszło tuż przed rozpoczęciem manewrów.

Kolejna sprawa to demonstracyjny przejazd przez centrum Mińska kolumny samochodów rosyjskich nacjonalistów z Ruchu Narodowo-Wyzwoleńczego (NOD), który przebiegł bez interwencji milicji, choć nie był uzgadniany z miejscowymi władzami.

– Sprawa Griba tworzy kolejny problem w relacjach z Ukrainą i uzasadnione pytania, czy władze białoruskie kontrolują to, co się dzieje na ich terytorium – mówił ukraiński analityk Wołodymyr Kopczak. Ocenił również, że białoruska część manewrów była tylko „zasłoną dymną” dla części rosyjskiej, gdzie ćwiczono ofensywne elementy potencjalnego konfliktu z Zachodem.

Eksperci zwrócili uwagę, że na białoruski poligon nie pofatygował się nawet rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu, a media w Rosji przedstawiały tamtejszą część ćwiczeń jako ważniejszą.

Analitycy ocenili, że tych negatywnych wrażeń nie udało się zrównoważyć demonstrowaną przez Mińsk otwartością i zapewnieniami, że manewry miały wyłącznie obronny charakter.

jb/belsat.eu za PAP

Aktualności