Za propagowanie języka białoruskiego Facebook blokuje konta. Na prośby rosyjskich trolli?


Administracja Facebooka uznała za „niezgodny z jego standardami” artykuł zachęcający Ukraińców do uczenia się zagrożonego rusyfikacją języka białoruskiego. Autorom postu – administratorom polsko-ukraińskiego profilu „Port Europa” – zablokowano z tej przyczyny konta.

 

[vc_single_image image=”1″ img_size=”large”]

Podstawą blokady stał się link do niewinnego artykułu z ukraińskiej gazety “Siwerszczyna” z Czernihowa o tym, że „Port Europa” uruchomił bezpłatny kurs internetowy języka białoruskiego dla Ukraińców. W artykule jest mowa o tym, że autorzy zachęcają Ukraińców do nauczenia się podstaw zagrożonego rusyfikacją języka białoruskiego, aby w ten niecodzienny sposób wyrazić swoją solidarność z Białorusinami, którzy wspierali Ukraińców podczas Majdanu oraz organizowali pomoc humanitarną dla żołnierzy walczących w operacji antyterrorystycznej.

Po zalogowaniu się na swój profil wszyscy admini otrzymali informację o czasowym zablokowaniu ich prywatnych kont. Przyczyna – umieszczenie na nich „niedozwolonych treści”. W przypadku dalszych zgłoszeń represje mogą zostać zaostrzone, aż do usunięcia strony włącznie.

 

[vc_single_image image=”3″ img_size=”large”]

To nie pierwsza tego typu blokada, którą Facebook nakłada na użytkowników zaangażowanych w pomoc Ukrainie. „Port Europa” stał się obiektem rosyjskiego ataku już w grudniu 2013 roku – powodem było wsparcie portalu dla Majdanu i publikowanie informacji o tym, że za rozwiązaniami siłowymi stoi nie tylko Janukowycz, ale też Rosja (było to jeszcze na długo przed aneksją Krymu).

Kilkukrotnie blokowana była strona „Rosyjska V kolumna w Polsce”, demaskująca powiązania polskich narodowców i internetowych trolli z Kremlem. A kilka dni temu Facebook zablokował profil Jarosława Podworskiego – jednego z organizatorów pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Oficjalnym powodem było… zamieszczenie na FB zdjęcia ukraińskiej dziewczynki, której ojciec zginął na wojnie, a która otrzymała pomoc od katowickiego stowarzyszenia „Pokolenie”.

– Facebook reaguje na zgłoszenia bezmyślnie. Nikt tego nie analizuje, wystarczy by użytkownicy masowo zgłaszali dany post albo profil jako naruszający standardy Facebooka i takie zgłoszenia są automatycznie uznawane za uzasadnione, a na tej podstawie są blokowane konta proukraińskich aktywistów – mówi Jarosław Podworski.

Dodaje, że z tego rozwiązania korzysta armia płatnych trolli, zatrudnionych w opłacanych przez Kreml „agencjach społecznościowych” w Petersburgu i Kaliningradzie. Zadaniem tych osób jest masowe zgłaszanie danych postów, tak aby doprowadzić do zablokowania, a następnie trwałego usunięcia tych profili lub stron, które nie odpowiadają putinowskiej polityce.

– Jak widać Rosjanom przeszkadzają już nie tylko posty osób wspierających Majdan czy ATO. Rosjanie uznali, że standardów Facebooka nie spełnia również samo istnienie języka białoruskiego oraz zachęcanie do jego nauki. To działanie rodem z czasów stalinowskich, kiedy Moskwie również nie podobało się, by na terenie Związku Radzieckiego były jakieś inne języki, niż rosyjski. Wiele osób trafiło wówczas do łagrów za samo to, że napisali wiersz w języku białoruskim lub ukraińskim i w ten sposób próbowali te języki rozwijać, zachować przed zniszczeniem. To straszne, że w XXI wieku administracja Facebooka idzie w ślady Stalina i blokuje profile na podstawie tego, że ktoś opublikował artykuł zachęcający Ukraińców do uczenia się białoruskiego – mówi Jakub Łoginow, redaktor naczelny portalu „Port Europa”.

 

[vc_single_image image=”5″ img_size=”large”]

Istotną sprawą jest również fakt, iż za ukraińskojęzyczny segment Facebooka odpowiada biuro tej firmy w Moskwie, które niejednokrotnie angażowało się politycznie po stronie Putina i wspieranych przez Moskwę separatystów. Ukraińscy internauci wielokrotnie apelowali do Marka Zuckerberga o otwarcie oddzielnej filii w Kijowie – jak dotąd, bezskutecznie.

cez, belsat.eu/pl/porteuropa.eu

 
Aktualności