Zuchwała kradzież miała miejsce jeszcze na początku grudnia, jednak dopiero teraz sprawa wypłynęła na światło dzienne. Kradzieży mógł dokonać funkcjonariusz ministerstwa.
Afera wydarzyła się w siedzibie Głównego Zarządu ds. Walki z Zorganizowaną Przestępczością i Korupcją MSW na ul. Rewolucyjnej 3 w Mińsku. Suma prawie 270 tys. dol. zniknęła z sejfu 8 grudnia br. – więc w niedzielę po prawosławnych świętach Bożego Narodzenia. O sprawie byłoby cicho, gdyby nie opublikowane postanowienie kijowskiego sądu dzielnicy „Szewczenkowska”, który wydał zgodę na udzielenie pomocy prawnej białoruskim organom ścigania. Okazało się, że domniemany przestępca przekroczył granicę Ukrainy, o czym świadczą dane logowań jego telefonu w ukraińskich sieciach komórkowych.
Zdaniem portalu TUT.by, który podał informację o kradzieży, przestępstwa musiał prawdopodobnie dokonać jeden z funkcjonariuszy MSW. Do kradzieży doszło bowiem w niedzielę, gdy w budynku nie ma interesantów. Wobec nieznanego z imienia nazwiska podejrzanego wszczęto sprawę z paragrafu 205.4 Kodeksu Karnego (Kradzież o szczególnie dużym rozmiarze), za co grodzi kara od 2 do 7 lat i konfiskata majątku.