Z Mikoły Autuchowicza zdjęto nadzór prewencyjny. „Będę zbierać dowody swojej niewinności”


– Pierwsze co zrobię w pierwszą noc bez nadzoru, to zasnę… do samego rana – opowiedział Biełsatowi były więzień polityczny o swoich planach dotyczących zupełnie wolnego życia.

– Zrobię się bardziej mobilny: gdzie chcę – to pójdę, kiedy zechcę – to wstanę. Chociaż wolność na Białorusi jest pojęciem względnym. Nie ma tu wolnego powietrza, nie ma czym oddychać. Dlatego niewiele się zmieni. I szczerze mówiąc, niepokojące jest, że mnie wypuścili. Może mają wobec mnie jakieś plany….

Jakie?

– Nie wiem. Ale coś się dzieje. Niedawno była dziwna historia: z mojego numeru ktoś dwa razy dzwonił na służbowy telefon człowieka, z którym jestem znajomy, ale nikt o tym nie wie. Ani ja, ani żona nie dotykaliśmy telefonu. Dlatego to bardzo dziwne.

– To znaczy, że pod nadzorem nie tylko śledzą, ale i podsłuchują?

– Najgorsze, że trzeba było uprzedzać, idąc do lekarza lub do restauracji. I brak snu… Dwa razu w nocy przychodzili sprawdzać obecność. Lub podsłuchiwali…

– Czym się pan teraz zajmie, czego nie robił pan do te pory?

– Teraz bardziej uporczywie i konsekwentnie będę zbierać dowody swojej niewinności. Są przecież pewni świadkowie i dokumenty. Wszystko zbiorę. Najważniejsze dla mnie jest, aby złożył zeznania śledczy w mojej sprawie Mikałaj Alichwier, który mieszka teraz w USA.

Amerykański adwokat mówi, że na takie zeznania potrzebne będzie ok 10 tys. dolarów. Na razie nie mam takich pieniędzy…

I to przy tym, że adwokat będzie pracować za darmo, a środki pójdą na wydatki zewnętrzne.

– Czy udało się panu na nowo zorganizować biznes po powrocie z kolonii karnej?

– Na warunki Wołkowyska – całkiem nieźle. Wśród taksówek jestem najgorszym konkurentem dla wszystkich. Bo mamy najlepsze ceny, „socjalne” i inne taryfy ulgowe, osiem samochodów z nowiutkim wystrojem. Ludzie wzywają nas nawet zamiast karetek pogotowia. Ale cisną na nas, chcą odebrać licencję. To walczyliśmy o znak handlowy, to o tablice, na których był wydrukowany. Jak się wybroniliśmy, to znowu kłody pod nogi – kontrole. Oczywiście naruszenia się znalazły i zapłaciliśmy grzywny przewidziane przez prawo. Licencję ocaliliśmy.

– Na długo?

– A co u nas w ojczyźnie jest na długo? Jak zamkną firmę, to niedużo czasu zajmie otwarcie nowej. Dla mnie ciekawsze jest, jak długo pozostanę na wolności. Ale też mam odpowiedź… Jestem bardzo ostrożnym człowiekiem, często się rozglądam i patrzę ludziom w oczy. Jeżeli to nawet nie moja ostatnia odsiadka, to wtrącając mnie za kraty, nie uda się im tym razem powstrzymać przemian. Bo w oczach Białorusinów widzę – przemiany dojrzewają!

Rozmawiała Julia Cialpuk, belsat.eu

Zemsta urzędników

Kłopoty właściciela prywatnej firmy przewozowej z Wołkowyska zaczęły się w 2003 roku, gdy oskarżył kilku miejscowych urzędników o pobieranie haraczu od przedsiębiorców. W 2005 r. biznesmen został skazany po raz pierwszy na 3,5 roku więzienia i konfiskatę majątku za rzekome uchylanie się od płacenia podatków i prowadzenie nielegalnej działalności gospodarczej. Jednak pod wpływem nacisku UE Autuchowicz został wypuszczony w 2008 roku.

Już w lutym następnego roku biznesmen znowu trafił do więzienia tym razem oskarżony o planowanie zamachu terrorystycznego na gubernatora obwodu grodzieńskiego Uładzimira Sauczenkę i wiceministra ds. podatków Wasila Kamienkę oraz kilka pomniejszych zarzutów.

Akt oskarżenia został sporządzony na podstawie wymuszonych zeznań świadków. Na koniec zarzut terroryzmu wycofano – a mężczyznę skazano jedynie za przewożenie kilku naboi. Na tej podstawie został w maju 2010 r. został skazany na karę 5 lat i 2 miesięcy w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

W 2012 r. Autuchowiczowi zaostrzono warunki odsiadki i przeniesiono z kolonii karnej do więzienia. Sąd uznał, że więzień złośliwie narusza regulamin więzienny, co również oznacza, że nie ma on szans na wcześniejsze wypuszczenie.

W połowie grudnia 2012 r. Autuchowicz miał podciąć sobie żyły w proteście przeciwko przeniesienia do celi, w której znajdowali się więźniowie o najniższym statusie – tzw. „opuszczeni”. (Trzymiesięczną głodówkę protestacyjną prowadził też przed wydaniem wyroku w 2009 r.)

Na wolność wyszedł 8 kwietnia 2014 roku.

(jb, cez)

Aktualności