Wywiad z byłym propagandystą Łukaszenki: o państwowej prasie, Biełsacie i patriotach


Dziennikarka belsat.eu przeprowadziła wywiad z odwołanym wczoraj przez Alaksandra Łukaszenkę redaktorem naczelnym prezydenckiej gazety SB – Biełaruś Siegodnia Pawłem Jakubowiczem.

Białoruski prezydent zdymisjonował wczoraj szefów państwowych mediów. Nowego naczelnego ma od teraz organ prasowy Administracji Prezydenta gazeta SB – Biełaruś Siegodnia (wcześniej oficjalnie, a teraz potocznie nazywana Sowiecką Białorusią). Miejsce 72-letniego Jakubowicza, który kierował nią przez ponad 22 lata, przejął były dyrektor generalny państwowej agencji informacyjnej BiełTA Dzmitry Żuk.

O zmianie pokoleń

– W moim wieku dalsza praca na takim stanowisku to brak gustu. Jestem dwa razy starszy od swoich kolegów. Zaczęło być fizycznie ciężko. SB to wielka redakcja: sześć gazet, stacja radiowa, telewizja, strona. W moim wieku ciężko codziennie redagować te sześć gazet [mowa o holdingu medialnym – KA]. Życzę każdemu dziennikarzowi dożycia mojego wieku i przepracowania tylu lat tej wątpliwej kariery. Decyzja o zwolnieniu nie spadła wczoraj z nieba.

O mogiłach ofiar NKWD w Kuropatach

Niedawno Paweł Jakubowicz oświadczył, że zajmuje się zbiórką środków na stworzenie miejsca pamięci ofiar egzekucji czasów stalinowskich w Kuropatach. Zdążył już powiedzieć dziennikarzom, że najbliższy czas planuje poświęcić na realizację tego projektu.

– Podczas pracy w „Narodnaj Haziecie” pod kierownictwem Josifa Siaredzicza dostałem zadanie pisania o Kuropatach. Wtedy społeczność komunistyczna protestowała, a Narodnaja Hazieta była faktycznie jedynym tytułem, który walczył o Kuropaty. Teraz poczułem, że nadszedł czas, by jednogłośnie wypowiedzieć się o Kuropatach. Podczas drugiego okrągłego stołu w tej sprawie zastępca przewodniczącego KGB powiedział to, czego wcześniej nie mówiono na takim poziomie: Kuropaty są miejscem egzekucji ofiar terroru politycznego czasów stalinowskich. Potem ogłosiłem, że zbieramy pieniądze na miejsce pamięci, i już trochę zebraliśmy.

O prawicowym „Młodym Froncie”

W lutym 2017 roku prawicowa młodzież z Młodego Frontu z Zmitrem Daszkiewiczem na czele rozbiła miasteczko namiotowe w Kuropatach. Przedsiębiorstwo Biełrekanstrukcuja planowało zbudować na skraju cmentarza biurowiec. Protestujący aktywiści wywalczyli wtedy zmianę decyzji.

– Zawsze pozytywnie podchodziłem do młodych ludzi, którzy bronili swojego zdania. Ale nie drogą przemocy. Nie jestem Gandhi, ale wybieram taki styl zachowania. Niewielu znam ludzi z tego środowiska… Daszkiewicza, jego żonę, jeszcze parę osób. To, co w ubiegłym roku działo się w Kuropatach bardzo mnie zdziwiło. Znów jakieś przekazania ziemi, niedorzeczna budowa. Obok cmentarza memorialnego nie na można pozwalać na budowę Bulbash-Hall’ów i innych wymyślnych budynków.

Jakubowicz skomentował tez nocny napad na obóz obrońców Kuropat.

– To była sprawka którejś z zainteresowanych stron. Bo gdyby zrobili to funkcjonariusze OMONu, to by wywieźli wszystkich razem z namiotami. Prawdę mówiąc, gdyby państwo, konkretnie prezydent, zechciał sprzątnąć ten obóz, to w piętnaście minut byłoby po sprawie.

O artykule „Na imię im legion” – insynuacjach o prawicowym zamachu stanu

W marcu 2017 roku KGB aresztowało dziesiątki osób oskarżonych w „sprawie Białego Legionu”, nazywanej też „sprawą patriotów”. Podejrzewano ich o przygotowywanie zbrojnego zamachu stanu. W prezydenckiej gazecie pojawił się wtedy propagandowy artykuł „Na imię im legion”.

W tekście cytowano zeznania zatrzymanych przekazane przez śledczych. Anonimowy autor apelował do „zasad moralnych” i straszył czytelników „ukraińskim scenariuszem”, który według niego „legioniści” chcieli powtórzyć na Białorusi. Ale potem KGB wypuściło część zatrzymanych działaczy Młodego Frontu, a w czerwcu na wolność wyszli wszyscy uczestnicy sprawy „Białego Legionu”. KGB przekazało sprawę Komitetowi Śledczemu, który 30 listopada ją umorzył. W ten sposób państwo uznało niewinność tych ludzi. Ale czy można oczekiwać przeprosin od autorów artykułu?

– Niech pan powie, „Na imię im legion” to dobry artykuł?

– A co to znaczy dobry czy kiepski?

– Jest dobrej jakości? Z punktu widzenia dziennikarstwa.

– Skoro zostały w nim użyte informacje nieodpowiadające rzeczywistości, to czy jest sens do tego wracać?… Gdyby pani czytała ten artykuł, nie musiałaby pani zadawać tego pytania. Komuś się on bardzo spodobał, komuś się bardzo nie spodobał. To jak ze sprawą Regnum [rosyjskiej antybiałoruskiej agencji informacyjnej – przyp. red.]. Ktoś ich uważa za wielkich oświecicielami, inni za pomiot piekielny.

O Biełsacie

– I o Biełsacie można to powiedzieć. Dla niektórych Biełsat jest wręcz wrogiem ludzkości, a inni słuchają z przyjemnością. Istnieje wielka ambiwalencja ocen.

Na kolejne pytania korespondentki belsat.eu Pawieł Jakubowicz zgodził się odpowiedzieć podczas „osobistego spotkania”.

– Ja się absolutnie nie wymiguję i odpowiem na wszystkie pani pytania. Usłyszycie ode mnie to, co chcecie. Ale nie przez telefon.

Zobacz także:

Kaciaryna Andrejewa, PJ, belsat.eu

Aktualności