Wystawa kolekcji tanich win w Mińsku


W działającym przy galerii „Ў” w Mińsku barze kolekcję tanich win i etykiet zaprezentował długoletni badacz zjawiska, znawca sztuki i kurator wystaw Jahor Surski.

Czytaj więcej>>>  „Alpaga wzmacniana” pod strzechy: Białoruś kapituluje w wojnie przeciwko alkoholizmowi

Tanie wina na Białorusi zwane oficjalnie „wzmacnianymi owocowymi”, a nieoficjalnie „czernidłem” z powodu swojego brunatnej barwy od dziesięcioleci cieszą się niesłabnącą popularnością. Po pierwsze są tanie – butelka kosztuje ok. 5 zł. Po drugie do spożycia nie potrzeba zakąski. A po trzecie o wiele lepiej pasują do sytuacji towarzyskich – pije się je raczej w kompanii i nie upijają zbyt szybko jak wódka.

Jahor Surski kolekcjonuje tanie wina od wielu lat. Jego kolekcja liczy już ponad 300 butelek, z których najstarsza pochodzi z 1967 r. W pewnym momencie przetrzymywanie tak licznej kolekcji w domu było niebezpieczne. Pod koniec lat 80 XX w. w ZSRR wprowadzono tzw. „suche prawo”, które m.in. przewidywało, że w mieszkaniu nie można było przetrzymywać więcej niż 5 l. alkoholu. Miało to zabezpieczyć państwo przed pokątnymi handlarzami alkoholem.

„Tak zwane „czernidła” to białoruska legenda uważa Surski. Wiele osób zbiera markowe wina, na to jest popyt. A „wzmacnianych owocowych” nikt, bo to nieciekawe. Tymczasem za 100 lat mogą się stać bardzo cenne” – uważa Surski.

Jego zdaniem, fenomen jest ciekawy nie tylko dla koneserów win, ale też kulturologów, gdyż produkcja charakteryzuje się osobliwym anty-designem.

Jahor Surski - kolekcjoner
Jahor Surski – kolekcjoner

„Niektóre nazwy już stały się legendami  „Koło Fortuny”, „Jesienny Blues”, „Niewierna”, „Casanova” i.td. Na swojej grupie w Facebooku zaczęliśmy wymyślać nawet nowe nazwy w tym stylu: „Duet”, „Trio”, „Proletariackie” i okazało się , że wkrótce w sklepach pojawią  się wyroby winne właśnie z takimi nazwami.” – dodaje.

Według Surskiego, fenomen taniego wina to nie tylko kwestia napitku. Wokół ich spożycia tworzy się cała infrastruktura np. „punkty skupu butelek”:

„Schodzi się tam określona publiczność. Oddają butelki, by za zarobione pieniądze kupić kolejną i z niedopitym winem ustawiają się znów na koniec kolejki. Może byłoby łatwiej kilka oddanych butelek od razu zamieniać  na jedna ale pełną? – zadaje retoryczne pytanie kolekcjoner.

Jahor Surski widzi przyszłość dla białoruskich win owocowych i uważa, że gdyby popracować nad jakością owocowych win mogłyby one konkurować z popularnymi tanimi winami winogronowymi z Mołdawii

AK/JB/ www.belsat.eu/pl/

Aktualności