Wypuszczono na wolność winnego „sprofanowania” pomnika carskiego policjanta


 

Wiaczasłau Kasinierau czekał na sąd w areszcie, teraz uznano, że wystarczy zobowiązanie do nieopuszczania miejsca zamieszkania.

Miński graficiarz zarzucił na szyję carskiego stójkowego stryczek. Uczynił to 12 lutego, kiedy na Białorusi uroczyście obchodzono 100-lecie zorganizowania pierwszych oddziałów bolszewickiej milicji. Kasinierau zaprotestował w ten sposób przeciwko brutalnym prześladowaniom anarchistów, z którymi sympatyzuje, oraz milicyjnej samowoli.

Pięć dni później został zatrzymany i aresztowany. Stołeczna milicja wszczęła przeciwko niemu postępowanie karne z artykułu o chuligaństwie. Grozi za to nawet do trzech lat pozbawienia wolności.

27 kwietnia rozpocznie się jego proces. Do dziś oczekiwał go w areszcie, dziś jednak sąd zamienił środek zapobiegawczy na bardziej łagodny – zobowiązanie do nieopuszczania miejsca zamieszkania. Poprzedni wniosek sąd rozpatrywał 6 kwietnia, ale odniósł się do niego odmownie.

„Jakikolwiek surowy byłby wyrok, to osiągnąłem swój cel. Chciałem zwrócić uwagę społeczeństwa na konkretne problemy związane z przemocą ze strony milicji, z jej bezkarnością. To najważniejsze. Zrobiłem to, tylko trochę nie oszacowałem kosztów – są wyższe, niż oczekiwałem – powiedział nam Kasinierau po wyjściu z aresztu. – Ale to nie jest straszne. I cokolwiek by sobie tam myśleli, nie będzie to dla mnie żadną traumą. Uważam, że dość już przeszedłem i spodziewam się, że przeszedłem przez to z godnością. Nawet jeśli będzie pozbawienie wolności lub coś takiego, nie przestraszy mnie to”.

, cez, belsat.eu

Czytajcie również:

Białoruscy graficiarze skazani na wysokie grzywny – wybronili się od więzienia

Aktualności