Wyprodukowano za kratami. Praca przymusowa w białoruskich więzieniach


Białoruskie MSW posiada 15 przedsiębiorstw, w których pracują osadzeni. Belsat.eu postanowił sprawdzić, co i dla kogo produkują, oraz, czy nie narusza to praw więźniów.

Co produkują więźniowie?

Wystawa produktów Departamentu Wykonywania Wyroków MSW.
Zdj. mvd-din.by

Większość Białorusinów w różny sposób spotyka się z towarami wyprodukowanymi w fabrykach Departamentu Wykonywania Wyroków – i czasem nie są oni tego świadomi. Białoruscy więźniowie wytwarzają płyty chodnikowe, łaźnie, śmietniki, kabiny prysznicowe, ławki, grille, drzwi, okna, gwoździe, pamiątki, meble, ubrania, buty, żywność (m.in. makaron i chleb, w tym dla wojska) i wiele innych rzeczy. Głównym klientem tych przedsiębiorstw są instytucje i organizacje państwowe, ale kupują od nich także osoby prywatne. Zarobionych pieniędzy osadzeni nie dostają do ręki – trafiają na ich prywatne konta.

Praca więźniów najczęściej wykorzystywana jest do produkcji ubrań i mebli. Przy czym nie można powiedzieć, by chodziło jedynie o tanie produkty. Na przykład cena zestawu mebli wypoczynkowych z fabryki Adzinaccać (pol. Jedenaście – zakłady przywięzienne na Białorusi zazwyczaj biorą nazwę od numeru kolonii karnej) dochodzi do 1,5 tys rubli, czyli około 3 tysięcy złotych. Przewidziano nawet możliwość kupna na raty.

Z katalogu produktów Zakładu Poprawczego nr 5 w Iwacewiczach

Innym przedsiębiorstwem specjalizującym się w produkcji mebli jest Zakład Poprawczy nr 5 w Iwacewiczach. Całkiem niedawno miała tam miejsce afera korupcyjna. Według Prokuratury Generalnej dyrektor stolarni przy kolonii karnej organizował nielegalny import białoruskich mebli na Zachód. W ciągu 4 lat otrzymał za to od francuskiej firmy 207 tys. euro łapówek. Niedługo lider sprzedaży więziennej produkcji trafi przed sąd.

Afrykańskim mundurowym – białoruscy więźniowie

Sklep firmowy Zakładu Poprawczego nr 4 w Homlu

Osadzeni praktycznie w pełni ubierają białoruską milicję – szyją wszystko, od koszul i kurtek mundurowych, po furażerki, czapki garnizonowe i berety. Głównym dostawcą umundurowania białoruskich służb jest przedsiębiorstwo Numer 4 przy żeńskiej kolonii karnej w Homlu. Więzienie to znajduje się środku miasta, przy ulicy Antoszkina. Przy tej samej ulicy działa sklep firmowy, w którym można kupić mundury milicyjne i wojskowe, ubrania dla służb medycznych, robotników i sportowców. Ale są tam też cywilne kurtki i torby, a nawet stroje ludowe z białoruską wyszywanką.

Strona firmowa rup4.by

Co ciekawe, więźniarki z Homla produkują i na eksport. Białoruskie MSW planuje m.in. szyć mundury dla służb Zimbabwe i Mozambiku – odpowiednie negocjacje odbyły się w tym roku.

Delegacji Zimbabwe prezentowane są mundury tropikalne białoruskiej produkcji. Zdjęcie – mvd-din.by

Akcesoria dziecięce

Szwalnie przy homelskiej kolonii szyją też stroje do hokeja – w tym dla młodzieżowej szkoły rezerwy olimpijskiej klubu Dynamo. Co więcej, ubrania dla młodych hokeistów więźniarki zaczęły szyć na rozkaz ministra spraw wewnętrznych Ihara Szuniewicza. Inicjatywę poparł też prezydent Alaksandr Łukaszenka.

– To co, dla dzieciaków tam stroju nie uszyją? Przy tym dla dowolnej dyscypliny sportu. I pieniądze zostaną u nas i nie będzie to kosztować ani kopiejki – stwierdził Łukaszenka w maju 2017 roku.

Zakłady MSW produkują też kije hokejowe. Najnowszy model minister Szuniewicz osobiście zaprezentował prezydentowi (miłośnikowi tego sportu) w listopadzie 2017 roku.

Ihar Szuniewicz prezentuje kije hokejowe wyprodukowane w więzieniu.
Zdj. mvd-din.by

Wiadomość o tym, że białoruskie więźniarki szyją ubrania sportowe dla dzieci, wywołała kontrowersje w internecie. Niektórzy komentatorzy zastanawiali się nad etycznością tej decyzji. Jednak stroje do hokeja to nie jedyny produkt MSW, z którego korzystają dzieci. Na przykład więźniowie z Orszy produkują sanki, w Gorkach – dziecięce łóżeczka, a pod Mozyrzem Zakład Poprawczy nr 20 buduje elementy placów zabaw – zjeżdżalnie, huśtawki i piaskownice.

Z pracy więźniów korzystają giganci białoruskiego przemysłu

Partnerami Departamentu Wykonywania Wyroków są największe białoruskie zakłady państwowe. Więźniowie-robotnicy pracują na rzecz dziesiątek fabryk przemysłu maszynowego, m.in. Mińskiej Fabryki Samochodów MAZ, Mińskiej Fabryki Traktorów MTZ, producenta największych na świecie ciężarówek BiełAZ, fabryki koparek Amkador, fabryki opon Biełszyna, fabryki trolejbusów i tramwajów Biełkommunmasz, Mińskich Zakładów Wagonowych, stołecznej fabryki ceramiki łazienkowej Kieramin. I nawet dla białoruskiej “córki” szwajcarskiego koncernu kolejowego Stadler Rail.

Na przykład zakłady Czatyrnaccać [pol. Czternaście] specjalizują się w produkcji części do białoruskich traktorów. Za kratami powstają chłodnice, tłumiki, baki itd. W fabryce Kolonii Poprawczej nr 12 – Wał powstają części dla kolei.

Czytajcie również:

Wszystkie przedsiębiorstwa MSW mają swoje strony internetowe, na których można poznać statystyki produkcji i przychody zakładów. Niektóre z nich mają nawet swoje sklepy firmowe. Na przykład w Wołkowysku (niedaleko polskiej granicy) działa salon meblowy stolarni Adzinaccać. O sklepie ubraniowym w Homlu pisaliśmy wyżej. Z kolei w Mińsku dzieła rąk więźniów można znaleźć w szeregu państwowych sklepów.

Praca więźniów jest przymusowa

Zgodnie z Kodeksem Kryminalno-Wykonawczym Białorusi osadzeni są zobowiązani pracować podczas odbywania kary (art. 98). Administracja kolonii karnych musi zapewnić im pracę zgodną z ich możliwościami fizycznymi i kwalifikacjami. Więźniowie w wieku emerytalnym mogą nie pracować.

Obrońcy praw człowieka uważają, że prawa pracownicze więźniów są na Białorusi systematycznie naruszane.

Pawieł Sapiełka. Zdjęcie spring96.org

– Występuje pełen zestaw problemów, które zaczynają się od tego, że tylko część reguł prawa pracy dotyczy skazanych – mówi obrońca praw człowieka Pawieł Sapiełka w rozmowie z belsat.eu. – Nie są z nimi podpisywane umowy o pracę, nie przewiduje się dla nich świadczeń pracowniczych. Jednak najważniejsze jest to, że praca więźniów ma cechy pracy przymusowej. Ona nie jest w sposób należyty opłacana, a osadzeni nie mogą odmówić wykonywania pracy. Bardzo często administracja wysyła więźniów do prac, które nie odpowiadają ich możliwościom fizycznym i przyzwyczajeniom.

Na Białorusi pracują także więźniowie polityczni. W 2011 roku na 6 lat kolonii karnej został skazany kandydat na prezydenta Mikoła Statkiewicz. W więzieniu w Szkłowie pracował w tartaku, gdzie uległ wypadkowi. Więzień-tartacznik z wykształcenia jest doktorem nauk technicznych i podpułkownikiem rezerwy.

– Kodeks Kryminalno-Wykonawczy Białorusi uznaje odmowę pracy za naruszenie zasad odbywania kary. Powoduje to pociągnięcie do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a czasem nawet karnej. Więźniowie są co najmniej pozbawieni możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia z zakładu karnego – dodaje Sapiełka.

Więźniowie pracują też w państwach zachodnich, a ich pracę nierzadko wykorzystują znane marki. Jednak Pawieł Sapiełka podkreśla, że w państwach demokratycznych do kwestii pracy więźniów podchodzi się inaczej, niż na Białorusi.

– Tam przeważnie nie uznaje się tego za obowiązek. Administracja zakładów karnych zachęca więźniów do pracy, próbuje znaleźć dla osadzonych jakieś zajęcie, które odpowiadałoby poziomowi wykształcenia i możliwościom fizycznym. Ale to zazwyczaj nie wpływa na to, czy będzie od pociągnięty do dodatkowej odpowiedzialności, czy nie.

– Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych mówi o tym, że praca nie jest przymusowa, jeżeli została wyznaczona przez sąd w ramach wyroku karnego. Jednak u nas de-facto nie ma takiej kary, nie ma katorgi. Dlatego praca powinna być środkiem resocjalizacji i rehabilitacji. A te warunki, w jakich czasem pracują nasi więźniowie, mają cechy brutalnego i upokarzającego traktowania – podsumowuje obrońca praw człowieka.

Czytajcie również:

ii, pj/belsat.eu

Aktualności