„W tym kraju jest system, który na każdym poziomie chroni bandytów”. Niezależni dziennikarze odwołali się do Sądu Najwyższego


Gdy białoruski dziennikarz podpadnie władzom, trafia przed sąd. Świadkowie to zatrzymujący go milicjanci, wyrok z góry znany. Dwójka współpracowników Biełsatu, walcząc o sprawiedliwość, poznała cały system sądowniczy.

Niezależni dziennikarze potrzebowali ponad pół roku, by przejść przez wszystkie instancje sądowe i przekazać apelację do białoruskiego Sądu Najwyższego.

Przypomnijmy, że dziennikarzy z Brześcia Alesia Lauczuka i Miłanę Charytonową brutalnie zatrzymano 18 marca w Kobryniu, gdy relacjonowali protest „niedarmozjadów”. Kobryński sąd ukarał ich wtedy grzywną przekraczającą równowartość 4 tysięcy złotych.

Zatrzymanie to dziennikarze zaskarżyli nie tylko w Brzeskim Sądzie Obwodowym, ale też zwrócili się do MSW, Komitetu Śledczego i prokuratury różnych poziomów.

– Wiedziałem, że na Białorusi nie ma sądów, ale powiem więcej: w tym kraju stworzono taki system, który na każdym poziomie kryje tych bandytów, którzy nas złapali, bili, zniszczyli nasze mienie, a potem sądzili. Chcę, by cały kraj poznał nazwiska tej bandy: Wiaczasłau Klimczuk, Andrej Dziehiel, Ihar Karpowicz, Mikałaj Salej, Andrej Rałło, Mikałaj Surma, Wital Sauczuk, Wiktar Pietrasiuk, Zmicier Areszczuk, Wiktar Hielemient, Zmicier Szwied – wszyscy są funkcjonariuszami kobryńskiej milicji. Sędzia Kobryńskiego Sądu Rejonowego Wadzim Zdanowicz, sędzia Brzeskiego Sądu Obwodowego Alaksandr Sauczuk, i pełniący obowiązki przewodniczącego Brzeskiego Sądu Okręgowego Eduard Kaspiarowicz – wylicza Aleś Lauczuk.

To właśnie u sędziego Kaspiarowicza Lauczuk i Charytonawa zaskarżyli ostatnią decyzję sądu. Jego odpowiedź bardzo ich zdziwiła.

– Jestem zszokowana pisaniną prezesa sądu obwodowego. On nie przepisał po prostu kłamliwe zeznania kobryńskich milicjantów, jak robili to poprzedni sędziowie, ale i nawymyślał takich bajek, że wątpię w jego zdrowie psychiczne. W jego wersji słowa świada Andreja Dziemczuka, który odwoził nas tego dnia do Kobrynia i został razem z nami zatrzymany, nie są sprzeczne z zeznaniami milicjantów. Chociaż wystarczy zerknąć w protokoły, by zrozumieć, że to zupełnie sprzeczne zeznania. Potem sędzia Kaspiarowicz wymyślił, że ważność naszych legitymacji dziennikarskich skończyła się w styczniu 2017 roku, chociaż są one ważne do końca roku. Nikt wcześniej nie kwestionował tych dat. Dlaczego sędzia wpadł na tak fantastyczny pomysł, pozostaje dla mnie zagadką – skomentowała Miłana Charytonawa.

Dziennikarze nie mają złudzeń co do decyzji Sądu Najwyższego, który proszą o zamknięcie sprawy administracyjnej. Dlatego już teraz planują odwoływać się do Komitetu Praw Człowieka.

Co więcej, obecnie trwa prawdziwe sądowe “polowanie na biełsatowców”. Dziś przed sądem stanęła Waleryja Ułasik, którą skazano na wysoką grzywnę. Z kolei 30 października odbędą się aż cztery procesy przeciwko naszym dziennikarzom – w tym samym sądzie, godzina po godzinie.

ChW, PJr, belsat.eu

Aktualności