W pogoni za Rusałką - prasłowiański obrzęd na białoruskim Polesiu FOTO


W niedzielę kończącą Trojecki Tydzień (na Polesiu nazywany jeszcze Rusalnym Tygodniem) wedle pradawnych wierzeń rusałki wracają do jezior i rzek. Do tego czasu wodnik wypuszczał dusze topielców, przede wszystkim dziewczyn i dzieci, które umarły, nie zaznawszy na ziemi miłości, rodziny i macierzyństwa.

Ich dusze opuszczały wodę, by hulać po wioskach, huśtać się na brzozach, omamiać młodzieńców swoją niebiańską urodą i oczarowującym spojrzeniem. Potem, gdy ci poddali się ich czarowi, postacie rusałek zamieniały się stare kobiet o martwych oczach i mężczyźni po prostu umierali z przerażenia. W podobny sposób, rusałka mogła śmiertelnie przestraszyć lub rozbawić i  maleńkie dziecko.

Żeby zamówić deszcz i mieć urodzaj, we wsi Wialiki Bor rusałkę prowadzono w pole żyta. Do roli Rusałki wybierano młodą piękną dziewczynę, albo na odwrót, starą pannę.

Rusałkę przystrajano liśćmi paproci, lipy czy brzozy lub kwiatami. Dziewczyny i kobiety robiły wianki dla siebie, Rusałki, a także jeden wielki wieniec dla wszystkich mieszkańców wsi.

Tradycyjnie Rusałki strzegli dwaj młodzieńcy z naręczami pokrzyw w rękach. Razem z nimi szły kobiety z wiankami śpiewały specjalne „rusalne” pieśni.

W pobliżu żytniego pola rozpala się wielkie ognisko, wokół którego najpierw odbywają się tańce i śpiewy. Potem kobiety przenoszą nad nim wielki wieniec, oczyszczając go nad ogniem. Potem rozpoczyna się podział wianka – każdy pędzi, by zerwać jak najwięcej liści z wieńca, dlatego że te liście położone w ogrodzie, zapewniają gospodarzom urodzaj.

W ślad za wiankiem, rozrywa się i strój Rusałki, która w tym czasie stara się uciec w żyto przed mężczyznami i chłopcami. Jej straż, “uzbrojona” w pokrzywy, stara się jak najlepiej bronić Rusałkę.

Współcześnie w Wialikim Borze obrzęd kończy się wtedy, gdy z Rusałki oberwane zostaną wszystkie liście. Wszyscy chętni mogą się jeszcze oczyścić ze zła poprzez skoki przez ognisko.

Z jednaj strony, ludzie bali się rusałek, a z drugiej, szanowali je, bo wierzyli, że to dusze tych, którzy umarli w czystości. Uważano, że rusałki mogą przynieść deszcz w czasie suszy i ogólnie dopomóc urodzajowi, kobiecej płodności.

Obrzęd “Prowadzenia rusałki” w Wialikim Borze uzyskał już status zabytku kultury duchowej, a jego strażniczki: Halina Charoszka, Hanna Saczanka, Żanna Charoszka i Emma Kuzmienka liczą na to, że mieszkańcy wsi będą dalej co roku prowadzić Rusałkę. Dlatego, że w Wielkim Borze latem zawsze brakuje deszczu, nadzieja na pomoc Rusałki nigdy nie zniknie.

Wiaczasłau Radzimicz, www.belsat.eu/pl/

Aktualności