W Homlu rozpoczął się proces Francuza oskarżonego o przewiezienie jednego naboju przez granicę


Na ławie oskarżonych zasiadł dziś Jolan Viaud. Mężczyzna, który spędził ponad miesiąc w areszcie, utrzymuje, że sam zgłosił się do celników z informacją o przewożonym pamiątkowym naboju. Ci jednak mieli go z miejsca zaaresztować i oskarżyć o przewóz broni.

Do incydentu doszło 21 września w punkcie granicznym Nowa Huta na granicy białorusko-ukraińskiej. 24-latek został zatrzymany i przewieziony do aresztu w Homlu. Zatrzymany skarżył się na wyjątkowo trudne warunki w areszcie, które uległy zmianie dopiero, gdy sprawa została nagłośniona w mediach.

Zdaniem białoruskich celników Viaud miał przejść granicę pieszo i nie poinformował ich o naboju, który u niego znaleźli. Sam podejrzany w liście z aresztu opisał sytuację inaczej. Sam miał wybrać „czerwony korytarz”, by pokazać, że przewozi pamiątkowy nabój otrzymany od warszawskiego przyjaciela. Na jego niekorzyść przemawia fakt, że nie pokazał naboju przy wjeździe na Białoruś. Mężczyźnie grozi od 2 do 7 lat więzienia.

O tym, że posiadanie nawet kilku naboi może skończyć bardzo negatywnymi następstwami w 2010 r. przekonał się białoruski opozycjonista Mikałaj Autuchowicz. Milicja podczas przeszukania w jego biurze znalazła 5 naboi myśliwskich, na które nie miał pozwolenia. Został skazany na 5 lat i dwa miesiące więzienia.

Czytajcie więcej:

Latem tego roku białoruskie media państwowe donosiły o rzekomym przypadku przedarcia się przez ukraińsko-białoruską granicę samochodu wyładowanego bronią. Miała ona rzekomo trafić w ręce organizatorów „zbrojnego przewrotu” w kraju. Mimo tak poważnych oskarżeń do dziś nikt nie został w tej sprawie skazany.

jb/belsat.eu

Aktualności