W niedzielę na Białorusi obchodzono święto pracowników Ministerstwa Nadzwyczajnych Sytuacji. Z tej okazji w kompleksie muzealnym „Linia Stalina” pod Mińskiem odbył się pokaz ich umiejętności.
Białoruskie Ministerstwo ds. Nadzwyczajnych Sytuacji to struktura obejmująca straż pożarną, ratownictwo i obronę cywilną.
Gwoździem programu miała być akcja ratowania Dziadka Mroza, pod którym załamał się lód, gdy spieszył z podarunkami do dzieci.
Baśniowa postać przypominała nieco japońskiego wojownika Ninja, bo pod czerwonym płaszczem ubrana była w kombinezon płetwonurka z charakterystycznym kapturem.
Dziadek Mróz został migiem wyciągnięty z przerębla i napojony gorącą herbatą.
Potem do akcji wkroczyli strażacy, którzy przystąpili do akcji gaszenia makiety domu. Trudno było jednak dostrzec ich działania, bo widzom przeszkadzał gęsty dym, co gorsza nie właściwie zadziała armatka wodna, której zabrakło ciśnienia.
Niezrażeni strażacy rzucili się, by pomagać ofiarom pozorowanego wypadku drogowego. Jednak i tu pojawiły się problemy, bo kaskaderski samochód, który miał wykonać dachowanie dopiero za drugim razem zdołał dojechać do rampy, z której wykonał skok z przewrotem.
Samochód stanął w płomieniach i tu zaczęły się prawdziwe schody – okazało się, że nie można go zgasić od razu, bo nie starczyło pożarniczych węży.
Potem jednak pokaz stał się jeszcze bardziej dramatyczny. W teorii podlegli ministerstwu funkcjonariusze zajmują się likwidowaniem następstw różnego rodzaju wypadków losu. Jednak takiego wypadku losowego widzowie pokazu nie mogli się spodziewać. W śnieżnej scenerii nagle przed ich oczami pojawił się bojowy wóz piechoty zapełniony żołnierzami desantu, którzy wdali się w bój z przebierańcami udającymi afgańskich mudżahedinów.
Obydwie strony zwarły się w morderczym uścisku. Słychać było serie z broni maszynowej.
Takim akcentem zakończyło się zawodowe święto białoruskich ratowników i strażaków.
AS/ML/JB/ www.belsat.eu/pl/