Ukraina i Białoruś strefą wpływu rosyjskich mediów


Socjologowie z Ukrainy i Białorusi zbadali, w jakich regionach ich krajów rosyjskie media najefektywniej narzucają swój punkt widzenia społeczeństwu.

Ukraiński socjolog Wołodymyr Paniotto opowiedział o nowych celach Rosji i o tym, czym ukraińska propaganda różni się od rosyjskiej. Paniotto stworzył nowy indeks działań rosyjskiej propagandy. Dzięki wynikom można zrozumieć, które regiony Ukrainy i Białorusi najbardziej popierają moskiewską propagandę, a także zauważyć ciekawe tendencje.

Według danych ukraińskiego socjologa, 70% Białorusinów podziela poglądy głoszone przez rosyjskie media. Najbardziej opozycyjnym regionem jest obwód brzeski, gdzie tylko 60% mieszkańców wyznaje takie poglądy.

Doktor nauk socjologicznych Andrej Wardamacki tłumaczy to tym, że okolice Brześcia są regionem „najbliższym do Ukrainy, ponieważ ruch towarów i ludzi przez jej granicę jest tam dość wysoki, co w zauważalny sposób wpływa na opinię społeczną”.

Białoruski socjolog jednak nie zgadza się ze swoim ukraińskim kolegą co do odsetka Białorusinów, na których mocno wpłynęła rosyjska propaganda.

„Uważam, że cyfra jest o 10% niższa, ponieważ biorę za podstawę liczbę Białorusinów popierających aneksję Krymu” – zauważa rozmówca.

Prorosyjscy separatyści napadną na Odessę i Charków?

Jeśli zaś chodzi o Ukrainę, to według danych ukraińskiego socjologa, poza obwodem donieckim i ługańskim, rosyjskie poglądy znajdują największe poparcie w obwodzie odeskim (42%) i charkowskim (50%).

„Chodziło o to, by ustalić jakie części Ukrainy znajdują się w największym niebezpieczeństwie, jeśli chodzi o możliwość destabilizacji sytuacji przez Rosję” – powiedział Wołodymyr Paniotta. – To właśnie w tych regionach jest najwyższa koncentracja propagandy, tam najczęściej zdarzają się zamachy terrorystyczne”.

Socjolog twierdzi, że 80% środków przeznaczonych przez Rosję na ukraiński konflikt idzie na wojnę informacyjną. Dlatego też Rosja może dokonać najbliższego uderzenia tam, gdzie najskuteczniejsza jest jej propaganda.

Białorusini obserwują sytuację na Ukrainie

W rozmowie z Biełsatem Wołodymyr Paniotto podkreślił, że Białoruś de facto znajduje się w sferze wpływów rosyjskich mediów.

– Największy wpływ mają właśnie rosyjskie media. Ukraińskie należą do różnych oligarchów, którzy walczą między sobą i podają niejednoznaczne informacje. Nawet kanał samego prezydenta Poroszenki (5 kanał – red.) go krytykuje. Rosyjskie media są za to zarządzane z jednego centrum i podają bardzo spójne informacje, dlatego też mocniej wpływają na społeczeństwo.

– Jaka jest różnica między ukraińską a rosyjską propagandą?

– Ukraińskie media bardzo się od siebie różnią. Jeśli już mówić o konkretnych kanałach, to nie są one obiektywne. Niektóre informacje pozostają przemilczane. Na przykład, kiedy Donieck zostaje ostrzelany mówią, że winni temu są wyłącznie separatyści. Ale znaleźć jakąś obiektywną informację na ten temat jest zadaniem niemożliwym. Niektóre media zwyczajnie też kłamią.

– Jak w ostatnich latach zmieniło się podejście Białorusinów do mediów?

– Wydarzenia na Ukrainie zmusiły Białorusinów do ostrożniejszego podejścia wobec stosunków z Rosją. Wydaje mi się, że na sytuację w tym kraju mocno wpłynie przyszłość Ukrainy. Jeśli Ukrainie uda się zbudować normalne europejskie państwo i uwolnić się od pełnej kontroli ze strony Rosji, to wtedy pojawi się szansa na polityczne usamodzielnienie się Białorusi.

Rozmawiał Haraś Wałatowicz, belsat.eu/pl/

 
Aktualności