Ufa: Putin niemal wprost mówi o konflikcie ze światem Zachodu


Przywódcy 16 państw i tysiące gości. W stolicy Baszkirii rozpoczęły się szczyty państw BRICS i Szanghajskiej Organizacji Współpracy.

Pierwsze i bodaj najważniejsze spotkanie odbyło się na samym początku. Prezydent Rosji, który niemal otwarcie oznajmił o konflikcie z zachodnim światem, rozmawiał z przywódcą Chin.

„Zdajemy sobie świetnie sprawę z trudności, na które jesteśmy zmuszeni się napotykać i w gospodarce i polityce międzynarodowej. Ale jednocząc wysiłki, bez wątpienia pokonamy wszystkie problemy. Rozwiążemy wszystkie problemy i zadania” – zapewniał swojego chińskiego rozmówcę Władimir Putin.

„My” to Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Korea Południowa – państwa BRICS, które zajmują ćwierć powierzchni lądu, a ich ludność wynosi 40 proc. populacji planety. Pozycje liderów w tym „klubie interesów” należą do Rosji i Chin, które część mediów próbuje wyswatać jako antyzachodni związek. Ale takim aliansem jest zaintersowana wyłącznie Rosja – uważa białoruski znawca cywilizacji pozaeuropejskich Jauhien Krasulin.

„Tak, BRICS i SOW były płaszczyznami konfrontacji z Zachodem, ale dla Chin, Indii, Brazylii cele są nieco inne. Tam mimo wszystko gospodarka jest na pierwszym planie” – mówi ekspert.

Przede wszystkim podkreśla się rolę Państwa Środka, które odmówiło uznania aneksji Krymu i nie chce wchodzić w sojusz obronny z Rosją.

„Władimir Putin (w takim zbiorowym pojęciu tego słowa) przecenia możliwości wschodnich partnerów i idzie tam nie dobrowolnie, a na wymuszonych warunkach – uważa rosyjski politolog Dmitrij Orieszkin. – Po utraceniu kontaktów na Zachodzie, musi tworzyć iluzję, że rekompensuje te straty na Wschodzie.”

O budowaniu iluzji mówią też białoruscy politolodzy, którzy komentują wizytę w Ufie białoruskiego przywódcy. Aleksander Łukaszenka przeleciał tam na szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy, rozpoczynającego się zaraz po zakończeniu obrad BRICS. 

„Łukaszenka chce pokazać, że nie jest izolowany w przededniu kampanii prezydenckiej. Chce pokazać, że posiada autorytet na arenie międzynarodowej” – mówi politolog Aleś Łahwiniec.

 Białoruś jest partnerem SOW, ale może otrzymać w organizacji wyższą rangę – obserwatora. Ale wg eksperta Łukaszenka poleciał na szczyt wcale nie po nowy status.

 „Wygląda na to, że Łukaszence bardzo przydałby się rosyjski kredyt, ale bardzo możliwe, że przed zakończeniem kampanii prezydenckiej go nie dostanie” – przypuszcza Łahwiniec.

Poczekać musiał już w Ufie. Spotkanie ze swoim białoruskim kolegą Władimir Putin pozostawił sobie na deser. Odbyło się ono jako ostatnie z ponad dziesięciu, które znalazły się w grafiku prezydenta Rosji.

Wolha Żarnasiek, belsat.eu

 
Aktualności