Uczelnia przestraszyła się studentów: spotkanie z rektorem przełożono z powodu „możliwych prowokacji”


Rektor Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego Siarhiej Abłamiejka miał dyskutować o opłatach za powtórne egzaminy.

Spotkanie przeniesiono na nieokreślony czas. Przyczyna jego odwołania to „wezwania do działań sprzecznych z prawem i rozpowszechnianie informacji o możliwych prowokacjach” – poinformowano na stronie internetowej uczelni.

Studenci sprzeciwiają się postanowieniu administracji uniwersytetu dotyczącej wprowadzenia od przyszłego roku opłat za powtórne przystępowanie do egzaminów i odpracowywania nieobecności na zajęciach. Na dziś zapowiedzieli alternatywną akcję pod hasłem „Miłość i solidarność”.

Więcej o genezie protestu – w materiale Jana Babickiego:[vc_row][vc_column][vc_raw_html]JTNDaWZyYW1lJTIwd2lkdGglM0QlMjI1NjAlMjIlMjBoZWlnaHQlM0QlMjIzMTUlMjIlMjBzcmMlM0QlMjJodHRwcyUzQSUyRiUyRnd3dy55b3V0dWJlLmNvbSUyRmVtYmVkJTJGSnRHR2FrQVBOMDQlMjIlMjBmcmFtZWJvcmRlciUzRCUyMjAlMjIlMjBhbGxvd2Z1bGxzY3JlZW4lM0UlM0MlMkZpZnJhbWUlM0U=[/vc_raw_html][/vc_column][/vc_row]W większości państw europejskich studenci są bodaj najbardziej aktywnymi bojownikami o swoje prawa. Na Białorusi ich głosu prawie nie słychać. Ale po raz pierwszy od wielu lat próbują oni dać do zrozumienia urzędnikom, że mają prawo do swoich poglądów, których należy wysłuchiwać. Na środę w Mińsku zaplanowano Marsz Studentów, niezgodnych z wprowadzeniem opłat za powtórne zdawanie egzaminów i zaliczeń. Główną akcję zaplanowano przed gmachem administracji Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego.

Iść czy nie iść na studencki marsz zdecydowali się jeszcze nie wszyscy. Jednak przeważająca większość studentów uniwersytetu mówi:

„Płatne powtórne zdawanie jest niepotrzebne. Sumy, które płacimy za nauczanie zawierają też powtórne zdawanie” – podkreśla jedna ze studentek.

Oburzenie studentów wywołało postanowienie o wprowadzeniu od przyszłego roku opłat za powtórne przystępowanie do egzaminów i zaliczeń oraz odpracowywania nieobecności na zajęciach. Władze uczelni mówią, że chcą w ten sposób zmoblizować studentów do nauki, ale odpowiedzią była inicjatywa „Studenci są przeciwko”. Zebrano pod nią ponad 2,5 tys. podpisów.

„W ciągu ostatnich 10 lat nic takiego nie miało miejsca. Ruch studencki wewnątrz uniwersytetu był w żałosnym stanie, samorządy studenckie były kontrolowane. To naprawdę precedens” – uważa Aleś Krot z niezależnej organizacji „Studenckaja Rada”.

Marsz Studentów zaplanowano na środę. Dokładną liczbę uczestników trudno przewidzieć, ale źródła wśród studentów mówią, że oprócz wcześniejszej presji, administracja uczelni podejmuje nowe kroki przeciwko inicjatywy.

„Uniwersytet próbuje osłabić aktywność studencką. O ile mi wiadomo, oni jutro o 13.00 organizują więc czy spotkanie. Jako przeciwwagę temu, co studenci zaplanowali przeciwko – mówił nam w przededniu akcji Aleś Krot.

Sprawa z opłatami za powtórne zdawanie egzaminów nie jest nowa. Wcześniej wprowadziły je inne uczelnie, zazwyczaj bez względu na możliwości i opinie samych studentów. Jest o tym przekonany pierwszy prorektor Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego i członek Społecznego Komitetu Bolońskiego:

„Uniwersytet to nie rektor, ale cała społeczność akademicka. To wykładowcy i studenci. Przy podejmowaniu takich decyzji trzeba zasięgać różnych opinii” – przypomina Uładzimir Dunajeu.

Ale dla państwa konflikt ze studentami może mieć konsekwencje międzynarodowe. Mogą powstać problemy z funkcjonowaniem Białorusi w tzw. procesie bolońskim – wspólnym europejskim obszarze oświaty wyższej.

„Jest mapa drogowa, zgodnie z którą Białoruś zobowiązała się do realizacji głównych wartości oświatowych, w tym również do kierowania uczelniami przez studentów. Jeżeli Białoruś będzie w tak otwarty sposób naruszać swoje zobowiązania, to niewykluczone, że będzie jakaś rekcja Europy” – uważa Dunajeu.

Dlatego władze uniwersytetu i cały białoruski system oświaty stoi przed poważnym egzaminem. I zdać go powtórnie będzie bardzo trudno.

Jan Babicki, belsat.eu

Aktualności