Głosowanie przedterminowe na Białorusi – frekwencja rośnie w stachanowskim tempie


Białorusini, którzy nie będą mogli pójść do urn w niedzielę, mają możliwość głosowania w tygodniu poprzedzającym dzień wyborów. Po trzech dniach okazało się, że do urn poszła prawie jedna piąta uprawnionych do głosowania.

Według cząstkowych danych Centralnej Komisji Wyborczej, za granicą głosy oddało 22,38 proc. wyborców. W obwodzie witebskim zagłosowało 19,99 proc. W Mińsku głosujący nieco mniej ochoczo przychodzą do urn – głosy oddało jedynie 17 proc.

Powszechną praktyką  jest masowe „zachęcanie” studentów do oddawania głosów. Głosującym wcześniej obiecywany jest dodatkowy dzień wolny, a mieszkający w akademikach słyszą groźby nt. możliwości wysiedlenia w razie odmowy spełnienia obywatelskiego obowiązku.  Poszczególni dziekani wręcz ścigają się, by  ich wydział zagłosował najszybciej.

Zdaniem inicjatywy „Obrońcy praw człowieka na rzecz wolnych wyborów”, podczas przedterminowego głosowania dochodzi do zawyżania frekwencji wyborczej. Niezależni obserwatorzy mają również utrudnioną możliwość kontrolowania przebiegu wyborów.

Trwa agitacja mająca na celu zwiększenie frekwencji. Operatorzy komórkowi wysyłają masowo sms-y wzywające do pójścia do urn. Jednym z takich sms-em pochwalił się na profilu twittera  ambasador wielkiej Brytanii w Mińsku.

O tym jak minął pierwszy dzień przedterminowego głosowania w materiale programu “Abiektyu”:Jb/Biełsat

www.belsat.eu/pl/

Aktualności