Kwestie normalizacji stosunków z Zachodem, oskarżenia o ciche wspieranie Kijowa w konflikcie na wschodzie Ukrainy i temat rosyjskiej bazy na Białorusi Uładzimir Makiej skomentował w wywiadzie dla rosyjskiego wydania Kommiersant.
„Jest takie wyrażenie „czas leczy rany”. Z czasem na Zachodzie zrozumiano, że Białoruś nie jest marionetką w czyichś rękach, lecz niepodległym państwem, które prowadzi samodzielną politykę, orientując się na interesy narodowe. Nie patrzymy przez różowe okulary i nie mamy nadziei, że jutro otworzą się wszystkie drzwi i Unia Europejska otworzy przed Białorusią ramiona. Ale tendencja do normalizacji stosunków jest.”
„Nigdy nie dążyliśmy aby „podgrywać” którejś stronie, wyrządzając szkodę drugiej. Jesteśmy szczerze zainteresowani tym, aby do naszego regionu przyszedł pokój i stabilność, ale nie kosztem naszych stosunków z Rosją. Jakkolwiek banalnie by to brzmiało, trzy bratnie narody przez stulecia żyły razem. I dziś z bólem oberwujemy to ogromne napięcie, które istnieje w naszym regionie, w tym pomiędzy dwoma bratnimi narodami. I kiedy dwóch braci się sprzecza, powinien być ktoś trzeci, kto mógłby starać się ich pogodzić. My tu naprawdę nie odgrywamy roli pośrednika, ale próbujemy uczynić wszystko co w naszej mocy, aby naród Ukrainy – w tym również w Donbasie – żył w pokoju.”
„Rozmieszczenie tej bazy lotniczej nie zmniejszy napięcia wojskowo-politycznego w regionie. Przeciwnie, baza lotnicze wywoła rozdrażnienie – i wobec Mińska, i Moskwy. Poza tym na Białorusi jest obecnie tyle baz lotniczych, że w ciągu kilku godzin można rozmieścić tam setki samolotów. Dlatego dla nas bardziej aktualna jest dyskusja o tym, jak być gotowym do udzielenia szybkiej reakcji w przypadku wzrostu napięcia w regionie lub zagrożenia bezpieczeństwu Białorusi i Rosji.
DR, belsat.eu