Wczoraj politolog i działacz opozycyjnego ruchu “O wolność” Aleś Łahwiniec na antenie Biełsatu nazwał Białoruś “państwem policyjnym”. Wkrótce potem został brutalnie zatrzymany w Mińsku.
“Podbiegli od tyłu. Nie byli umundurowani. Zaczęli wykręcać ręce. Krzyczałem: “Milicja!”. Ludzie próbowali nam pomóc i tylko wtedy oni pokazali nam legitymację – opowiedział nam o przebiegu wydarzeń syn Łahwinca, Antoś. – W samochodzie przykuli mnie kajdankami do zagłówka. Ojca bili. Mówili, że jesteśmy sprzedajni, i ile by nas tłuc, to i tak nie pomoże”.
Później zatrzymanego widziała nasza współpracowniczka Lubou Łuniowa, która znajdowała się w pobliżu jednej z komend milicji. Zauważyła, że Aleś Łahwiniec był mocno pobity.
Już dziś wieczorem w sądzie dzielnicy Moskiewska rozpatrywano sprawę administracyjną przeciwko niemu. Oskarżono go o “drobne chuligaństwo”. Posiedzenie jednak przerwano, ponieważ do oskarżonego trzeba było wezwać pogotowie. Karetka zawiozła go do szpitala.
Aleś Łahwiniec jest częstym gościem programów Biełsatu
JW, belsat.eu