Stąd Białorusini wyjeżdżają walczyć za Ukrainę (Reportaż z obozu szkoleniowego)


Dziennikarze Biełsatu  odnaleźli kolejną jednostkę Białorusinów walczących po ukraińskiej stronie. Nasza ekipa odwiedziła znajdujący się …gdzieś na Ukrainie obóz treningowy.

Ochotnicy, mimo ogłoszonego rozejmu, szykują  się na  wyjazd  do  strefy działań bojowych: wojskowi wątpią w to, że separatyści rzeczywiście zechcą dotrzymać warunków rozejmu.

[vc_single_image image=”346770″ img_size=”large”]

Za miastem w wyznaczonym miejscu na ekipę czekaa grupa ludzi w kominiarkach. Po dokładnym sprawdzeniu, dziennikarze zostali przewiezieni do obozu treningowego młodych bojowników, choć zwyczaj przedstawiciele mediów nie mają tu wstępu. Wszystko odbywa się według zasad konspiracji. W obozie szkoli się dziesięciu Białorusinów. Większość z nich nie chce się afiszować, wiedząc jakie konsekwencje  mogą za to grozić na Białorusi. Również na Ukrainie ich status jest bardzo niepewny. Wszelkie obietnice nadania obywatelstwa obcokrajowcom, którzy przyjechali walczyć za Ukrainę, pozostały na etapie rozmów. Na razie nie ma żadnych regulacji prawnych.

[vc_single_image image=”346653″ img_size=”large”]

Na terenie obozu dziennikarze zamiast komandosów zobaczyli zwyczajnych chłopaków.  Większość z nich na codzień używa rosyjskiego i nie mają nic wspólnego z żadnymi partiami politycznymi. Poznali się dopiero w obozie.

„Uważamy się za patriotów Białorusi, ale widząc rosyjską agresję, przyjechaliśmy wspomóc naród ukraiński – opowiada jeden z uczestników szkolenia. – Walczymy o wolną Ukrainę, żeby i Białoruś była wolną. Jesteśmy wszyscy przekonani, że Ukraina zwycięży i w przyszłości czeka nas walka o niepodległą Białoruś. Dlatego tu zdobywamy doświadczenie.”

[vc_single_image image=”346660″ img_size=”large”]

Zanim rozpoczęły się ćwiczenia, dziennikarze udali się do jednego ze sklepów militarnych, gdzie białoruscy ochotnicy musieli nabyć  polowy ekwipunek: od skarpetek po kamizelki kuloodporne oraz hełmy – wszystko na własny koszt, bo państwo ukraińskie praktycznie w niczym nie pomaga.

Kasjerka zapytała jednego z chłopaków: „Po co wam to wszystko?” – „Na ATO (operacja antyterrorystyczna-red.) – krótko odpowiedział. I dostał zniżkę. A do każdej kupionej rzeczy została dołączona koperta z napisem „Wracaj żywy…”, a w środku napisany odręcznie list z apelem do obrońców Ukrainy i drewniany żółto-błękitny żuraw.

[vc_single_image image=”346661″ img_size=”large”]

Na ulicach Ukraińcy także pozytywnie reagują na ludzi w wojskowych mundurach, pytają o sytuację, wyrażają wsparcie.

Podstawowym problemem ochotników na Ukrainie jest nie brak broni i amunicji, tylko słabe przygotowanie wojskowe lub jego całkowity brak. Właśnie tak było w przypadku batalionów ochotniczych „Donbas”, „Dniepr” i „Azow”. Zazwyczaj przygotowania odbywały się w przededniu wyjazdu do strefy objętej działaniami antyterrorystycznymi.

Obecnie na terenie licznych baz i poligonach trwają intensywne treningi. Możliwości relaksu nie ma nawet podczas przerwy obiadowej. Od rana do wieczora doświadczeni instruktorzy – eksperci oraz zawodowi wojskowi, którzy w większości uczestniczyli w działaniach bojowych na wschodzie Ukrainy – prowadzą teoretyczne oraz praktyczne zajęcia. Tu ochotnicy zdobywają pierwsze doświadczenia bojowe, zaczynając od tego, jak prawidłowo trzymać broń  i kończąc na działaniach taktycznych. W trakcie szkoleń zawodowi wojskowi muszą rozpoznać spośród ochotników osoby o różnych zdolnościach: kto może objąć dowodzenie jednostką, kto może zostać snajperem, a kto zwiadowcą.  Dużą wagę kładzie się na naukę udzielania pierwszej pomocy.

Instruktorzy wprowadzili dyscyplinę i ostrzegają: „Nikt tu nie będzie wystawiał żadnych ocen. Najlepszą oceną dla was będzie wasze życie”.

[vc_single_image image=”346649″ img_size=”large”]

Po ukończeniu treningu większość uczestników zamierza udać się do strefy ATO, również i Białorusini.

Ciężko oszacować, ile dokładnie Białorusinów walczy po stronie Ukrainy. Według różnych szacunków, liczby idą w setki osób. Jest białoruska jednostka bojowa „Pahonia”, walczą Białorusini także w szeregach batalionów „Donbas”, „Azow”, „Ajdar”, a ich liczba cały czas rośnie.

Tygodniowe szkolenia dobiegły końca. Chłopcy wsiadają do samochodów, ich wiozą do batalionów, a później – na wojnę… Gdy się na nich patrzyło – duma rozpierała piersi, a po głowie krążyły fragmenty karteczki, którą dała sprzedawczyni ze sklepu militarnego „Wracajcie żywi!”

belsat.eu

Aktualności